Biegli sądowi z zakresu medycyny: te stawki nas nie zadowalają
Osiem akademii medycznych odmówiło jednemu z sądów opinii w sprawie o niewłaściwe leczenie udaru. O biegłych trudno, bo zarabiają marnie. Minister sprawiedliwości ma określić w drodze rozporządzenia nowe stawki wynagrodzenia biegłych z zakresu medycyny za godzinę pracy oraz taryfy zryczałtowane. Ma na to jeszcze niecałe 3 miesiące.

Temat przewlekłości procesów sądowych, które wymagają opinii biegłych sądowych w zakresie medycyny powraca ustawicznie. Zasady wynagradzania biegłych z zakresu medycyny były przedmiotem badania Trybunału Konstytucyjnego, który w wyroku z dnia 9 maja 2012 r (dotyczącym rozporządzenia z 18 grudnia 1975 r.) orzekł, że określenie górnej granicy wynagrodzenia dla biegłego z zakresu medycyny jest niezgodne z art. 64 ust. 2 w związku z art. 32 oraz art. 2 Konstytucji.
Listy biegłych sądowych z zakresu medycyny konsekwentnie kurczą się od lat. Nierzadko z tego powodu pozyskanie przez sąd opinii biegłego, która mogłoby być pomocna w sprawie, graniczy z cudem.
Przykładem może być pismo sądu ze stycznia bieżącego roku skierowane do Kancelarii Budzowska, Fiutowski & Partnerzy - Radcowie Prawni. Kancelaria musiała zwracać się do pełnomocnika powoda o wskazanie biegłego lub instytutu naukowo-badawczego, który podejmie się sporządzenia opinii w sprawie, bo poszukiwania sądu w tym zakresie nie przyniosły efektu. Rzecz dotyczyła sprawy o błąd medyczny związany z udarem - nierozpoznania na czas udaru i opóźnienia w leczeniu, co ograniczyło szanse powoda na powrót do zdrowia.
Ta praca nie nobilituje
W piśmie przesłanym przez sąd podanych jest osiem przykładów odmowy sporządzenia opinii przez zakłady medycyny sądowej przy wyższych uczelniach: w Białymstoku, Gdańsku (termin 2 lata), w Łodzi, w Lublinie, w Szczecinie, we Wrocławiu, Bydgoszczy oraz Poznaniu (2 lata). Tego typu placówki w ogóle nie chcą się zajmować sporządzaniem opinii. Tłumaczą np., że ich w ogóle nie wykonują lub nie mają odpowiednich specjalistów, mają natłok spraw lub akurat trwa remont.
Praca biegłego nie nobilituje, nie daje też należytych - w ocenie środowiska - pieniędzy. Wykonanie merytorycznej opinii w zawiłych sprawach medycznych wymaga ogromnej wiedzy i udokumentowania wielostronicowymi wywodami. Za taką pracę przysługuje z reguły kilkusetzłotowe wynagrodzenie.
Za wizytę w prywatnym gabinecie lekarza z tytułem profesora trzeba zapłacić minimum 300 zł. Nie dziwi zatem, że ci właśnie specjaliści dysponujący najrozleglejszą wiedzą, mający niepodważalny autorytet w reprezentowanej dziedzinie medycyny unikają pełnienia funkcji biegłych sądowych.
Lekarstwem na przewlekłe postępowania przed sądem w sprawie zdarzeń medycznych miały być, powołane 1 stycznia 2012 roku wojewódzkie komisje, w których skład weszli zarówno lekarze jak i prawnicy.
Powolnie na szybkiej ścieżceKomisje z założenia są szybką ścieżką uzyskiwania decyzji o wypłacie odszkodowań przez pacjentów w przypadku ewidentnych zdarzeń medycznych, co ma trwać nie dłużej niż cztery miesiące. Jolanta Budzowska, radca prawny i członek małopolskiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych w Krakowie podkreśla, że o tym czy doszło do zdarzenia medycznego komisja jest w stanie orzec w ustawowym terminie tylko w najprostszych sprawach.
Do tej pory małopolska komisja wydała dwa orzeczenia o zaistnieniu zdarzeń medycznych. Jedno z nich już jest prawomocne. Obydwa zostały wydane bez posiłkowania się opinią biegłych.
- Mogę powiedzieć, że po roku doświadczeń widzę sens prowadzenia postępowania przed komisjami, ale z drugiej strony z pewnością jest ono dużo trudniejsze niż wydawało się to ustawodawcy - mówi portalowi rynekzdrowia.pl Jan Ciećkiewicz, przewodniczący małopolskiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.
W ubiegłym roku, w październiku Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało samorządowi lekarskiemu projekt założeń rozporządzenia do ustawy o biegłych sądowych. Naczelna Rada Lekarska zgłosiła szereg zastrzeżeń i uwag do owego projektu.
