Szpitale prywatne szukają miejsc dla pacjentów z Covid-19 i kadry
Szpitale prywatne szukają miejsc, w których mogłaby zostać zorganizowana opieka nad pacjentami z COVID-19. Początkowo sektor prywatny oferował, że może przejąć opiekę nad częścią chorych niecovidowych, na co nie zgodził się resort zdrowia. Ostatecznie mają zaangażować się w dwie formy opieki - przygotują miejsca dla chorych z COVID-19, ale też mają zapewnić łóżka dla innych pacjentów.

Szpitale prywatne mają otrzymać takie same pieniądze za wykonywane świadczenia jak placówki publiczne. Próbowały jednak negocjować, aby NFZ pokrywał straty poniesione przez nie w tym okresie.
Głównym wyzwaniem - podobnie jak w publicznych placówkach - jest kadra. Dyrektorzy szpitali prywatnych boją się, że zadeklarują gotowość, a potem nie będzie miał kto opiekować się pacjentami covidowymi. Brak pracowników to wąskie gardło całego systemu walki z COVID-19.
Planuje się powstanie nawet 26 tys. nowych łóżek, tymczasem problemy z kadrą pojawiają się już przy obłożeniu ok. 8 tys. Stąd nowe przepisy w tzw. ustawie dobrego Samarytanina, której projekt zakłada wprowadzenie na rynek m.in. studentów, doktorantów, absolwentów bez egzaminu lekarskiego czy medyków z zagranicy.
Szacuje się, że obecnie w Polsce przebywa około tysiąca lekarzy w trakcie przygotowań do nostryfikacji dyplomu oraz ok. 300-500 już po nostryfikacji, ale przed egzaminem językowym w Naczelnej Izbie Lekarskiej, czy w trakcie stażu podyplomowego. Do tego jest ok. 1,5-2 tys. osób z czynnym prawem wykonywania zawodu i specjalizacją zrobioną poza granicami Polski, którzy nie składali wniosków o uznanie specjalizacji do CMKP.
Więcej: zdrowie.dziennik.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)