Szpitale pod lupą NIK. Zagrożonych jest 247,5 tys. osób. To lekarze, pielęgniarki, ratownicy
NIK skontrolował szpitale. Wyniki? Zdecydowana większość szpitali nie jest przygotowana na możliwość wystąpienia niebezpiecznych zdarzeń. Raport dotyczył ochrony pracowników szpitali. Zagrożonych jest 247,5 tys. pracowników, w tym lekarze, pielęgniarki, ratownicy

- Według NIK w 1/3 placówek wystąpiły nieprawidłowości w reagowaniu na zranienia. Oprócz tego, wydatki np. na igły czy skalpele nie były systematycznie zwiększane
- Izba skontrolowała m.in. cztery szpitale kliniczne, trzy szpitale powiatowe i po trzy szpitale w czterech województwach (pomorskim, lubelskim, śląskim i dolnośląskim)
- Kontrolerzy przypominają, że pracownicy ochrony zdrowia będą chronieni przed zranieniami pod warunkiem wypełniania przez pracodawców obowiązków zawartych w Kodeksie pracy i zasad bhp
Raport NIK: szpitale nie są przygotowane na niebezpieczne zdarzenia
Jak wykazuje NIK, nieprawidłowości w reagowaniu na zranienia wystąpiły w 1/3 placówek. Stwierdzono także, że w większości z nich wydatki na m.in. bezpieczne igły, nożyczki, czy skalpele nie były systematycznie zwiększane, a raporty dotyczące zranień ostrymi narzędziami sporządzano nierzetelnie.
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała cztery szpitale kliniczne, pięć szpitali wojewódzkich i trzy szpitale powiatowe, po trzy szpitale w czterech województwach: pomorskim, lubelskim, śląskim i dolnośląskim.
Kontrolowane przez NIK szpitale:
- UCK w Gdańsku,
- Szpital św. Wojciecha w Gdańsku,
- Szpital w Prabutach,
- SP SK w Lublinie,
- WSS w Lublinie,
- SP ZZOZ w Janowie Lubelskim,
- SP SK w Katowicach,
- Szpital Kolejowy w Katowicach,
- SP ZOS w Lublińcu,
- CMR we Wrocławiu,
- WSK we Wrocławiu,
- PCZ w Kamieniej Górze.
Okres objęty kontrolą to lata 2017-2020.
- W kontrolowanych przez NIK szpitalach odnotowano 1130 przypadków, w których pracownicy udzielający świadczeń zdrowotnych narażeni byli na oddziaływanie czynników niebezpiecznych i szkodliwych - podaje NIK.
Szczegółowa analiza kosztów postępowań związanych z podobnymi zdarzeniami w 10 szpitalach pokazała, że średnio wyniosły one od 17 zł do 961 zł oraz od ok. 3 200 zł do ok. 3 600 zł, uwzględniając czasową niezdolność pracownika do pracy. Wyłącznie w jednym szpitalu wystąpiono o rekompensaty w związku ze zranieniem (odszkodowań domagały się dwie osoby, otrzymała tylko jedna). Kontrolerzy Izby nie stwierdzili natomiast by przeciwko badanym placówkom prowadzone były postępowania sądowe.
W niebezpieczeństwie jest nie mniej niż 247,5 tys. pracowników ochrony zdrowia
Z raportu NIK wynika także, że potencjalnie na zranienia narażonych jest nie mniej niż 247,5 tys. pracowników placówek ochrony zdrowia (pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni lekarze dentyści, lekarze specjaliści w zakresie: chirurgii, położnictwa i ginekologii, anestezjologii i intensywnej terapii, medycyny ratunkowej), a na napromieniowanie nie mniej niż 192,5 tys. (pielęgniarki, technicy elektroradiologii i lekarze radiolodzy).
Kontrolerzy przypominają, że pracownicy placówek medycznych mogą być w pełni chronieni przed zranieniami podczas wykonywania swoich obowiązków tylko wtedy, gdy pracodawcy przestrzegają Kodeksu pracy i wynikające z niego przepisy BHP. W skontrolowanych przez NIK szpitalach tak organizowano miejsca udzielania świadczeń medycznych, by zminimalizować tego rodzaju zagrożenie. Wypracowano także odpowiednie procedury i zagwarantowano środki ochrony indywidualnej, a także odpowiednie szczepienia ochronne.
