×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Tak rzucamy palenie: są leki, ale brakuje poradni i skutecznej edukacji

Autor: Marzena Sygut/Rynek Zdrowia02 kwietnia 2018 08:02Aktualizacja: 02 kwietnia 2018 08:06

- Działania decydentów powinny skupić się przede wszystkim na tym, jak nie wchodzić w nałóg palenia, a dopiero później na tym, jak z tego nałogu wyjść - podkreśla prof. Władysław Pierzchała, prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc.

Tak rzucamy palenie: są leki, ale brakuje poradni i skutecznej edukacji
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Prof. Pierzchała uzasadnia swoje stanowisko tym, że odchodzenie od nałogu jest bardzo trudne, a trwale rzuca palenie tylko 10-20 proc. nałogowców.

Nałóg staje się passé
Dr Magdalena Cedzyńska z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów w Centrum Onkologii w Warszawie, kierownik projektu „Czujność onkologiczna w praktyce” zaznacza, że Polacy jako naród osiągnęli sukces w walce z nikotynizmem.

- W latach 70-. paliło 60 proc. mężczyzn, a w liczbach bezwzględnych w odniesieniu do wszystkich Polaków paliło 15 mln osób. Obecnie pali 8,5 mln Polaków. Wciąż jednak nie jesteśmy w czołówce UE. Są kraje jak Szwecja, gdzie odsetek osób palących osiągnął wartość jednocyfrową, tam pali tylko 9 proc. mieszkańców - wyjaśniał Cedzyńska dr Cedzyńska podczas III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych*.

Z kolei prof. Pierzchała zwracał uwagę na fakt, że w Polsce w ostatnich latach spadła liczba młodych osób, które palą papierosy. - Obecnie pali 10 proc. dziewcząt i 13-14 proc. chłopców w wieku do 19. roku życia. Co ciekawe, w tej właśnie grupie chłopców odnotowuje się spadek osób palących. Mniej palaczy jest również w grupie dorosłych mężczyzn. Obecnie wynosi on ok. 36 proc. i tutaj również odnotowujemy kilkuprocentowy spadek - wyjaśnił prof. Pierzchała.

Dodał też, że, niestety, takiego spadku zainteresowania paleniem nie obserwuje się u kobiet, co doprowadza do niebezpiecznej sytuacji, kiedy w nałóg wchodzą bardzo młode dziewczyny, które nie rezygnują z nałogu, co przekłada się na to, iż potem w wieku macierzyństwa nadal palą.

Edukacja zaczyna się od przedszkola
Dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii, kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Układu Chłonnego Centrum Onkologii w Warszawie wskazuje, że w Polsce nie ma dobrej edukacji zdrowotnej.

- Współczesna polska szkoła nie nadąża z odpowiednią nauką zachowań prozdrowotnych, rodzice przychodzą późno do domu i nie mają czasu skupić się na wychowaniu dzieci. Tymczasem, jak spojrzymy na przystanki komunikacyjne w godzinach szczytu to widzimy tam z papierosem albo młodą kobietę, albo nastolatkę, która wraca ze szkoły. Coraz rzadziej natomiast spotykamy mężczyznę z papierosem - podkreślał dr Meder.

- Bardzo dobrze się stało, że została wreszcie uchwalona ustawa zakazująca palenia papierosów w miejscach publicznych - dodał prezes PUO. - Nadal jednak otwarty pozostaje problem skutecznego egzekwowania kar za łamanie przepisów. Jeśli spojrzymy na przystanki, to tam nadal wiele osób pali. Dlatego, w mojej ocenie, nic nie zastąpi mądrej edukacji, już od poziomu przedszkola.

Z kolei prof. Pierzchała wyjaśnił, że działania państwa powinny się skupić na nie wchodzeniu w nałóg, ale powinny być skierowane do dzieci w wieku przedszkolnym, szkolnym i młodzieży.

- Zamiast uczyć dzieci w wieku wczesnoszkolnym, jak zbudowane są narządy płciowe u dziewczynek czy chłopców, może warto w to miejsce wprowadzić edukację, która pokazywałaby, jakie zagrożenie niesie palenie papierosów przez ojca, dziadka, wujka. Ta edukacja może w małych dzieciach utrwalić przekonanie, co jest w życiu złe - podsumował prof. Pierzchała.

Potrzeba dobrych kampanii
Dr Cedzyńska wyjaśniła natomiast, że do walki z nikotynizmem potrzebne są dobre kampanie antynikotynowe, a takich w Polsce dramatycznie brakuje.

- Trzeba pamiętać, że na niektóre osoby świetnie działa straszenie, a na inne wyjaśnienie dlaczego lepiej nie zaczynać palenia papierosów. Każdy z nas jest inny, dlatego trzeba podejmować mnóstwo bardzo różnych działań, aby dotrzeć do jak największej grupy ludzi - zaznaczyła Cedzyńska.

Z kolei dr Meder podkreślił, że dzięki intensywnym kampaniom edukacyjnym trwającym wiele lat, których inicjatorem był prof. Witold Zatoński wraz z zespołem, doszliśmy do sytuacji, w której zaobserwowano spadek zachorowań i śmiertelności z powodu raka płuc i nowotworów tytoniozależnych u mężczyzn.

