Psychiatrka: jedna trzecia moich pacjentów to lekarze. "Od studiów wpaja się, że lekarz pracuje do upadłego"
"O tym mówi się rzadko, a w Polsce chyba w ogóle - źródłem trudności psychicznych lekarek i lekarzy jest splot okoliczności znacznie poprzedzających moment, w którym zaczynają samodzielną pracę na oddziale" - stwierdziła w rozmowie z Gazetą Wyborczą Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, lekarka psychiatrka.

- Jak wskazała ekspertka w rozmowie z "GW", przez jej gabinet przewinęło się około 400 lekarzy. Magdalena Flaga-Łuczkiewicz kieruje Poradnią Zdrowia Psychicznego dla Lekarzy i Studentów Medycyny w Centrum Terapii "Dialog", jest też pełnomocniczką ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie
- Zaznaczyła, że w trakcie rozmów z lekarzami bardzo często słyszy od nich, że "jest im głupio", bo mało pracują i są zmęczeni. Jednak po głębszej analizie wychodzi na jaw, że pracują na więcej niż jeden etat
- "Dopiero sześć lat temu światowa organizacja zrzeszająca lekarzy oficjalnie uznała, że profesjonalnym obowiązkiem medyka jest dbanie o własne zdrowie. Na razie ten pomysł powoli i z oporami dociera do nas" – wskazała lekarka w rozmowie z "GW"
Problemy, z jakimi mierzą się lekarze
Jak wynika z rozmowy "GW" z psychiatrką Magdaleną Flagą-Łuczkiewicz, jedną trzecią jej pacjentów stanowią lekarze. Podkreśliła przy tym, że są oni specyficznymi pacjentami, bowiem próbują zachować dotychczasową kontrolę, gdy pracują.
Problemy zaczynają sie już na studiach medycznych. Z rozmowy wynika, że decydują się na nie osoby, które są zdeterminowane, pilne i zdolne, ale potem "muszą wyłączyć myślenie".
Ekspertka nie pozostawiła złudzeń – pierwsze cztery semestry są szkołą, w której trzeba "zakuwać" i wtedy właśnie rozpoczyna się kult pracoholizmu i pomijania własnych potrzeb. Dodała przy tym, że "kolejne lata to zajęcia kliniczne, w szpitalach, tam można i trzeba już wrócić do normalnego trybu myślenia, choć zakuwanie pozostaje, ale atmosfera się nie zmienia".
W swojej praktyce lekarka wielokrotnie spotkała się z sytuacją, gdy pacjenci-lekarze mówią o tym, że im głupio, bo mało pracują i są zmęczeni. Jednak po głębszej analizie wynika, że pracują na więcej niż jeden etat, ponieważ od studiów był wpajany przekaz, że lekarz pracuje do upadłego i nie dba o siebie. Jednocześnie podkreśliła, że choć dokonują się liczne zmiany w polskiej ochronie zdrowia, to wielu młodych medyków spotyka na początku swojej drogi wypalony personel medyczny, który będąc w ostatniej fazie tego procesu, traktuje pacjentów bezosobowo.
- Już od studiów dominuje przekaz: "nie jesteś ważny, ważna". Ważny jest tylko pacjent. Student przez sześć lat uczy się, jak ma się zajmować innymi. Nie dowiaduje się, w jaki sposób mógłby zadbać też o siebie – dodała psychiatrka w rozmowie z "GW".
Co istotne – i na co zwróciła uwagę specjalistka - dopiero w 2017 roku światowa organizacja zrzeszająca lekarzy oficjalnie uznała, że profesjonalnym obowiązkiem medyka jest dbanie o własne zdrowie.
Paradoksalnie to dzięki pandemii zaczęła przedostawać się do opinii publicznej inna narracja niż ta, z której wynika, że psychika lekarza jest wyłącznie tłem dla uzależnienia, błędu, "złapania" np. pijanego i ukarania go. "Obawiam się tylko, że ta nowa narracja nie ma na razie jeszcze zbyt dużej siły przebicia. Studentom wciąż mówi się, że ich zdrowie nie jest ważne" – podsumowuje lekarka w "GW".
Liczne dylematy medyków. "Lekarz też człowiek"
Najczęściej – jak wspomniała Magdalena Flaga-Łuczkiewicz – do jej gabinetu trafiają interniści i lekarze rodzinni. Powód jest oczywisty: są tak naprawdę na pierwszej linii frontu. Gdy młodemu lekarzowi zdarzy się błąd, to ciągnie się to za nim nie tylko w sensie prawnym, ale także psychologicznym – jednak błędy te - w ocenie psychiatrki - nie biorą się ze złej woli czy nonszalancji.
"To jest wypadkowa braku doświadczenia, zbyt małej ilości czasu, nawału obowiązków. Ale i tego, że dziewięciu na dziesięciu pacjentów będzie mówić, że coś ich "gniecie" i to nie będzie nic poważnego, a dziesiąty będzie miał ten nieszczęsny zawał. Sztuką jest nie przegapić tego jednego wyjątku. Tyle że takiego wyczucia nabiera się po latach" – podkreśliła lekarka w dalszej rozmowie z Wyborczą.
Wśród pacjentów, którzy przychodzą na konsultację, znajdują się osoby, które niepokoi, że pacjenci zaczynają ich złościć, chociaż wcześniej to się nie zdarzało. Jak dodała lekarka, "lekarz to też człowiek, o czym niekiedy społeczeństwo zdaje się zapominać. Może zatem mieć wszystkie możliwe problemy z psychiką, podobnie jak reszta ludzi".
Nagminnym, a przy tym zastanawiającym faktem jest, że lekarze często lekceważą objawy, które innych pacjentów na pewno od razu zaniepokoiłyby. Flaga-Łuczkiewicz wymienia m.in. bezsenność od miesięcy, brak sił, brak przyjemności z czegokolwiek czy natręctwa - według ekspertki niektórzy lekarze nadal lekceważą schorzenia psychiczne.
ZOBACZ KOMENTARZE (28)