- Dokonujące się obecnie zmiany prawa w zakresie wynagrodzenia biegłych sądowych wstrzymują na razie możliwość skutecznego zaskarżenia systemu, w którym praca biegłego sądowego z zakresu medycyny jest wynagradzana gorzej niż praca biegłych innych dziedzin nauki. Można jedynie ubolewać, że uchylając stare, niekorzystne dla lekarzy przepisy, ustawodawca nie ma przygotowanych nowych regulacji i jeszcze do 5 maja 2013 r. sądy będą mogły przyznawać wynagrodzenia biegłym sądowym z zakresu medycyny według starych zasad - mówi portalowi rynekzdrowia.pl Maciej Hamankiewicz, prezes NRL.
Co jest, a co nie jest rutyną
Jego zdaniem nieporozumieniem jest założenie wyłączające biegłych z zakresu medycyny z obliczania dla nich wynagrodzenia godzinowego i określanie go w sposób ryczałtowy ponieważ praca biegłego z zakresu medycyny ma „rutynowy i powtarzalny" charakter.
Jak z kolei wyjaśnia Joanna Dębek, naczelnik wydziału komunikacji społecznej i promocji w Ministerstwie Sprawiedliwości, w projekcie założeń mowa jest o tym, że rozporządzenie wykonawcze do projektowanej ustawy, dotyczące kwestii stawek wynagrodzeń, winno określać zamknięte przedziały stawek procentowych dla najczęściej wykonywanych, powtarzalnych i rutynowych czynności z zakresu medycyny oraz geodezji i kartografii.
- Chodzi tu w szczególności o niektóre rodzaje badań, za które wynagrodzenie określano by na podstawie taryf zryczałtowanych, stanowiących - jak obecnie - załączniki do rozporządzenia. Wskazać jednak należy, że w przygotowywanych obecnie w MS rozporządzeniach wykonawczych do art. 618f § 5 Kodeksu postępowania karnego i art. 89 ust. 5 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych rozważane jest odejście od obowiązku ustalania stawek wynagrodzenia biegłych i instytutów specjalistycznych z zakresu medycyny w oparciu o taryfy zryczałtowane oraz wprowadzenie możliwości wyboru przez wymienione podmioty sposobu ustalenia wynagrodzenia według stawek godzinowych bądź według taryfy zryczałtowanej - dodaje naczelnik Dębek.
Lekarze gorzej wynagradzani
Według prezesa NRL, wyrok Trybunału Konstytucyjnego przesądził, że nie ma uzasadnienia dla gorszego wynagradzania biegłych z zakresu medycyny. - Każda wprowadzona w przyszłości regulacja prawna, która będzie dyskryminowała lekarzy w zakresie wynagrodzenia za pracę biegłego sądowego spotka się ze sprzeciwem samorządu lekarskiego - zaznacza Maciej Hamankiewicz.
Zwiększenie wynagrodzenia biegłych do kwoty 25 zł za godzinę pracy, zgodnie z propozycją Ministerstwa Sprawiedliwości, w opinii NRL nie zachęci najwyższej klasy specjalistów z zakresu medycyny do tego, aby ubiegali się o wpisanie na listę biegłych sądowych.
Za nieporozumienie propozycję wynagradzania biegłych z zakresu medycyny w sposób ryczałtowy uważa także Jolanta Budzowska. Jest bowiem oczywiste, że sprawa sprawie nie jest równa - jedna dotyczy prostego błędu operacyjnego, inna - leczenia trwającego miesiące i lata.
Wymagania wobec opinii biegłych są coraz większe, żąda się aby były one merytorycznie uzasadnione, oparte na doświadczeniu, literaturze, odpowiednio udokumentowane. To wszystko angażuje czas.
Bywa jednak i tak, że wynagrodzenia biegłych sięgają 8-10 tysięcy złotych, jeśli są dobrze udokumentowane i uznane przez sąd. - Moim zdaniem problem z biegłymi, to nie jest kwestia barier finansowych, tylko tego jak biegły opisze rachunek i czy przekona o tym sąd - mówi mecenas Budzowska.
A może kontradyktoryjność?
Już zauważa już dzisiaj koszty biegłych, ponoszone przez stronę postępowania albo skarb państwa są duże. - Dlatego powinna zostać w tym zakresie dopuszczona kontradyktoryjność, czyli strony powinny mieć możliwość przedkładania prywatnych opinii biegłych, tak jak to się dzieje na przykład w Anglii. Tam strona zamawia opinię prywatną, dąży do tego, aby to była osoba, której doświadczenie i wiedza oraz referencje przekonają sąd, że to jest specjalista i autorytet w określonej dziedzinie - proponuje rozwiązanie.
Dzisiaj to sąd decyduje kogo wyznacza się na biegłego. Nie ma zresztą innego wyboru. Koszty ponosi w takiej sytuacji skarb państwa czasowo lub docelowo.
- Śmiem twierdzić, że bardziej racjonalnie pieniędzmi przeznaczanymi dla biegłych gospodarowałyby strony postępowania, nawet tymczasowo korzystając ze środków skarbu państwa. Tymczasowo, bo przecież koszty procesu pokrywa strona przegrywająca - poddaje pod dyskusję tę myśl Jolanta Budzowska.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)