Podkreślił, że co roku umiera na świecie 6 mln ludzi z powodu palenia papierosów oraz - dodatkowo - 600 tys. biernych palaczy. - Dla mnie o wiele istotniejszy jest nowy problem, który obserwujemy od 6-7 lat, mianowicie fakt, że obecnie pierwszą przyczyna zgonów na nowotwory u kobiet nie jest już rak piersi, ale rak płuca. Zastanawiam się, w jaki sposób powtórzyć ten fenomen, którego dokonał prof. Zatoński, ale tym razem w odniesieniu do kobiet - mówił dr Meder.

Dr Magdalena Cedzyńska zaznaczyła natomiast, że udowodniono, iż największe przełożenie na spadek częstości palenia papierosów ma podnoszenie akcyzy, a co za tym idzie - wzrost cen papierosów. Kolejnym ważnym działaniem, które przekłada się na rzucanie palenia, jest wprowadzenie zakazów palenia w miejscach publicznych, co też u nas zrobiono.

Mamy leki, nie mamy poradni
Dr Cedzyńska zwróciła też uwagę na fakt, iż w Polsce mamy wprawdzie dostępne wszystkie leki pomocne w rzucaniu palenia, które są na świecie, mamy wsparcie behawioralne dla palaczy i dodatkowo od roku 2005 program NFZ, który dedykowany jest osobom rzucającym nałóg, ale, niestety, nadal nie mamy odpowiedniego finansowania dla tego programu.

- Z powodu niskiej wyceny programu dotyczącego rzucania palenia, w ostatnich latach bardzo mocno spadła liczba lekarzy POZ i specjalistycznych placówek medycznych, kontraktujących to leczenie. Dla przykładu w woj. śląskim ze 112 placówek, w których na początku dostępny był wspomniany program, obecnie zostały trzy - zaznaczyła dr Cedzyńska.

- Podam dla przykładu: lekarz specjalista, który jest wymagany do podpisania przez poradnię kontraktu z NFZ na terapię antynikotynową, za pierwszą poradę otrzymuje 40 zł, a za każdą kolejną 20 zł - podała ekspertka.

- Trzeba pamiętać, że same leki w walce z nikotynizmem niewiele dają, ponieważ nałogowi palacze są silnie uzależnieni psychicznie i emocjonalnie. Stąd rola wsparcia i praca lekarzy jest w walce z tą chorobą nie do przecenienia. Warto też zaznaczyć, że każdy palacz z takiego "odwyku" w ramach NFZ może skorzystać jedynie raz w życiu - posumowała Cedzyńska.

Dyskusyjny e-papieros
Prof. Pierzchała podkreślił również, że w wielu krajach europejskich, w tym w Polsce, jest zakaz inhalowania się papierosami elektronicznymi.

- To dobre rozwiązanie. Dziś wiadomo już, że e-papieros wydziela bardzo toksyczne związki - formaldehydy, które są rakotwórcze. Oczywiście na razie nie ma twardych dowodów, za którymi można by z całą pewnością powiedzieć, jakie będą odległe konsekwencje związane z inhalowaniem się e-papierosem, jednak liczne publikacje wskazują, że jest on szkodliwy - zaznaczył prof. Pierzchała.

Zdanie to podzieliła dr Cedzyńska, która podkreśliła, że w e-papierosie są substancje pneumotokstyczne i kardiotoksyczne. Wydaje się też, że tych substancji szkodliwych jest mniej niż w papierosie, jednak nie wiadomo, jakie będą konsekwencje długofalowe.

Z teoriami tymi nie do końca zgodziła się dr Magdalena Kocierz-Woznowska, kardiolog z Oddziału Dziennego Rehabilitacji Kardiologicznej Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach. Ekspertka wyjaśniła, że w jej ocenie e-papieros powinien być, wzorem niektórych krajów, preparatem dostępnym na receptę, dla nałogowych palaczy, którzy nie potrafią w inny sposób poradzić sobie z nałogiem.

To nie jest produkt nieszkodliwy
- E-papieros zdecydowanie nie jest produktem nieszkodliwym. Zawiera kilkanaście związków chemicznych, z czego pięć jest szkodliwych. To znacznie mniej niż w tradycyjnym papierosie, który ma blisko sto szkodliwych substancji. E-papieros na pewno jest mniej szkodliwy, niż papieros - w odniesieniu do biernego palenia. Dlatego e-papieros jest mniejszym złem, ale dla pacjenta, który podjął już kilka prób rzucenia palenia i nadal pali, ale nie deklaruję chęci rzucenia palenia - podkreśliła dr Kocierz-Woznowska.

I dodaje: - W mojej ocenie, jako lekarz powinnam namówić takiego palacza do e-palenia, biorąc także pod uwagę to, że 30 proc. palaczy elektronicznych papierosów w efekcie rzuca palenie całkowicie.

Wypowiedzi zanotowane podczas sesji "Rzuć palenie - sesja interdyscyplinarna" w trakcie III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Katowice, 8-10 marca 2018 r.).

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze