Ukraiński dyplom i lata doświadczenia to za mało
Media rozpisują się o sprawie 53-letniej lekarki z Ukrainy. Pani doktor pracowała na Ukrainie przez 25 lat jako pediatra neonatolog. Przyjechała do Polski dwa lata temu i próbuje podjąć pracę jako lekarz. Nostryfikowała dyplom, jednak to nie wystarcza.

Trudności wynikają z faktu, iż tryb uznawania kwalifikacji zawodowych uzyskanych w państwie członkowskim Unii Europejskiej jest inny niż ten, który ma zastosowanie wobec tychże uzyskanych poza UE.
Jeśli chodzi o uznanie kwalifikacji lekarzy czy przedstawicieli innych zawodów medycznych (w tym także farmaceutów, pielęgniarek, położnych) z państw UE i stowarzyszonych z UE - obowiązują zasady zawarte w dyrektywie UE 2005/36 dotyczącej wzajemnego uznawania kwalifikacji zawodowych.
W przypadku obywateli spoza UE, sytuację rozstrzygają przepisy wewnętrzne: lekarz po uznaniu w drodze nostryfikacji dyplomu może się ubiegać w Polsce o ograniczone prawo wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i złożenia Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Dopiero po spełnieniu tych dodatkowych warunków może się ubiegać o prawo wykonywania zawodu.
Droga do specjalizacji
Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, opisywana lekarka z Ukrainy po raz pierwszy zgłosiła się do resortu w drugiej połowie 2012 roku w celu uzyskania informacji dotyczących uznawania kwalifikacji i dotyczących nostryfikacji dyplomu lekarza. Odbyła także kilka spotkań z pracownikami departamentów: prawnego oraz nauki i szkolnictwa wyższego.
- Otrzymała również pisemne informacje o zasadach uznawania kwalifikacji oraz przyznawania prawa wykonywania zawodu cudzoziemcowi. Obecnie - po nostryfikacji dyplomu oraz uzyskaniu decyzji Ministra Zdrowia o uznaniu w części stażu podyplomowego lekarza - posiada ograniczone prawo wykonywania zawodu - podaje biuro prasowe resortu i informuje, co powinna zrobić kobieta:
- W celu uzyskania prawa wykonywania zawodu na terytorium RP powinna odbyć staż podyplomowy w zakresie, który nie został uznany przez Ministra Zdrowia oraz zdać Lekarski Egzamin Państwowy. Po otrzymaniu prawa wykonywania zawodu będzie mogła ubiegać się o uznanie tytułu specjalisty.
MZ przypomina, że lekarz, który posiada tytuł specjalisty uzyskany za granicą, nie podchodzi do PES w Polsce. Zainteresowany lekarz może wszcząć tę procedurę dopiero po uzyskaniu prawa wykonywania zawodu, które przyznaje właściwa okręgowa izba lekarska. Lista wymaganych dokumentów zawarta jest w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.
W 2013 r. (stan na 7 listopada) minister zdrowia wydał 12 decyzji o uznaniu tytułu specjalisty uzyskanego za granicą, z czego 4 dotyczyły tytułów uzyskanych na Ukrainie i 1 decyzję o odmowie uznania (tytuł specjalisty nie był uzyskany na Ukrainie).
Polacy na intelektualnych saksach
- Jeśli kandydat spełni wszystkie warunki wymagane przepisami prawa, to Izba nie może odmówić mu przyznania prawa wykonywania zawodu - komentuje Mieczysław Szatanek, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie i dodaje:
- Jednak jeśli ktoś posiada odpowiednią wiedzę i kwalifikacje, to pokona wszelkie bariery. Miesięcznie przyznajemy od kilku do kilkunastu praw wykonywania zawodu osobom z dyplomami zagranicznych uczelni.
Obecnie notowany napływ lekarzy chcących wykonywać zawód na terenie Polski jest związany głównie z Polakami, którzy studiują na ukraińskich uczelniach. Polacy podejmują tam studia z uwagi na ograniczoną liczbę miejsc w Polsce, a także w związku z relatywnie niskimi kosztami studiów i utrzymania. Głównie studiują we Lwowie i Kijowie.
- Nie ma większych problemów z polskimi absolwentami z Ukrainy. Odchodzi kwestia znajomości języka. Jednak pozostałe kryteria muszą spełnić. Najbardziej pożądaną rzeczą jest, by polscy studenci tam zaczynali studia i przenosili się w trakcie nauki i kończyli polskie uczelnie - dodaje prezes Szatanek.
Za miedzą jest podobnie
Podobne zasady dotyczące uznania kwalifikacji i prawa wykonywania zawodu w innych państwach nowej UE są podobne. Dr Marek Szewczyński, z działu Współpracy z Zagranicą i Integracji z UE Naczelnej Rady Lekarskiej, w sprawozdaniu z międzynarodowych warsztatów zorganizowanych przez Czeską Izbę Lekarsko-Dentystyczną w Pradze (październik 2013), których tematem było uznawanie kwalifikacji zawodowych lekarzy dentystów spoza Unii Europejskiej, opisał pewne przykłady.
