Bezpieczeństwo w szpitalach. Każdy może się pomylić, pracownicy biurowi też popełniają błędy
Pomijamy ogromny kawałek tortu, jakim jest ambulatoryjna opieka zdrowotna. Skupiamy się wyłącznie na opiece szpitalnej i w ten sposób ta ustawa nie osiągnie celów, które zakłada długofalowo - mówił Piotr Pawliszak, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, oceniając procedowaną w Sejmie ustawę o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.

- Jak wynika z badań ankietowych, 80 proc. pacjentów uważa, że zdarzenie niepożądane w trakcie hospitalizacji jest co najmniej prawdopodobne
- Z kolei zdaniem 80 proc. personelu medycznego wprowadzenie systemu rejestracji zdarzeń poprawi bezpieczeństwo w szpitalach
- Temat zdarzeń niepożądanych został poruszony podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Badań Naukowych i Innowacji w Ochronie Zdrowia
AOS to ogromny, choć pomijany, kawałek tortu
Podczas czwartkowego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Badań Naukowych i Innowacji w Ochronie Zdrowia w Senacie RP przedstawione zostało stanowisko Rady Ekspertów Koalicji na rzecz Bezpieczeństwa Szpitali i główne wnioski dotyczące bezpieczeństwa w polskich szpitalach.
Obecny na posiedzeniu Piotr Pawliszak, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, przytoczył publikację Joint Commission Journal on Quality and Patient Safety z 2007 roku, zgodnie z którą personel medyczny pracujący w trybie zmian 24-godzinnych w porównaniu z personelem, który pracuje maksymalnie 16 godzin na dobę, doświadcza o 61 proc. więcej zakłuć igłami i tępych urazów po 20. godzinie pracy. Dodał, że "jeden z dużych warszawskich szpitali wpadł na pomysł, żeby na SOR-ze, gdzie jest minimum 50 pacjentów chirurgicznych na dobę, był jeden dyżurny chirurg".
- Tych rzeczy na pewno brakuje, jeżeli mówimy o standaryzacji, o bezpieczeństwie personelu i wtórnie o bezpieczeństwie pacjenta - zaznaczył.
Odniósł się do ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, która jest procedowana w Sejmie. Artykuł czwarty dokumentu mówi o miernikach skuteczności leczenia, jednak, jak zauważył Pawliszak, dotyczą one hospitalizacji.
- Pomijamy ogromny kawałek tortu, jakim jest ambulatoryjna opieka zdrowotna, jakim jest powracalność pacjentów do ambulatorium. Skupiamy się wyłącznie na opiece szpitalnej i w ten sposób ta ustawa nie osiągnie celów, które zakłada długofalowo - ocenił.
Problemem jest inkubatoryjność błędów medycznych
W swojej wypowiedzi Pawliszak poruszył również temat "dość istotny w medycynie, a o którym nie mówi się zbyt często", czyli inkubatoryjności pomyłek, błędów medycznych, zdarzeń niepożądanych.
- Jeżeli pomylę się w wyniku badania obrazowego pacjenta i przez kolejne pół roku konsultacji nikt tego nie obejrzy i pacjent trafi po tym czasie do kontroli, to te pół roku minęło i ja nie miałem szans zgłosić tego zdarzenia niepożądanego w ciągu 72 godzin od jego zaistnienia, bo jest to po prostu fizycznie niemożliwe. W tym sensie, z uwagi na tę, jak piszą prawnicy w swojej publikacjach, inkubatoryjność zdarzeń medycznych, to jest zupełnie nierealistyczne - zauważył.
Pawliszak przywołał również dane Komitetu Ergonomii Polskiej Akademii Nauk z 2010 r., zgodnie z którymi "do 90 proc. zdarzeń niepożądanych dochodzi w wyniku błędnego planowania, złej organizacji lub wad trybu świadczenia usług medycznych". Światowa Organizacja Zdrowia z kolei w 2002 roku podała, że około 75 proc. błędów medycznych wynika z przyczyn głęboko zakorzenionych w systemie, zatem nie odpowiada za nie pojedynczy pracownik bezpośrednio, a cała konstrukcja systemu.
Powołał się również na badania dotyczące pracowników biurowych. Zgodnie z przytoczonymi badaniami na zlecenie Identity Guard (amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się m.in. ochroną przed kradzieżą tożsamości i związanymi z tym fraudami - przyp. red.) statystyczny pracownik w otoczeniu biurowym popełnia rocznie 118 błędów różnego kalibru w uporządkowanym środowisku pracy.
Odpowiedzialność nadzoru nad zawodem lekarza powinna być w odpowiednich rękach
W ocenie Pawliszaka "należy oddać prymat odpowiedzialności nadzoru nad właściwym wykonywaniem zawodu lekarza samorządowi zawodowemu".
- Po to samorząd zawodowy powstał, po to zawód lekarza jest zawodem zaufania publicznego. Wyrazem tego zaufania, jak wynika z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, jest umożliwienie tworzenia samorządów, a z kolei te samorządy sprawują pieczę. Samorząd lekarski w odróżnieniu od sądów powszechnych ma prawo pozbawić lekarza prawa wykonywania zawodu - podkreślił.
Zwrócił również uwagę na fakt, że "katalog tzw. przewinień zawodowych jest znacząco szerszy niż katalog przestępstw przewidzianych Kodeksem Karnym".
- Chociażby z tego wynika różnica między odsetkiem spraw, które wpływają do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Warszawskiej Izby Lekarskiej i odsetkiem spraw, które wpływają do prokuratury. Trzy razy większy odsetek spraw, które trafiają do rzecznika, jest skierowany do sądu lekarskiego, niż przez prokuraturę do sądów powszechnych. To wynika z wiedzy specjalistycznej w pewnym stopniu, ale i z tego, że definicja przewinienia zawodowego jest znacznie szersza niż definicja przestępstwa wynikająca z Kodeksu Karnego w odniesieniu do personelu medycznego - podsumował Pawliszak.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)