Lublin: pacjent zatruł się alkoholem - ratownicy odpowiedzą przed sądem za pozostawienie go w domu
Ratownicy z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Lublinie nie zabrali do szpitala mężczyzny zatrutego alkoholem. Odpowiedzą za to przed sądem.

W marcu br. na oddział toksykologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego w Lublinie, trafił mieszkaniec Lublina, po tym jak zatruł się glikolem. O zajściu szpital poinformował prokuraturę, która wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Mężczyzna trafił na oddział toksykologii po wizycie drugiej ekipy pogotowia ratunkowego. Pierwsza, zadniem rodziny, odmówiła przewiezienia go do szpitala. Śledztwo zakończyło się postawieniem zarzutu dwóm ratownikom - donosi Dziennik Wschodni.
Jak informuje Dorota Kawa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Lublinie, są podejrzani o to, że nie udzieli pomocy medycznej oraz odmówili przewiezienia do szpitala mężczyzny, któremu groziło niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Postępowanie ratowników ocenił także biegły z dziedziny ratownictwa medycznego. Podkreślił, że nieprzewiezienie na toksykologię osób, które spożyły alkohol niewiadomego pochodzenia, to częsty błąd popełniany przez ratowników w całym kraju. Jednocześnie biegły dostrzegł fakt, że nikt nie poinformował ratowików, że mężczyzna pił alkohol z niewiadomego źródła.
Ratownicy nie przyznają się do winy. Jeden z nich tłumaczy, że mężczyzna, do którego przyjechali, był przytomny i odmówił przewiezienia do szpitala.
Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Lublinie otrzymuje na dobę nawet po kilkanaście wezwań do nietrzeźwych. Zdaniem Zdzisława Kuleszy, dyrektor pogotowia, to do prokuratury należy ocena sytuacji, ale z dokumentacji wynika, że ratownicy postępowali zgodnie z obowiązującymi ich procedurami.
- Z dokumentów wynika, że pacjent był przytomny, nawiązał z ratownikami kontakt, a w skali Glasgow miał maksymalną ilość punktów. Został także poinformowany o grożących niebezpieczeństwach związanych ze spożyciem alkoholu oraz o tym, że przypadku komplikacji ma niezwłocznie skontaktować się z pogotowiem - wylicza nam Zdzisław Kulesza.
Dyrektor dodaje także, że sam stan związany ze spożyciem alkoholu nie wymaga od razu interwencji. - Nietrzeźwego pacjenta zabiera się na oddział toksykologii, jeśli są podejrzenia, że spożył alkohol niespożywczy lub gdy z innych przyczyn wymaga tego jego stan
Tymczasem, jak twierdzi dr Marek Niewiedzioł z Regionalnego Ośrodka Toksykologii Klinicznej w Lublinie, nawet niewielka dawka glikolu może być śmiertelna, około 50 mililitrów powoduje zgon.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)