Polanica-Zdrój: od trzech lat trwa śledztwo ws. śmierci dziecka odesłanego do innego szpitala
Od śmierci 18-miesięcznej Oli z Polanicy-Zdroju minęły już ponad trzy lata, ale kwestia odpowiedzialności za tragedię rodziny nadal nie jest rozstrzygnięta. Kłodzka prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie błędu medycznego, czeka na opinię biegłych z Katowic.

Biegli mają odpowiedzieć na pytanie, czy dziewczynka żyłaby dzisiaj, gdyby zajęto się nią w Specjalistycznym Centrum Medycznym w Polanicy-Zdroju, a nie kierowano do placówki w Kłodzku - informuje Gazeta Wrocławska.
Jan Sałacki, prokurator rejonowy w Kłodzku wyjaśnia, że postępowanie trwa tak długo, bo zlecona obecnie opinia jest już drugą w tej sprawie. Zgodnie z pierwszą opinią, nie doszło do błędu lekarzy.
Matka dziecka wskazuje, że w Specjalistycznym Centrum Medycznym odmówiono jej pomocy, gdy dziecko poczuło się źle. Po powrocie do domu dziewczynka miała torsje i biegunkę. Matka ponownie poszła do szpitala. Tam okazało się, że temperatura ciała dziecka przekracza 41 stopni. Mimo tego lekarz nic dziecku nie podał, a jedynie skierował na oddział pediatryczny do Szpitala Powiatowego w Kłodzku. Nie zlecił też transportu.
Kobieta musiała czekać na samochód. W tym czasie dziewczynka straciła przytomność. Zanim przyjechało pogotowie, zmarła.
Prokuratura od razu wszczęła śledztwo. Przesłuchano świadków, zabezpieczono dokumentację medyczną. Ustalono, że powodem śmierci Oli było odwodnienie spowodowane infekcją wirusową.
Więcej: www.gazetawroclawska.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)