NIL zachęca lekarzy: zgłaszajcie przypadki agresywnych zachowań pacjentów
Od niespełna 3 miesięcy działa w internecie system Monitorowania Agresji w Ochronie Zdrowia (MAWOZ, www.agresja.hipokrates.org), który został utworzony przez Naczelną Izbę Lekarską i Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych w celu umożliwienia lekarzom i pielęgniarkom zgłaszania przypadków agresji w miejscach pracy. Na razie nie ma dużego zainteresowania tą inicjatywą, ale twórcy strony są przekonani, że z czasem zgłoszeń będzie coraz więcej, co umożliwi wypracowanie metod prewencji.

Zdaniem Krzysztof Kordela, prezesa Wielkopolskiej Izby Lekarskiej i ogólnopolskiego Rzecznika Praw Lekarzy, system działa zbyt krótko, by można dokładnie ocenić skalę zjawiska przemocy słownej i fizycznej wobec personelu medycznego. Wiadomo tylko, że agresja w służbie zdrowia to zjawisko powszechne. Absolutnie nie należy się z nią godzić.
Brak reakcji na przemoc w szpitalach rodzi u krewkich pacjentów i ich rodzin przekonanie, że personelowi lecznic można ubliżać i grozić bez żadnych konsekwencji.
‒ Nie ma szpitala, w którym byłem, gdzie nie mówiono by mi o takich przypadkach. Dlatego mój apel, by tego typu zdarzenia zgłaszać do systemu ‒ apeluje dr Kordel.
W pogotowiu i SOR
MAWOZ to rodzaj badania socjologicznego. W NIL oceniają, że zgłaszalność wszystkich przypadków agresji wobec pracowników służby zdrowia w Polsce jest na poziomie ok. 20%. Oznacza to, że na 100 aktów agresji do systemu zgłoszonych zostanie szacunkowo i tak raptem ok. 20 takich przypadków.
‒ Zaletą systemu jest to, że zgłaszająca przypadek przemocy osoba pozostaje anonimowa. Docelowo system powie nam o skali zjawiska oraz zidentyfikuje miejsca, w których najczęściej dochodzi do agresji, czyli szpitale i regiony. Wtedy będzie można podjąć bardziej rzeczową współpracę np. z policją, w celach prewencyjnych ‒ tłumaczy wiceprezes NIL dr Romuald Krajewski.
Romuald Krajewski zauważa, że jak na razie nie ma wielkiego zainteresowania stroną, na której można rejestrować przypadki agresji wobec pracowników ochrony zdrowia, ale wierzy, że z czasem się to zmieni. Przyczyną niewielkiego zainteresowania systemem MAWOZ może być fakt, iż wielu lekarzy jeszcze nie wie, że taki system istnieje.
‒ Najbardziej narażeni na agresję wydają się być lekarze pogotowia ratunkowego, szpitalnych oddziałów ratunkowych, POZ-ów oraz przychodni pełniących dyżury całodobowe ‒ ocenia dr Katarzyna Turek-Fornelska, Rzecznik Praw Lekarzy w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Krakowie.
Najczęściej lżą
Lekarze najczęściej padają ofiarą agresji słownej.
‒ Z moich w ostatnim czasie licznych kontaktów z lekarzami z różnych stron kraju, a są to lekarze pracujący w różnego typu szpitalach, wynika, że najczęściej jest to agresja słowna i to mająca miejsce zwłaszcza w SOR lub w izbach przyjęć ‒ mówi dr Krzysztof Kordel.
Identyczne spostrzeżenia ma dr Katarzyna Turek-Fornelska: ‒ Przypadki agresji fizycznej, którą zgłaszali mi koledzy są na szczęście nieliczne, natomiast częściej słyszą pod swoim adresem wyzwiska, sugestie braku kompetencji czy chęci do pracy; są pomawiani o pracowanie pod wpływem alkoholu.
Ubliżanie lekarzom czy pielęgniarkom nie jest niestety jedynym rodzajem ataku, na jaki narażeni są pracownicy ochrony zdrowia. Ataki fizyczne też się zdarzają, choć w porównaniu do agresji słownej należą do rzadkości.
Inny typ agresji skierowanej przeciwko pracownikom służby zdrowia, to ataki w prasie i mediach elektronicznych, włączając w to wpisy na portalach internetowych. Zjawisko agresji w mediach nie jest dobrze rozpoznane, choć nasi rozmówcy przyznają, że powszechne.
‒ Prowadzimy także monitoring mediów po tym kątem ‒ mówi Krzysztof Kordel.
Biją nie tylko u nas
Agresja i przemoc wobec lekarzy to powszechny problem. Badania przeprowadzone w 2007 r. pokazują, że ponad połowa lekarzy w Polsce zetknęła się z przemocą, w tym 10 proc. stanowiła przemoc fizyczna.
‒ W ciągu roku połowa lekarzy styka się z agresją. Dwa razy częściej zjawisko to dotyczy pielęgniarek ‒ mówi dr Romuald Krajewski.
Rzecznicy praw lekarza zgodnie przyznają, że ‒ według posiadanych przez nich danych ‒ ofiarami aktów agresji częściej padają kobiety.
‒ Przeważnie skarżą się kobiety. Facet, a zwłaszcza taki jak ja ‒ o dużych gabarytach ‒ jednak budzi nieco respektu ‒ mówi dr Kordel.
Agresja wobec lekarzy nie jest zjawiskiem tylko polskim. Amerykańskie badania pokazują, że w ochronie zdrowia agresji jest dwa razy więcej niż w innych zawodach (poza zawodem policjanta), a lekarz jest zawodem najbardziej narażonym na agresję. Ta smutna prawidłowość dotyczy całego świata bez wyjątków.
‒ Na całym świecie dane dotyczące ataków wymierzonych przeciwko lekarzom są zadziwiająco podobne: 70-80% to agresja słowna, a 10-20 to niestety agresja fizyczna ‒ mówi wiceprezes Krajewski.
Lepiej nie zgłaszać?
Naczelna Izba Lekarska chce bronić lekarzy, ale często nie jest to możliwe, ponieważ sami zainteresowani niechętnie informują o takich przypadkach.
‒ Staramy się reagować w miarę możliwości, ale większość tego typu interwencji odbywa się na poziomie Okręgowych Izb Lekarskich, gdzie działają lokalni rzecznicy praw lekarzy ‒ mówi wiceprezes NIL.
I rzeczywiście: wielu lekarzy nie chce wchodzić w konflikt z pacjentami lub ich rodzinami, nawet jeśli mogliby taką sprawę wygrać.
Zdaniem dr Katarzyny Turek-Fornelskiej, przyczyny niezgłaszania przypadków agresji przez lekarzy do rzeczników praw lekarzy są prawie zawsze takie same: obawa przed stratą czasu, przewlekłością postępowania, fatygowaniem innych pacjentów – świadków, którzy zdeklarowali chęć świadczenia o zdarzeniu.
Wygląda więc na to, że lekarze wolą radzić sobie sami z przypadkami agresji ze strony pacjentów czy ich bliskich, niż walczyć o swoje prawa. Doktor Turek-Fornelska opowiada o znanych jej przypadkach odzwierciedlających powyższą sytuację:
‒ Dwoje lekarzy początkowo zdecydowanych do pozwania członków rodzin pacjentów, przez których zostali znieważeni publicznie, ostatecznie wycofało się z występowania na drogę sądową.
Do sądu sporadycznie
Gdyby lekarze posiadali szerszą ochronę prawną, zgłaszanie oraz ściganie przypadków agresji wobec nich byłoby łatwiejsze.
‒ Prawo powinno chronić każdego lekarza wykonującego zawód jak funkcjonariusza. Obecnie chroni tylko pracowników pogotowia. Tymczasem z incydentami agresji utrudniającej bądź uniemożliwiającej pracę spotykają się też lekarze podstawowej opieki medycznej, poradni specjalistycznych, lekarze dyżurujący w oddziałach szpitalnych ‒ uważa dr Turek-Fornelska.
Pomimo powszechności aktów agresji wobec lekarzy i pielęgniarek niewiele tego typu spraw kończy się na salach sądowych.
‒ Są dwie sprawy w przygotowaniu, lekarze wydają się być zdeterminowani. Jeden z nich, oświadczył mi, że całe życie uczciwie pracował, słyszał już też niejedno, ale w końcu jego cierpliwość uległa wyczerpaniu i chce wystąpić przeciw mężowi pacjentki ‒ opowiada dr Turek-Fornelska.
Co ciekawe, z praktyki sądowej ostatnich lat wynika, że jeśli sprawa słownej bądź fizycznej napaści na lekarza dotrze w końcu do sądu, to Temida z reguły staje po stronie medyków.
‒ W sprawach, o których wiem sądy orzekały na korzyść białego personelu ‒ mówi dr Krzysztof Kordel.
Ramy, jakie zostały stworzone w celu ochrony lekarzy przed agresją czy przemocą są w ocenie rzeczników wystarczające, choć jak sami podkreślają Rzecznik Praw Lekarzy praktycznie nie ma innych kompetencji oprócz tych, które otrzymał od swojej izby lekarskiej. Jego rolą jest by pomoc prawna dla lekarzy dotarła szybko, żeby była rzetelna i skuteczna.
– To ma zagwarantować współpraca rzeczników z dobrymi prawnikami i posiadanie środków na pokrycie kosztów tej pomocy ‒ mówi dr Turek-Fornelska.
‒ Moim zdaniem, instrumenty prawne nie są złe, tylko trzeba z nich częściej korzystać ‒ ocenia dr Kordel.
Szkolenia mają pomóc
Lekarze zwracają się do rzeczników w wielu sprawach, niekoniecznie dotyczących gwałtownych zachowań krewkich pacjentów.
‒ Skargi na agresje pacjentów to nie są jedyne sprawy, z którymi zwracają sie do mnie koledzy. Zdecydowanie więcej skarg dotyczy warunków i organizacji pracy, różnych spraw z zakresu prawa pracy, kontaktów z NFZ. Koledzy także proszą o pomoc, kiedy to przeciwko nim toczy się powstępowanie. Spraw związanych z agresją (słowną lub fizyczną) jest jak dotąd parę w miesiącu ‒ mówi dr Turek-Fornelska.
NIL będzie szkolić, jak radzić sobie z agresją. Agresywne zachowania są wpisane w ludzką naturę i nigdy nie będą od nich wolne i placówki ochrony zdrowia.‒ Chociaż agresja to problem powszechny i znany, nie jest uwzględniony w programie studiów medycznych ‒ mówi wiceprezes Krajewski.
Dlatego w przyszłym roku od stycznia NIL rozpocznie cykl szkoleń dla lekarzy na temat unikania agresji, umiejętności reagowania na agresję, ale też umiejętności nieprowokowania zachowań agresywnych. Początkowo szkolenia będą się odbywać w Ośrodku Doskonalenia Zawodowego Lekarzy i Lekarzy Dentystów w Warszawie, jednak wiceprezes Krajewski chce, aby z czasem szkolenia objęły cały kraj.
Więcej: www.agresja.hipokrates.org
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)