W szpitalach zbyt często dochodzi do zakłuć personelu. Pora na nowe procedury
- Każdego roku w Polsce dochodzi do ok. 37 tys. zranień związanych z użyciem sprzętu medycznego. Z tego powodu pilnie potrzebujemy nowych wytycznych dotyczących zapobiegania tym incydentom. Tylko dzięki nim możliwe jest wzmocnienie bezpieczeństwa pracowników medycznych i samych pacjentów - mówili eksperci w czwartek (13 lutego) na konferencji, podczas której reprezentowano raport "Zakłucia i zranienia - aspekty prawne".

W czasie spotkania w Głównym Inspektoracie Sanitarnym Izabela Kucharska, zastępca głównego inspektora sanitarnego, podkreśliła, że dyskusje nad ustaleniem nowych dyrektyw będą się jeszcze toczyć. Dlatego zaproponowała kolejną debatę, jednak w dużo szerszym gronie. Powinny w niej uczestniczyć przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia oraz przedstawiciele przynajmniej trzech największych towarzystw pracodawców sektora medycznego.
Zakłucia problemem ogólnoeuropejskim
Specjaliści wyjaśnili, że problem zakłuć nie dotyczy tylko Polski. Każdego roku w całej Europie dochodzi do miliona zranień igłami. Chociaż na ryzyko zranienia najbardziej narażeni są lekarze i pielęgniarki, to jednak także inni pracownicy potencjalnie mogą doznać, i doznają zranień tego typu.
Jak podkreślił Paweł Witt, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarek Anestezjologicznych i Intensywnej Opieki, Polska pod względem liczby zranień i zakłuć plasuje się mniej więcej w połowie listy wśród krajów europejskich. W efekcie zakłucia, główne ryzyko zarażenia wiąże się z kontaktem z pacjentami chorującymi bądź będącymi nosicielami wirusa HIV, zapalenia wątroby typu B i C.
Potwierdzają to dane Światowej Organizacji Zdrowia, z których wynika, że 37 proc. zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby typu B, 39 proc. WZW typu C i 4,4 proc. wirusem HIV rozpoznawanych wśród personelu medycznego jest spowodowanych zakłuciami sprzętem używanym w placówkach ochrony zdrowia. Konsekwencją zranień i zakłuć są zatem w najgorszym wypadku zakażenia groźnymi chorobami, ale także absencje w pracy, w czasie których należy wykluczyć zakażenie.
Z kolei dr Mateusz Mądry z kancelarii prawnej Domański Zakrzewski Palinka sp. k podkreślił, że same zakłucia nie tylko zagrażają zdrowiu i życiu, które są najważniejszymi, prawnie chronionymi wartościami, ale także negatywnie wpływają na funkcjonowanie podmiotów leczniczych. Dlatego konieczne jest podejmowanie wysiłków nakierowanych na ograniczenie zjawisk zakłuć i zranień w podmiotach leczniczych.
Polski raport potwierdza skalę zjawiska
Przedstawiony na konferencji prasowej raport powstał na podstawie ogólnopolskiego badania "Implementacja dyrektywy Rady 2010/32/UE w polskich szpitalach", przeprowadzonego w 2019 r., które ujawniło, że 40 proc. personelu pielęgniarskiego nie zgłasza zranienia lub zakłucia podczas pracy przy chorych. Problem nie jest marginalny, bo zdecydowana większość badanych (68 proc.) deklaruje, że ma za sobą doświadczenie zranienia lub zakłucia w pracy, nawet pięciokrotne.
Jak wyjaśniła Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, omawiająca raport, badania wykazały, że do zakłuć wcale nie dochodzi najczęściej w wyniku użycia sprzętu medycznego. W ostatnim roku największy odsetek badanych osób zranił się szklanymi ampułkami - 65 proc. i igłami iniekcyjnymi - 50 proc. badanych. Najmniej zranień nastąpiło przy obsłudze cewników centralnych; zaledwie 2 proc.
- Badania wskazują również, że do zranień najczęściej dochodzi na sali zabiegowej i opatrunkowej (44 proc.) oraz przy łóżku pacjenta (37 proc.). Okazuje się też, że w szpitalach powiatowych zakłucia zdarzają się najczęściej właśnie przy łóżku pacjenta a w szpitalach wojewódzkich - w miejscu pobrań. Najrzadziej zakłucia i zranienia zdarzają się w szpitalach klinicznych, jednak tych jest w Polsce najmniej - wyjaśniła Łodzińska.
Poinformowała też, że certyfikacja szpitali nie wpływa na bezpieczeństwo personelu medycznego. Szpitale te nie różnią się bowiem od innych pod względem częstości zranień personelu medycznego. Co więcej, w akredytowanych szpitalach jest mniej bezpiecznego sprzętu niż w szpitalach, które tej akredytacji nie posiadają.
Brak efektywnych procedur zgłaszania zranień
Wiceprezes Łodzińska zwracała też uwagę na niedoskonałe metody zgłaszania zranień i zakłuć w ochronie zdrowia. Aż 87 proc. przypadków zranień i skaleczeń jest rejestrowanych w formie papierowej, a jedynie w 8 proc. w formie elektronicznej. 4 proc. badanych pielęgniarek podkreślało, że w ich miejscach pracy w ogóle nie rejestruje się takich zdarzeń.
