Obiecałam ustawę o in vitro i ona jest w Sejmie; mam nadzieję, że prezydent niebawem ją podpisze - tak premier Ewa Kopacz odniosła się w czwartek (11 czerwca) do wyroku Trybunału UE, który orzekł, że Polska nie wprowadzając przepisów naruszyła dyrektywę ws. komórek ludzkich.
Polska przegrała w czwartek przed Trybunałem UE ws. dyrektywy dotyczącej tkanek i komórek ludzkich. Trybunał uznał, że Polska naruszyła unijną dyrektywę w sprawie jakości tkanek i komórek ludzkich, bo nie wprowadziła odpowiednich przepisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek płodowych i tkanek zarodkowych. Teraz Komisja Europejska będzie monitorować, jak wykonamy wyrok Trybunału - jak i kiedy wdrożymy brakujące przepisy.
Pytana o tę sprawę w Brukseli premier Ewa Kopacz powiedziała, że ona projekt ustawy ws. in vitro obiecała i projekt jest w Sejmie. "Mam nadzieję, że niebawem (ustawa) zostanie podpisana przez pana prezydenta" - podkreśliła.
- To świadczy o tym, że my - przynajmniej koalicja, która zdecydowała się na złożenie projektu w parlamencie - nie chcemy być w ogonie Europy. Chcemy być pełną piersią Europejczykami - zaznaczyła premier.
W jej ocenie projekt ustawy jest efektem szerokiego konsensusu. - Z jednej strony chcieliśmy spełnić oczekiwania tych, którzy nie mogą mieć dzieci, a z drugiej strony zabezpieczyliśmy do tej pory niezabezpieczone zarodki. Właściwie uwzględniono wszystkie możliwe i dyskutowane aspekty - tłumaczyła Kopacz.
Dodała, że "jest to ustawa dla tych, którzy chcą". - Nie zmuszamy nikogo do metody in vitro. Ci, którym sumienie nie pozwala, mogą spokojnie nie korzystać z tej metody - uznała szefowa rządu.
Sejm w czwartek debatuje nad projektem ustawy dotyczącej metody in vitro. Posłowie rozpatrują poprawki, które zaproponowały komisje pracujące nad projektem ustawy o leczeniu niepłodności.