Sejm: krytyka uwag Biura Analiz do projektów ustaw o in vitro
Biuro Analiz Sejmowych (BAS) ma uwagi do projektów złożonych przez: Marka Balickiego (niezrzeszony), Małgorzatę Kidawę-Błońską (PO), Jarosława Gowina (PO) i Bolesława Piechę (PiS). Część autorów ustaw uważa, że te uwagi są jedynie pretekstem do wstrzymania debaty nad in vitro.

Jak powiedział w czwartek (1 października) Jarosław Gowin dziennikarzowi agencji swój projekt odesłał on ponownie do Biura Analiz Sejmowych z prośbą o pilne ustosunkowanie się do niego.
– Biuro zgłosiło do mojego projektu kompletnie drobne poprawki. Wątpliwe, czy to w ogóle były uchybienia, bo eksperci, którzy przygotowywali mój projekt, kwestionowali zasadność tych zastrzeżeń – oświadczył. Dodał, że mimo to zdecydował się uwzględnić uwagi Biura.
– Jestem zaskoczony, że do mojego projektu było tak mało uwag i były tak drobne – stwierdził Bolesław Piecha. – Sądzę, że to był pretekst do wstrzymania prac, a nie poważna dyskusja. Takie rzeczy są absolutnie do skorygowania w czasie prac w komisji – dodał.
Piecha wyjaśnił, że prawnicy BAS kwestionowali między innymi fakt, że w jego projekcie nie ma odesłania do unijnych dyrektyw.
– To znaczy, że jest to taki szewski błąd. Pod projektem na pierwszej stronie powinien być znaczek i powinno być napisane, że projekt wykonuje określone dyrektywy europejskie. Sprawa jest absolutnie techniczna i legislacyjna i nie ma nic wspólnego z jakimś ogromnym uchybieniem – stwierdził Piecha.
– Druga ekspertyza jest bardziej obszerna. Rzecz polega tutaj na tym, że zastosowana jest troszeczkę inna definicja, jak należy monitorować sprawy związane z gametami i embrionami - wyjaśnił. Dodał, że zastrzeżenia co do definicji tych pojęć BAS zgłosiło do wszystkich projektów.
Również zdaniem szefowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wandy Nowickiej, członkini społecznego zespołu ds. przygotowania obywatelskiego projektu ustawy, w tej sprawie (chodzi o projekt złożony w Sejmie przez Balickiego), działania Biura Analiz Sejmowych wyglądają na "pretekst formalny, by odłożyć debatę".
– Biorąc pod uwagę tę całą dyskusję, powstanie kilku projektów i wielkie oczekiwania społeczne, by uregulować tę kwestię, można odnieść wrażenie, że stanowisko marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego ma charakter pozamerytoryczny – stwierdziła Nowicka na czwartkowej (1 października) konferencji prasowej.
Jak podkreślił Balicki, niewiedza nie jest uzasadnieniem do posiadania wątpliwości i wydawania opinii, a – jak mówił – BAS nie miał wiedzy medycznej o zapłodnieniu in vitro, bo nie zwrócił się o ekspertyzę w tej sprawie. Balicki cytował stanowisko Biura, w którym napisano m.in.: „wprawdzie jednoznaczna ocena zgodności (...) z dyrektywami wymaga szczegółowej wiedzy medycznej, niemniej należy zaznaczyć, że projekt w tym zakresie budzi poważne wątpliwości”.
- To pokazuje, że być może chodziło o coś zupełnie innego, by nie skierować na pierwsze czytanie tego projektu. (...) Nie znamy się na tym, ale w związku z tym to budzi wątpliwości. To jest jakieś niepoważne – konkludował Balicki.
Jego zdaniem, polskie tłumaczenia unijnych dyrektyw dotyczących sprawy in vitro są niespójne i trudno dostosować do nich terminologię.
W miniony piątek (25 września) marszałek Sejmu Bronisław Komorowski poinformował, że autorzy projektów dotyczących zapłodnienia in vitro będą proszeni o ich uzupełnienie i zastosowanie tych samych pojęć i definicji, które są używane w dyrektywach Unii Europejskiej.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)