Prezydent zawetował ustawę o uzgodnieniu płci
Prezydent Andrzej Duda zawetował w piątek (2 października) ustawę o uzgodnieniu płci - poinformowała w piątek PAP szefowa biura prasowego prezydenckiej kancelarii Katarzyna Adamiak-Sroczyńska. Ustawa ma uprościć procedurę zmiany płci wpisanej m.in. w akt urodzenia, jeśli nie odpowiada ona płci odczuwanej.

Kancelaria nie poinformowała jeszcze o motywach prezydenta.
Projekt zgłosiła posłanka Anna Grodzka (niezrz.). W trakcie prac parlamentarnych dość znacząco zmienił on swój pierwotny kształt - pierwotna wersja projektu znacznie różniła się od uchwalonej. W trakcie prac projekt został okrojony do kwestii, które nie budziły kontrowersji. W pracach uczestniczyli aktywnie przedstawiciele resortów zdrowia i sprawiedliwości, ich stanowisko wobec projektu było pozytywne.
Ustawa dotyczy wyłącznie procedur prawnych, nie dotyka kwestii medycznych. Jej głównym celem jest ich uproszczenie i zlikwidowanie obowiązującego obecnie w tego typu sprawach trybu procesowego, z powództwa przeciwko własnym rodzicom.
W myśl zapisów ustawy wniosek o uzgodnienie płci będzie mogła złożyć osoba, która ma pełną zdolność do czynności prawnych i nie pozostaje w związku małżeńskim.
Według zapisów ustawy, sprawy dotyczące uzgodnienia płci mają być rozpatrywane w trybie nieprocesowym przez Sąd Okręgowy w Łodzi, który wybrano ze względu na fakt, że rozpatruje on podobne sprawy od lat i szybko podejmuje decyzje, często na jednej rozprawie. Znajduje się też w centralnym punkcie kraju i nie jest tak obłożony jak sądy w Warszawie.
Prawomocne postanowienie sądu o uzgodnieniu płci będzie podstawą do wydania nowego aktu urodzenia oraz zmiany imion i nazwiska, wydania nowego aktu urodzenia, nowego numeru PESEL, dowodu osobistego.
Zapisano, że wydanie nowego aktu urodzenia nie narusza stosunków prawnych między wnioskodawcą i osobami trzecimi, w szczególności jego rodzicami, a także jego dziećmi.
W ustawie wskazano, że ma ona wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Wcześniej prezydent mówił w wywiadzie dla PAP, że w wielu punktach się z nią nie zgadza.
Jeśli prezydent odmawia podpisania ustawy, wraz z umotywowanym wnioskiem przekazuje ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Sejm odrzuca weto prezydenta większością trzech piątych głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Nie ma jednak na tym etapie możliwości wnoszenia poprawek.
W przypadku odrzucenia weta przez Sejm prezydent nie ma innej możliwości, jak tylko podpisać ponownie uchwaloną ustawę i zarządzić jej ogłoszenie. Jeżeli weto nie zostanie odrzucone, proces ustawodawczy kończy się i ustawa nie nabierze mocy prawnej.
W opinii konstytucjonalistów, jeśli w związku z końcem kadencji Sejm nie zajmie się prezydenckim wetem, zawetowana ustawa nie wchodzi w życie i tak jak projekty ustaw podlega zasadzie dyskontynuacji. Taka sytuacja miała miejsce w 2011 r. w przypadku ustawy zawierającej przepisy o GMO, którą zawetował prezydent Bronisław Komorowski.
Ostatnie posiedzenie Sejmu obecnej kadencji zaplanowano na 8-9 października.
Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w piątek, że jeśli dokumenty ws. weta prezydenta do ustawy o uzgodnieniu płci dotrą do Sejmu szybko, to być może izba zdąży zająć się sprawą jeszcze w tej kadencji. Dodała, że jest zaskoczona decyzją prezydenta.
- Jeśli dokumenty od pana prezydenta dotrą do Sejmu naprawdę szybko, (...) np. do poniedziałku - to być może zdążymy zająć się sprawą jeszcze w tej kadencji - powiedziała PAP marszałek Sejmu.
Dodała, że decyzja prezydenta jest dla niej dużym zaskoczeniem. - Nie spodziewałam się takiego ruchu prezydenta - przyznała Kidawa-Błońska. - Bardzo żałuję, że tak się stało; gdyby prezydent dokładnie zbadał sprawę, to dostrzegłby, że ta ustawa ułatwia i czyni bardziej ludzkimi procedury, które już właściwie są - podkreśliła.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)