- Przeprowadzone badania wskazują też, że niemal w każdym szpitalu (96,2 proc.) istnieją procedury postępowania po ekspozycji na materiał biologiczny. W przypadku zranienia bez materiału biologicznego procedury postępowania funkcjonują w 79,4 proc. badanych szpitali - powiedziała.
Łodzińska poinformowała, że aż 40,7 proc. badanych przyznało, że po zranieniu w pracy, nie zgłosiło tego zdarzenia. Jeszcze bardziej zastanawiające jest to, że 16,8 proc. badanych nie zrobiło tego, ponieważ uznało, że zakłucia i zranienia to element wykonywanej pracy. Zdarza się też i tak, że osoby doznające zranienia nie zgłaszały tego, gdyż rodzi to w pracy negatywne konsekwencje.
Konieczne zmiany w regulacjach prawnych
Autorzy raportu zalecają wdrożenie w szpitalach usprawnień procedur w razie zakłuć i zranień. Rekomendują m.in. stworzenie centralnego, elektronicznego rejestru zranień i zakłuć, który pozwalałby na monitorowanie bezpieczeństwa personelu medycznego i zwiększył efektywność nadzoru nad bezpieczeństwem stosowania określonych wyrobów medycznych. Wskazują, że bieżący nadzór administracyjno-prawny nad rejestrem powinna sprawować Państwowa Inspekcja Pracy.
- Wprowadzenie elektronicznej rejestracji i uproszczony schemat zgłaszania incydentu oraz dostęp do bezpiecznego sprzętu medycznego pozwolą ograniczyć liczbę zakłuć i zranień do minimum. Pomogą też wykluczyć stres i niepokój, które komplikują wykonywanie codziennych obowiązków pielęgniarskich - mówiła Łodzińska.
Pomysł poparła Kucharska, która wyjaśniła, że elektroniczna forma zgłoszeń jest dobrym rozwiązaniem. Zaproponowała, aby zwrócić się do Ministerstwa Zdrowia, żeby Centrum Systemów Informacyjnych w Ochronie Zdrowia zainteresowało się tym problemem.
Jednocześnie zastępca GIS wyjaśniła, że konieczna jest jasna regulacji przepisów i podziału kompetencji pomiędzy dwoma organami kontrolnymi, jakimi są PIP i PIS. Chodzi o to, aby jasno określić m.in. jakie zadania w zakresie działalności kontrolnej podmiotów medycznych i egzekwowania przepisów będą leżały w gestii PIP, a jakie w gestii PIS. Uszczelnienie systemu nadzoru nad zranieniami i zakłuciami w podmiotach leczniczych istotnie wpłynie na poprawę sytuacji epidemiologicznej w zakresie zakażeń szpitalnych.
Paweł Witt zwrócił z kolei uwagę na konieczność zastępowania leków do iniekcji w ampułkach szklanych ampułkami plastikowymi, jeżeli lek jest produkowany w różnych opakowaniach. Zaznaczył też, że nie będzie to łatwe, gdyż obecnie tylko jeden producent takie ampułki produkuje, co naraża szpitale przy przetargach na zarzut wybierania jednego producenta.
Witt rekomendował zapewnienie w podmiotach leczniczych bezpiecznych igieł iniekcyjnych, ponieważ to właśnie igły stanowią drugie w kolejności, po szklanych ampułkach, źródło zranień. Podkreślił też, że jednostki akredytowane powinny stale zwiększać ilość sprzętu bezpiecznego. Przy pierwszej akredytacji powinien on wynosić minimum 50 proc., a w kolejnych akredytacjach, więcej.
Premie dla rzetelnych pracodawców
Dr Mateusz Mądry przypomniał, że od 2013 r. w Polsce obowiązuje unijna dyrektywa nakładająca obowiązek zapewniania pracownikom bezpiecznego kontaktu z ostrymi narzędziami (Dyrektywa Rady 2010/32/EU). Wyjaśnił jednak, że to niejedyny dokument prawny, który obliguje pracodawców do wyeliminowania ryzyka zranień wśród personelu medycznego.
- To wszystko sprawia, że dziś mamy zagmatwane prawo, które wprawdzie zobowiązuje pracodawców do wyeliminowania niebezpiecznego sprzętu, ograniczenia ryzyka zakłuć i zranień pracowników, nakłada na pracodawców formalnoprawne obowiązki w zakresie prowadzenia odpowiedniej dokumentacji, jednak w żaden sposób nie przekłada się na ograniczenie problemu, o którym mowa - stwierdził.
- Aby odsetek zakłuć i zranień zaczął sukcesywnie spadać, konieczne jest wprowadzenie szczegółowych wytycznych w zakresie przeprowadzenia przez pracodawcę oceny ryzyka narażenia pracownika, a także premiowanie efektywności wdrażania mechanizmów zapobiegania zranieniom i zakłuciom, poprzez umożliwienie ubezpieczycielom dostępu do centralnego rejestru zranień i zakłuć (który powinien powstać) w celu kalkulowania ryzyka ubezpieczeniowego - podsumował Mądry.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)