Pozytywne informacje z raportu
Z pozytywnych informacji wynika, że w 11 szpitalach (92 proc. skontrolowanych) zapewniano personelowi bezpieczny sprzęt medyczny. Natomiast w pięciu placówkach nie było jednak bezpiecznych igieł do pobierania krwi, a w dwóch nie używano ampułek bezigłowych, a to właśnie w związku ze stosowaniem szklanych ampułek i igieł iniekcyjnych najczęściej dochodzi do zranień w placówkach ochrony zdrowia.
Jedynie w czterech na 12 kontrolowanych szpitali odnotowano stały, coroczny wzrost zakupów bezpiecznego sprzętu, wynoszący od 5 proc. do 23 proc. w stosunku do poprzedniego roku. W trzech innych placówkach wydatki na bezpieczny sprzęt malały.
NIK podaje, że powodem braku zwiększania wydatków na zakup bezpiecznych narzędzi (podawanym przez dyrekcję) jest trudna sytuacja finansowa szpitali i wysokie koszty wyposażenia stanowisk pracy w sprzęt zapobiegający zranieniom. W Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym - Centrum Medycyny Ratunkowej we Wrocławiu - za wystarczające uznano opracowanie procedur związanych z bezpiecznym postępowaniem z ostrymi narzędziami i stosowanie środków ochrony indywidualnej.
Zdaniem NIK, szpitale powinny sukcesywnie zwiększać zakupy bezpiecznego sprzętu, tak by ryzyko zranień było maksymalnie ograniczane.
Raporty dotyczące konkretnych szpitali
W raporcie uwzględniono 1130 zarejestrowanych przypadków narażenia pracowników na oddziaływanie czynników niebezpiecznych i szkodliwych Szczegółowej analizie poddano 548 wylosowanych przypadków. Wynika z niej, że do zranienia doszło w ośmiu szpitalach prawidłowo stosowano procedury przewidziane w takiej sytuacji. Z kolei w czterech placówkach kontrolerzy NIK stwierdzili przypadki postępowania niezgodnego z obowiązującymi zasadami, wynikające z zaniedbań pracowników bądź niewłaściwego nadzoru pracodawcy. Chodziło o zbyt późne zgłoszenie, brak odpowiednich protokołów lub zaniechanie powtórnego, wynikającego z procedur, badania krwi osoby zranionej (po 3 i 6 miesiącach).
Co ciekawe, w okresie objętym kontrolą zaledwie w trzech szpitalach odnotowano wyraźny, choć stopniowy spadek przypadków zranień. W sześciu placówkach utrzymywał się trend spadkowy, w niektórych latach "zaburzony" jednorocznym wzrostem liczby zakłuć. W pozostałych trzech szpitalach (Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym w Katowicach, 4. Wojskowym Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu i Powiatowym Centrum Zdrowia w Kamiennej Górze) zauważalny był stały wzrost liczby takich zdarzeń.
Jak przypomina NIK, zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, od 11 maja 2013 r. istnieje obowiązek natychmiastowego (codziennego) raportowania o zranieniach. Jak wynika z kontroli NIK, szpitale realnie wdrożyły tę procedurę. Nieprawidłowości dotyczyły natomiast przygotowywania przez placówki półrocznych raportów dotyczących zranień. Spośród 12 kontrolowanych szpitali aż w ośmiu dokumenty te sporządzano nierzetelnie, co zdaniem Izby ograniczało możliwość bieżącego korygowania błędów i zapobiegania im w przyszłości.
Zdaniem NIK problemem może być fakt, że placówki ochrony zdrowia nie są zobligowane do przekazywania takich raportów jakiejkolwiek zewnętrznej instytucji. Uniemożliwia to m.in. gromadzenie wiarygodnych danych oraz planowanie i podejmowanie skutecznych działań profilaktycznych, zmniejszających ryzyko wystąpienia negatywnych zdarzeń także w takich miejscach, w których jeszcze do nich nie doszło.
W związku z powyższym Izba złożyła wniosek do Ministra Zdrowia o wprowadzenie obowiązku przekazywania Państwowej Inspekcji Sanitarnej informacji na temat liczby zranień na stanowiskach zagrożonych takimi zdarzeniami.
Problemy z napromieniowaniem
Co prawda kontrolerzy NIK nie stwierdzili w badanych placówkach przypadków niekontrolowanego napromienienia, to jednak ujawnili nieprawidłowości, które świadczyły o niezapewnieniu pracownikom pełnej ochrony. Na bezpośrednie napromieniowanie mogło być tam narażonych nawet 14 proc. z nich. Nieprawidłowości wystąpiły we wszystkich kontrolowanych szpitalach, choć w różnym wymiarze.
