Wieloletnią szefową Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego odwołano 5 sierpnia ubiegłego roku. Zarząd województwa, który jest organem założycielskim lecznicy, jako uzasadnienie tej decyzji wstępnie podał mobbing wobec pracowników oraz naruszenie praw pacjentów. Potem pojawił się zarzut, że zwolniona nie kreowała dobrego wizerunku ośrodka oraz nie eliminowała działań pracowników wymierzonych w organ założycielski.

Według zainteresowanej, przyczyną całej sytuacji były protesty pracowników, którzy nie chcieli zgodzić się na proponowaną przez urząd marszałkowski fuzję z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Toruniu (zarzucane naruszenie praw pacjenta miało polegać na nakłanianiu chorych do składania podpisów w obronie placówki).  

W trakcie trwającego 7 miesięcy procesu była dyrektorka WOLP wskazywała dodatkowo, że usunięcie jej ze stanowiska miało być karą za to, że wypłaciła sobie 21,6 tys. zł - nienależnej zdaniem marszałka - nagrody jubileuszowej za 35-lecie pracy. Tymczasem szefowie innych podległych urzędowi lecznic zrobili to samo, a mimo to posady zachowali - informuje Gazeta Wyborcza.

W uzasadnieniu wyroku sąd argumentował, że zwolnienia dyscyplinarnego nie miał prawa wręczać Ewie S. marszałek. Powinien to zrobić nowy szef WOLP, który już trzy dni przed jej zwolnieniem pełnił obowiązki dyrektora szpitala. Rozwiązanie umowy o pracę nastąpiło więc niezgodnie z prawem.