×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Pielęgniarki o dyskryminacji. "Łatwiej nam zagłosować na mężczyznę niż na koleżankę"

Autor: Monika Chruścińska- Dragan • Źródło: Rynek Zdrowia, SenatOpublikowano: 12 września 2023 07:30

Jako pielęgniarki jesteśmy bardzo sfeminizowaną grupą. Mamy tylko 2 proc. pielęgniarzy w Polsce, natomiast w Naczelnej Radzie stanowią już ponad 20 proc. Powinnyśmy się wspierać, bo w wyborach niestety łatwiej nam jest zagłosować na mężczyznę niż na koleżankę - zauważyła podczas debaty w Senacie "Kobiety w medycynie mówią jednym głosem" Mariola Łodzińska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

Pielęgniarki o dyskryminacji. "Łatwiej nam zagłosować na mężczyznę niż na koleżankę"
Ponad 80 proc. medyczek uważa, że dyskryminacja kobiet ze względu na płeć́ w ich środowisku pracy jest powszechna Fot. Shutterstock
  • O sytuacji kobiet zatrudnionych w ochronie zdrowia rozmawiali 11 września zgromadzeni w Senacie parlamentarzyści, lekarki i pielęgniarki
  • Jak podkreśliła Mariola Łodzińska, pora zmienić mentalność i zacząć się bardziej wspierać
  • Zwróciła także uwagę, że pielęgniarki i położne oprócz dyskryminacji ze względu na płeć, są dyskryminowane z uwagi na wykonywany zawód
  • - Jesteśmy jedyną grupą zawodową, której nie uznaje się kwalifikacji i kompetencji realizując zapisy ustawy o płacy minimalnej w ochronie zdrowia - zaznaczyła

Łodzińska: choć jesteśmy sfeminizowaną grupą, to mężczyźni stanowią 20 proc. NRPiP 

Dyskryminacja kobiet zatrudnionych w ochronie zdrowia była jednym z tematów, jakie poruszyły 11 września w Senacie przedstawicielki profesji medycznych. W przywołanym przez lek. Aleksandrę Gładyś badaniu  (przeprowadzonym wśród 1 340 osób, w tym 1 279 kobiet) aż 82,6 proc.  ankietowanych potwierdziło dyskryminację w medycynie ze względu na płeć. 73,5 proc. spotkało się z nią osobiście w pracy lub podczas studiów, w 90,7 proc. po raz pierwszy już na uczelni.

Dyskryminacji częściej doświadczały kobiety pracujące na bloku operacyjnym (85,4 proc.) niż wykonujące niezwiązaną z nim obowiązki, a najczęstsze jej formy dotyczyły: stereotypowych wypowiedzi, żartów i komentarzy (72,8 proc. respondentek), komentarzy i zachowań związanych z naturą i fizjologią kobiet (68,6 proc.), uwag dotyczących wyglądu (64,8 proc.), delegowania do czynności, które „kobieta wykona lepiej” (59,1 proc.).

Za dyskryminacją najczęściej stali mężczyźni - nauczyciele akademiccy (76,8 proc.), pacjenci płci męskiej (74,4 proc.) i współpracownicy płci męskiej (69,5 proc.). Choć nie tylko. 32,2 proc. respondentek przyznała, że doświadczyła dyskryminacji także ze strony innych kobiet.

W dyskusji lek. Julia Stryjek z Fundacji "Kobiety w chirurgii" przyznała, że ankietowane w odpowiedziach otwartych zwracały niejednokrotnie uwagę na to, że kobiety - w tym pielęgniarki oddziałowe - także bywają sprawczyniami mobbingu. 

Do sprawy odniosła się obecna na sali Mariola Łodzińska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Jak przyznała, problem dotyczy zwłaszcza kadry kierowniczej. Podkreśliła także, że pora zmienić mentalność i zaapelowała do koleżanek po fachu, aby wspierały się nawzajem.

- Jako pielęgniarki jesteśmy bardzo sfeminizowaną grupą zawodową. Mamy tylko 2 proc. pielęgniarzy w Polsce, natomiast w Naczelnej Radzie mężczyźni stanowią już ponad 20 proc. Powinnyśmy się bardziej wspierać, bo w wyborach niestety łatwiej nam jest zagłosować na mężczyznę niż na koleżankę. Nawet jeśli zdecydowanie lepiej reprezentowałaby środowisko i jego potrzeby - zauważyła podczas debaty Łodzińska.

Zwróciła również uwagę, że pielęgniarki i położne oprócz dyskryminacji ze względu na płeć, są często dyskryminowane z uwagi na wykonywany zawód. - Mamy teraz taką sytuację, że jesteśmy jedyną grupą zawodową, której nie uznaje się kwalifikacji i kompetencji realizując zapisy ustawy o płacy minimalnej w ochronie zdrowia - zaznaczyła. 

Kolejną kwestią, na którą wskazała, jest obsadzanie lekarzy w roli dziekanów na wydziałach pielęgniarstwa i położnictwa. - Jeśli już zdarzy się, że jest to przedstawiciel zawodu, to jest to z reguły mężczyzna - dodała. 

Problemy środowiska? Nierównomierne rozmieszczenie kadr i zamykane porodówki 

Szefowa Izby zabrała głos także w kwestii kształcenia nowych kadr pielęgniarskich. Przyznała, iż owszem, studia pielęgniarskie cieszą się zainteresowaniem, ale problem stanowi nierównomierne rozłożenie kadr. 

- W tej chwili mamy bardzo dużą liczbę osób wykształconych na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie, bo tam jest bardzo dużo uczelni, natomiast - pomimo że pootwierały się kierunki w Gorzowie Wielkopolskim czy w ścianie zachodniej, to w dalszym ciągu mamy tam potężne braki kadrowe. To są województwa lubuskie, dolnośląskie, zachodniopomorskie i całe pomorskie - mówiła.

Mało tego, jak zwróciła uwagę, kolejny obecnie problem pociągają zamykane oddziały położniczo-ginekologiczne. - Musimy zadbać o nasze koleżanki położne i znaleźć formułę, być może poszerzenia kompetencji położnym albo przeorganizowania kształcenia. Na razie jesteśmy na etapie dyskusji, co zrobić, aby nasze koleżanki nie zostały bez pracy - tłumaczyła. 

Podczas debaty wybrzmiało także, że równie ważne, co kształcenie nowych kadr, jest utrzymanie na rynku obecnych. Spory odsetek absolwentów studiów pielęgniarskich nie podejmuje bowiem w ogóle pracy w zawodzie albo przebranżawia się. Aby temu zapobiec, konieczne są zmiany legislacyjne i administracyjne. W tym także przestrzeganie norm zatrudnienia, z którym - jak wskazywały prelegentki - nadal jest kłopot.

Konferencja "Kobiety w medycynie mówią jednym głosem" została zorganizowana z inicjatywy wicemarszałka Senatu RP Michała Kamińskiego oraz Fundacji Polki w Medycynie.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze