Kolejny świadek w procesie Szwedki przeciw gdańskiemu szpitalowi
Pielęgniarki skarżyły się, że nad pacjentami z łóżek komercyjnych nie ma pełnej opieki lekarza - zeznał w piątek, 7 lutego, przed gdańskim sądem b. szef oddziału chirurgii naczyniowej w Pomorskim Centrum Traumatologii, gdzie obywatelka Szwecji zapadła w śpiączkę po zabiegu powiększenia piersi.

W szpitalu w 2010 r. 31. letnia wówczas Christina Hedlund z Malmoe poddała się operacji powiększenia piersi. Po zabiegu zapadła w śpiączkę i do dziś znajduje się w stanie wegetatywnym - kobieta nie mówi, jej kontakt ze światem jest bardzo ograniczony.
Rodzina poszkodowanej kobiety złożyła w gdańskim sądzie pozew cywilny, w którym żądała od Pomorskiego Centrum Traumatologii ok. sześciu milionów złotych odszkodowania, zadośćuczynienia i pokrycia kosztów leczenia. Sąd, w ramach zabezpieczenia powództwa, orzekł, że szpital ma wypłacać rodzinie rentę w wysokości ok. 12,5 tys. zł miesięcznie. Szpital odwołał się od tej decyzji, ale skarga ta nie została jeszcze rozpatrzona.
W piątek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku jako kolejny świadek w procesie przeciwko szpitalowi wystąpił Marek C., który w tym czasie pełnił w Pomorskim Centrum Traumatologii (PCT) funkcję kierownika oddziału chirurgii naczyniowej.
- Dochodziły do mnie informacje od pielęgniarek, że mają one wątpliwości, czy lekarze operujący chorych na łóżkach komercyjnych sprawują w wystarczający sposób opiekę nad pacjentami bezpośrednio po zabiegu - powiedział Marek C.
Przyznał, że odczuwał z tego powodu dyskomfort, ale - jak podkreślił - nie mógł w tej sprawie w żaden sposób zainterweniować: - Łóżka komercyjne nie wchodziły bowiem formalnie w skład oddziału, którym kierowałem. To było inaczej rozliczane finansowo. Nie miałem żadnych uprawnień do kontroli zabiegów wykonywanych komercyjnie. Mój kontrakt ze szpitalem dotyczył tylko pacjentów z chirurgii naczyniowej, a nie np. z chirurgii plastycznej.
Świadek dodał, że poradził pielęgniarkom, aby swoje uwagi o niedostatecznej opiece lekarskiej nad pacjentami z łóżek komercyjnych przekazały na piśmie dyrekcji PCT.
Następna rozprawa w procesie odbędzie się za tydzień; mają być podczas niej przesłuchane trzy pielęgniarki.
Rodzina poszkodowanej kobiety złożyła w gdańskim sądzie pozew cywilny, w którym żądała od Pomorskiego Centrum Traumatologii ok. sześciu milionów złotych odszkodowania, zadośćuczynienia i pokrycia kosztów leczenia. Sąd, w ramach zabezpieczenia powództwa, orzekł, że szpital ma wypłacać rodzinie rentę w wysokości ok. 12,5 tys. zł miesięcznie. Szpital odwołał się od tej decyzji, ale skarga ta nie została jeszcze rozpatrzona.
W piątek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku jako kolejny świadek w procesie przeciwko szpitalowi wystąpił Marek C., który w tym czasie pełnił w Pomorskim Centrum Traumatologii (PCT) funkcję kierownika oddziału chirurgii naczyniowej.
- Dochodziły do mnie informacje od pielęgniarek, że mają one wątpliwości, czy lekarze operujący chorych na łóżkach komercyjnych sprawują w wystarczający sposób opiekę nad pacjentami bezpośrednio po zabiegu - powiedział Marek C.
Przyznał, że odczuwał z tego powodu dyskomfort, ale - jak podkreślił - nie mógł w tej sprawie w żaden sposób zainterweniować: - Łóżka komercyjne nie wchodziły bowiem formalnie w skład oddziału, którym kierowałem. To było inaczej rozliczane finansowo. Nie miałem żadnych uprawnień do kontroli zabiegów wykonywanych komercyjnie. Mój kontrakt ze szpitalem dotyczył tylko pacjentów z chirurgii naczyniowej, a nie np. z chirurgii plastycznej.
Świadek dodał, że poradził pielęgniarkom, aby swoje uwagi o niedostatecznej opiece lekarskiej nad pacjentami z łóżek komercyjnych przekazały na piśmie dyrekcji PCT.
Następna rozprawa w procesie odbędzie się za tydzień; mają być podczas niej przesłuchane trzy pielęgniarki.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)