W raporcie podano, że są dwie kategorie pracowników narażonych na promieniowanie jonizujące:
- Kategoria A - obejmuje pracowników, którzy mogą być narażeni na dawkę skuteczną (efektywną) przekraczającą w ciągu roku 6 mSv lub dawkę równoważną przekraczającą 15 mSv rocznie dla soczewek oczu lub 150 mSv rocznie dla skóry lub kończyn
- Kategoria B - obejmuje pracowników, którzy nie zostali zaliczeni do kategorii A.
NIK przypomina w związku z tym, że zgodnie z Prawem Atomowym, przed zatrudnieniem kandydata do pracy w warunkach narażenia na promieniowanie jonizujące, pracodawca jest zobowiązany wystąpić z wnioskiem do prezesa Państwowej Agencji Atomistyki. Dotyczy to konkretnych informacji związanych z wielkością dawki promieniowania pochłoniętą w danym roku kalendarzowym, a także poprzednich czterech lat przez osobę ubiegającą się o posadę. Z raportu NIK wynika, że o uzyskanie tej informacji ubiegała się tylko jedna placówka z ośmiu.
Co również zasługuje na uwagę to fakt, że kontrolerzy NIK ujawnili, że w dwóch z 4 szpitali pracownikom zakwalifikowanym do kategorii A nie zapewniono właściwego nadzoru medycznego, który obejmuje m.in. okresowe badania lekarskie przeprowadzane co najmniej raz w roku. W Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Janowie Lubelskim 29 spośród objętych próbą 48 pracowników narażonych na promieniowanie jonizujące, zaszeregowanych do kategorii A, przechodziło badania okresowe tylko raz na dwa/trzy lata. Ponadto 17 z nich w ciągu niemal 3 lat, nawet przez kilkadziesiąt dni (od 1 do 52) wykonywało pracę bez aktualnego orzeczenia lekarskiego potwierdzającego brak przeciwwskazań do pracy na danym stanowisku, co było niezgodne z Kodeksem pracy.
Jakie inne nieprawidłowości wykryto?
- w czterech szpitalach (33 proc.) dostrzeżono niezgodność w zakresie szkoleń wstępnych związanych z ochroną radiologiczną pracowników;
- w trzech placówkach (25 proc.) zauważono nieprawidłowości dotyczące podziału lokalizacji miejsc pracy na tereny kontrolowane (istnieje w nich narażenie na pochłonięcie dawek określonych pracowników zaliczonych do kategorii A) oraz nadzorowane (gdzie istnieje narażenie na pochłonięcie dawek określonych dla pracowników zaliczonych do kategorii B);
- w 6 szpitalach (50 proc.) wystąpiły przypadki zaniechania w przeprowadzaniu ćwiczeń awaryjnych mających na celu przegląd i aktualizację zakładowych planów postępowania awaryjnego.
Co z przestrzeganiem zasad BHP?
Kontrolerzy NIK skupili się także na ochronie pracowników placówek medycznych. Okazuje się, że większość badanych szpitali była jedynie częściowo przygotowana do identyfikacji i minimalizacji ryzyka zawodowego związanego m.in. ze zranieniami czy napromieniowaniem w czasie udzielania świadczeń.
Wszystkie kontrolowane szpitale zatrudniały w badanym okresie powyżej 100 osób, zgodnie z Kodeksem pracy utworzono tam służbę BHP. Z kolei w Powiatowym Centrum Zdrowia w Kamiennej Górze zadania z tego zakresu powierzono firmie zewnętrznej, a jest to niezgodne z przepisami. Natomiast w innych dwóch placówkach służba BHP nie podlegała bezpośrednio pracodawcy - NIK uważa, że mogło to ograniczyć reagowanie na zagrożenia.
Z kolei w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Lublińcu nie zapewniono właściwego nadzoru nad przestrzeganiem wymagań ochrony radiologicznej. Kontrolerzy NIK ustalili również, że przez ponad siedem miesięcy nie zatrudniano w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Lublińcu inspektora ochrony radiologicznej. Kolejne trzy miesiące funkcję tę pełniła osoba bez stosownych uprawnień, co było niezgodne z Prawem atomowym.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)