11 lat w "psychiatryku" - mimo wyroku SN nadal nie wyszedł na wolność
Mężczyzna, który od 11 lat przebywa w zakładzie psychiatrycznym, wciąż nie jest wolny, mimo że 10 listopada Sąd Najwyższy uchylił postanowienia sądów o jego umieszczeniu w zakładzie - alarmuje Rzecznik Praw Obywatelskich.

12 listopada wobec mężczyzny, zamiast zwolnienia, zastosowano procedurę przyjęcia do szpitala bez jego zgody, z uwagi na rzekome zagrożenie wynikające z jego choroby - poinformowała Zuzanna Rudzińska-Bluszcz z biura RPO. Rzecznik Adam Bodnar, który chce przyjrzeć się sprawie, wyraził zaniepokojenie zastosowaną procedurą.
78-letniemu dziś F. M., który był podejrzany o groźby karalne z lat 1998-2003, groziła za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. Orzeczona w związku z tym internacja (czyli pobyt w zamkniętym zakładzie - PAP) trwała zaś 11 lat - podawał we wtorek zespół prasowy RPO, który w jego sprawie wniósł kasację do SN. SN uznał, że w sprawie doszło do "rażącego naruszenia prawa".
Mężczyźnie postawiono zarzut kierowania gróźb karalnych wobec innych osób typu "pokażę ci!"; "załatwię cię!"; "wytruję cię", które wzbudziły uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione. W 2004 r., na wniosek prokuratora rejonowego, sąd I instancji umorzył postępowanie karne i orzekł o umieszczeniu M., tytułem tzw. środka zabezpieczającego, w zakładzie psychiatrycznym. W 2004 r. mężczyzna został przyjęty do szpitala psychiatrycznego.
Zaskarżył on postanowienie sądu I instancji, kwestionując zarówno sprawstwo zarzucanych mu czynów, jak i medyczne przesłanki internacji.
Analizując akta sprawy, RPO dostrzegł, że sąd odwoławczy powierzchownie odniósł się do zażalenia i nie ustosunkował się należycie do wszystkich zarzutów. Nie odniósł się np. do okoliczności świadczących o tym, że stopień społecznej szkodliwości czynów podejrzanego nie był znaczny.
Według RPO doszło do "rażącego naruszenie prawa". W kasacji RPO wniósł o uchylenie postanowień sądów oraz o umorzenie postępowania karnego z powodu ustania karalności czynów zarzucanych podejrzanemu. W SN do stanowiska RPO przyłączył się obrońca podejrzanego, jak i prokurator.
10 listopada SN uwzględnił w całości kasację RPO, uchylił zaskarżone postanowienia i umorzył postępowanie wobec podejrzanego. SN potwierdził, że doszło do rażącego naruszenia prawa przez "niezwykle powierzchowne odniesienie się" przez SO do zarzutów zażalenia.
SN nie miał wątpliwości, że kilkuzdaniowe odniesienie się przez Sąd Okręgowy do zarzutów zażalenia, ograniczone w zasadzie do prostej akceptacji stanowiska SR o zastosowaniu środka zabezpieczającego, nie spełnia elementarnych wymogów rzetelnej kontroli odwoławczej.
Według SN sąd II instancji nie zauważył, że SR nie przeprowadził, poza obowiązkowym przesłuchaniem biegłych lekarzy psychiatrów oraz psychologa, jakiegokolwiek postępowania dowodowego, mającego potwierdzić sprawstwo podejrzanego. Sam podejrzany nie został nawet przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym.
Według SN funkcjonowanie podejrzanego w środowisku zamieszkania przed orzeczeniem umieszczenia go na internacji niewątpliwie było uciążliwe dla jego otoczenia, ale od tego stwierdzenia daleko jest jeszcze do uznania, że wypowiadane przez F. M. groźby, które nigdy nie weszły w jakąkolwiek fazę realizacji, stanowią czyn o znacznej społecznej szkodliwości.
"W świetle niejednoznacznej i mogącej budzić wątpliwości oceny rzeczywistego rozmiaru społecznej szkodliwości postawionych podejrzanemu zarzutów, jak i jednostronności dowodów wskazujących na jego sprawstwo, pochodzących wyłącznie od jego sąsiadów, niepokoić może brak kontaktu sądu orzekającego z osobą, wobec której orzeczono środek zabezpieczający w postaci przymusowego umieszczenia jej w szpitalu"- podkreślił SN. Dodano, że F. M. "był w stanie podejmować rzeczową obronę, czego dowodzą jego kolejne pisma, na podstawie których trudno przyjąć, iż zawierały one treści wyłącznie o charakterze urojeniowym".
Orzeczenie SN otwiera F.M. drogę do dochodzenia odszkodowania i zadośćuczynienia od Skarbu Państwa.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)