Jak wyjaśnia Halina Peplińska, przewodnicząca Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych pielęgniarek jest coraz mniej, a dodatkowo wiele już dziś mówi o tym, że po pandemii odejdzie z zawodu. Zaznacza, że trwają na stanowiskach pracy już tylko z szacunku do pacjenta.

W rozmowie z Głosem Koszalińskim podkreśla, że o trudnościach kadrowych świadczy też fakt, że w tym roku pomimo tego że wykształcenie w zawodzie zdobyło ponad 5 tysięcy pielęgniarek i położnych, pracę podjęło nieco ponad 900 osób. Na te braki kadrowe nakładają się zwolnienia i kwarantanny związane z zakażeniem Covid-19. Obecnie chorych na Covid-19 jest ponad 5 tys. pielęgniarek, ponad 1300 przebywa na kwarantannie.

Odniosła się również do wypowiedzi wiceministra Waldemara Kraski, który powiedział, że "jesteśmy w takim momencie, kiedy myślenie i mówienie o strajku, tym bardziej strajku generalnym, jest bardzo nierozsądne i nieroztropne".

Jak przyznała nierozsądne i nieroztropne jest to, co teraz robi rząd: nie bacząc na to, że szaleje pandemia, że pielęgniarki wyczerpane fizycznie i psychiczne walczą o pacjentów na pierwszej linii frontu, jest też to, że rząd ignoruje środowisko zawodowe pielęgniarek i położnych oraz manipuluje przy aktach prawnych.

Przypomniała m.in kwestię tzw. zembalowego - dziś te pieniądze są przekazywane szpitalom w ramach odrębnej puli finansowej, muszą trafić prosto do pielęgniarek. Teraz miałyby zasilać budżet lecznic na świadczenia medyczne, z którego wypłacane są wynagrodzenia wszystkich grup zawodowych. Nie będzie już gwarancji, że pielęgniarki dostaną swoje pieniądze. Inne istotne sprawy to: likwidacja Departamentu Pielęgniarek i Położnych w MZ czy zawieszenie wymogu przestrzegania norm zatrudnienia.

Zapowiada też, że przez takie niszczenie zawodu pielęgniarki zakładowe organizacje związkowe OZZPIP będą w najbliższych 2-3 tygodniach wchodzić w spory zbiorowe dotyczące warunków pracy i płacy.

Więcej: plus.gk24.pl

Podobał się artykuł? Podziel się!