W Czechach odbywa się procedura nostryfikacji dyplomu przez uczelnie, a następnie egzamin testowy, pięciomiesięczna praktyka zawodowa oraz egzamin kwalifikacyjny. Tam większość przystępujących do egzaminów pochodzi z państw byłego ZSRR, szczególnie z Ukrainy.
W Estonii procedura nostryfikacyjna jest przeprowadzana przez Uniwersytet w Tartu, który po analizie złożonej dokumentacji organizuje egzamin nostryfikacyjny. W ostatnich latach przeprowadzono 7 nostryfikacji (6 przypadków dot. państw byłego ZSRR).
Jedno rośnie, drugie maleje
Zgodnie z Centralnym Rejestrem Lekarzy i Lekarzy Dentystów w chwili obecnie w Polsce PWZ posiada 7 cudzoziemców niebędących obywatelami UE z dyplomem uzyskanym poza UE po roku 2007 - wszyscy pochodzą z Ukrainy; jednocześnie zarejestrowanych jest 56 obywateli polskich posiadających ukraiński dyplom lekarza dentysty wydany w 2008 roku lub później. Liczba Polaków z dyplomami ukraińskimi rośnie.
Dużo większe liczby padają w przypadku lekarzy (w tym lekarzy dentystów) z państw UE, którzy uzyskali prawo wykonywania zawodu w Polsce. Według danych NIL, o ile w 2009 roku uznanie formalnych kwalifikacji nabyło 272 lekarzy posiadających obce obywatelstwo, w 2012 było ich już 357. Niezmiennie najwięcej lekarzy pochodzi z Niemiec, Litwy, Szwecji, Czech i Bułgarii.
Jeśli chodzi o liczbę zaświadczeń o postawie etycznej wydanych polskim lekarzom i lekarzom dentystom ubiegającym się o uznanie kwalifikacji w innych krajach UE, tendencja jest odwrotna: o ile w 2005 roku wydano łącznie 2861 zaświadczeń, do końca października 2013 - jedynie 709 zaświadczeń.
Zainteresowanie niewielkie
- Jeśli chodzi o farmaceutów z państw członkowskich UE, Naczelna Rada Aptekarska rozpatruje komplet dostarczonych dokumentów i jeśli wszystko jest w porządku, wydaje prawo wykonywania zawodu. Jednak takich przypadków jest niewiele. W ciągu 9 lat, od czasu obowiązywania dyrektywy, było ich tylko 10. Ostatni w 2009 roku - mówi Jerzy Łazowski, sekretarz NRA.
W tym samym czasie Izba wydała ok. 1300 zaświadczeń o kwalifikacjach i posiadaniu prawa do wykonywania zawodu dla osób starających się o pracę za granicą. Jeszcze w ubiegłym roku najbardziej chłonnym rynkiem była Wielka Brytania i Irlandia. Od około trzech lat najwięcej aptekarzy wyjeżdża do Norwegii, ok. 20-25 rocznie. Na kolejnych miejscach są Niemcy i Szwajcaria. Generalnie jednak w zakresie emigracji polskich farmaceutów jest tendencja spadkowa: w tym roku wydano 77 zaświadczeń.
W odróżnieniu od samorządu lekarskiego, organizacją spraw dotyczących uznawania kwalifikacji na terenie UE i wydawaniem prawa wykonywania zawodu zawiaduje Naczelna Izba Aptekarska. Zupełnie inaczej jest w przypadku uznawania kwalifikacji osób spoza UE. Kandydat na farmaceutę w Polsce musi zdać egzamin językowy w NIA, po czym z zaświadczeniem zwraca się do izby okręgowej, na terenie której chce pracować, o wydanie prawa wykonywania zawodu.
Również tutaj nie ma nadmiernego zainteresowania: - Rocznie spoza UE rejestrujemy ok. 5-6 osób. Najwięcej z Ukrainy i Białorusi, ale zdarzają się też farmaceuci z państw afrykańskich i arabskich. Najczęściej są to młodzi ludzie, zaraz po studiach - obcokrajowcy, którzy studiowali w Polsce oraz Polacy z ukraińskimi dyplomami. W ich przypadku nie ma większych problemów, bowiem uczelnie, gdzie studiuje najwięcej Polaków: we Lwowie, Charkowie (jedyna na świecie Akademia Farmaceutyczna) i Tarnopolu, dostosowują program nauczania do polskich uczelni, by absolwenci kierunków medycznych nie mieli problemu z uzyskaniem prawa wykonywania zawodu - dodaje dr Łazowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)