Sytuacja, w sprawie której zapadł obecnie wyrok uniewinniający miała miejsce latem 2017 r.  Roszkowski wracając do domu zauważył obok warszawskiego Szpital im. Orłowskiego furgonetkę obwieszoną antyaborcyjnymi banerami. Postanowił je zdjąć. Zatrzymali go jednak aktywiści pro-life. Sprawa trafiła do sądu. Oskarżony wyjaśniał, że zawsze działa w ten sposób, tzn. zapobiega eskalacji konfliktu - przypomina Gazeta Wyborcza.

 

Fundacja Pro- Prawo do życia ustawia swoje samochody oklejone plakatami przedstawiającymi zakrwawione płody m.in. przed szpitalami i szkołami. Z głośników płyną niezgodne z prawdą hasła, zrównujące aborcję z morderstwem.

Sądy pierwszej i drugiej instancji (ten wyrok zapadł w styczniu) uniewinniły Roszkowskiego w sprawie karnej. Zgodnie z ich orzeczeniem działanie oskarżonego nie było społecznie szkodliwe. Co więcej skład orzekający przyznał, że to fundacja mogła popełnić wykroczenie.