Co ma zrobić lekarz na dyżurze, gdy nie ma zmiennika?
Gdy lekarz dyżurujący w szpitalu nie ma następnego dnia zmiennika, z jednej strony nie może zostawić pacjentów bez opieki, bo grozi mu odpowiedzialność karna i cywilna, z drugiej zaś, zgodnie z kodeksem pracy, ma prawo do odpoczynku. Takie sytuacje są póki co incydentalne, ale z powodu coraz większych braków kadrowych problem może przybrać na sile.

Na jednym z forów dla lekarzy jeden z nich napisał, że wieczorem dowiedział się, iż rano nie ma zmiennika, który przejmie za niego dyżur. Kierownik izby przyjęć nie odbierał telefonu, dyrekcja wiedziała o problemie z wyprzedzeniem, ale nic z tym nie zrobiła.
Paweł Kaźmierczyk, prawnik z kancelarii DZP, w serwisie prawo.pl podkreśla, że podmioty lecznicze powinny tak planować rozkład pracy, w tym grafik dyżurów, by uwzględniać np. prawo pracownika medycznego do co najmniej 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku dobowego.
Wskazuje też, że lekarz, który nagle dowiaduje się, że nie ma zmiennika na następny dyżur, z jednej strony ma obowiązek dbać o dobro pacjentów, z drugiej może już nie czuć się na siłach do dalszej pracy i ma prawo do ochrony własnego zdrowia, a co więcej, jako pracownik jest zobowiązany dbać także o dobro pracodawcy. Na dodatek nieprzestrzeganie norm czasu pracy naraża pracodawcę, może bowiem stanowić wykroczenie przeciwko prawom pracownika, zagrożone grzywną nawet do 30 tys. złotych.
Zdaniem Kaźmierczyka, lekarze nie powinni więc świadczyć pracy w sytuacji, gdy ich stan zdrowia na to nie pozwala. Dyżurujący lekarz - jego zdaniem - powinien niezwłocznie powiadomić przełożonych o konieczności przerwania pracy i potrzebie zabezpieczenia dyżuru. W przypadku braku możliwości kontaktu lekarz może też próbować podjąć samodzielnie działania, np. poinformować innego lekarza z placówki o sytuacji.
Prawnik jednocześnie przyznaje, że jeśli lekarz opuści dyżur, mając świadomość, że pacjenci mogą pozostać bez należytej opieki, naraża się na odpowiedzialność zawodową, a nawet karną. Ta ostatnia grozi karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Sytuacje mogą się potęgować, gdyż braki kadrowe to w Polsce problem systemowy, a nie pojedynczych szpitali.
Przypomnijmy: mamy w naszym kraju zaledwie 2,4 lekarza na tysiąc mieszkańców (przy europejskiej średniej 3,5) i plasujemy się pod tym względem na ostatnim miejscu na Starym Kontynencie. Jak wynika z centralnego rejestru, uwzględniającego posiadających prawo do wykonywania zawodu, mamy co prawda prawie 173 tys. lekarzy, ale ta liczba uwzględnia nawet tych, którzy pracują dwie godziny tygodniowo, lub z różnych względów nie pracują wcale. Ponieważ przeważająca większość lekarzy znajduje się w grupie wiekowej 51-55 lat, problem będzie się najbliższych latach pogłębiał.
Zdaniem dra Jerzego Gryglewicza, eksperta Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, nie ma na ten problem prostej recepty. W podstawowych specjalizacjach takich jak pediatria, ginekologia, choroby wewnętrzne czy chirurgia średni wiek lekarzy jest szczególnie zaawansowany i zbliża się do 60 lat.
- Powodem trudnej sytuacji kadrowej są także rosnące zarobki lekarzy przez co gotowość do pracy, głównie na dyżurach, jest mniejsza. To jest zrozumiałe, bo gratyfikację na odpowiednim poziomie można uzyskać zdecydowanie szybciej. To, że kiedyś lekarze brali po 15 dyżurów wynikało z tego, że były one nisko wycenione i trzeba było ich brać więcej. Dzisiaj nie ma takiej potrzeby - mówił dr Gryglewicz dla Rynku Zdrowia w połowie października 2019 roku.
Z kolei dr Marek Kowalski, pediatra z ponad 30-letnim stażem, który pracuje obecnie u kilku pracodawców, oceniał, że "takiego bałaganu jak do tej pory nie było jeszcze w ochronie zdrowia". - Korzystają na tym lekarze, którzy dyktują dyrektorom szpitali swoje warunki zatrudnienia - mówił.
- Właściwie mogę otrzymać takie wynagrodzenie, jakie zażądam i jeszcze pracodawcy błagają mnie, żebym się zdecydował je przyjąć. Jakiś czas temu było to nie do pomyślenia. Jedyny problem to brak czasu dla siebie. Jeśli pracuje nas mało na oddziale, to nie ma kiedy wziąć urlopu, jakiegoś wolnego, które czasem jest potrzebne, bo wówczas cały grafik dyżurów się sypie, a przecież lekarz na oddziale musi być - podkreślał lekarz.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)