Radziwiłł: nie ma zagrożenia dla pacjentów
Nic zagrażającego życiu pacjentów się nie wydarzyło - powiedział PAP minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, komentując skutki protestu lekarzy. Ocenił, że prowadzona akcja może skłonić dyrektorów do bardziej racjonalnej organizacji pracy szpitala.

Minister zapewnił też, że resort podejmuje działania w celu uszczelnienia systemu służby zdrowia i racjonalizacji wydatków.
- Generalnie od 1 stycznia nic zagrażającego życiu pacjentów, w szpitalach się nie wydarzyło. Oczywiście ubolewam nad tym, że protest lekarzy jest organizowany w taki sposób, żeby skomplikować pracę szpitali, utrudnić ciągłość sprawowania opieki nad pacjentami. W każdym razie wydaje się, że do niczego, co mogłoby zagrozić komukolwiek, na szczęście na razie nie doszło - powiedział.
Radziwiłł wskazał, że w ostatnim czasie zmiany organizacyjne były przeprowadzane tylko w kilku szpitalach na ok. 600 znajdujących się w sieci. - Te nieliczne przykłady, jak np. Olesno czy Kluczbork, gdzie nie działa interna, to są szpitale, w których po prostu zabrakło lekarzy, to nie ma nic wspólnego z akcją protestacyjną - wyjaśnił.
Zapewnił, że nie ma także problemu z dostępem do poradni nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. - W Polsce jest w tej chwili 581 takich poradni i jedna była zamknięta. Trudno, żeby ta sytuacja rzutowała na obraz całości systemu służby zdrowia - ocenił minister. Dodał, że przychodnia została już ponownie uruchomiona.
- Chciałbym polemizować z tezą, że mamy do czynienia z jakimś ogólnym chaosem w służbie zdrowia i pacjenci powinni się czegoś bać. Absolutnie tak nie jest. Sytuacja jest całkowicie pod kontrolą, przede wszystkim dzięki bardzo rozsądnym działaniom dyrektorów szpitali - przekonywał.
- W ogromnej większości szpitali dyrektorzy sobie z tym radzą, organizując pracę lekarzy w inny sposób: wprowadzają pracę zmianową, pracę w tzw. równoważnym systemie pracy, bądź też korzystają z innych elastycznych metod zatrudniania lekarza - wymieniał. Przypomniał, że MZ przygotowało rozporządzenie, które przewiduje, że w niektórych sytuacjach lekarz będzie mógł jednocześnie pełnić dyżur na różnych oddziałach szpitala.
- Myślę, że taki kryzys zawsze jest też okazją do tego, żeby pomyśleć o bardziej racjonalnej organizacji szpitala. Warto zacząć się przyglądać niektórym oddziałom i ich rzeczywistemu wykorzystaniu. Są takie placówki, gdzie wykorzystanie łóżek jest na poziomie 30 proc. albo mniej i pojawia się pytanie, czy utrzymywanie tych łóżek jest racjonalne. Odpowiedź nasuwa się sama - dodał.
MZ szacuje, że z pracy powyżej 48 godz. tygodniowo zrezygnowało ponad 3,5 tys. lekarzy, co stanowi 11 proc. rezydentów i 4 proc. innych lekarzy. Według szacunków Porozumienia Rezydentów OZZL wypowiedzenia takie złożyło ok. 5 tys. lekarzy.
Minister przypomniał, że od stycznia wynagrodzenia rezydentów po raz kolejny wzrosły. - Obecnie lekarze rezydenci zarabiają o co najmniej 500 zł więcej niż jeszcze pół roku temu, a niektórzy zarabiają więcej o 1,7 tys. zł miesięcznie. To są naprawdę duże podwyżki. Lekarze rezydenci mają dziś wynagrodzenie zasadnicze od 3,6 tys. zł do 4,7 tys. zł - zauważył.
Radziwiłł zwrócił uwagę, że dyrektorzy niektórych szpitali dodatkowo podnoszą wynagrodzenia rezydentów, zachęcając w ten sposób do podjęcia pracy w ich placówce. Ponadto młodzi lekarze otrzymują wynagrodzenie za pełnione dyżury. - Tajemnicą poliszynela jest również to, że ci lekarze podejmują różne prace dodatkowe: dyżurują w nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, dyżurują na kontraktach w innych szpitalach, wielu z nich ma prywatne gabinety - argumentował.
Minister zapewnił też, że resort stale podejmuje działania w celu uszczelnienia systemu służby zdrowia i racjonalizacji wydatków. Wskazał, że pomóc w tym ma m.in. wprowadzona sieć szpitali, wdrażane zmiany w podstawowej opieki zdrowotnej i mapy potrzeb zdrowotnych.
- Wnioski, które płyną z map potrzeb zdrowotnych wskazują na to, że w ciągu najbliższych kilku lat trzeba będzie pomyśleć o zmianie rodzaju aktywności prowadzonej tradycyjnie przez placówki. Widać wyraźnie, że jest wiele oddziałów położniczo-ginekologicznych oraz w niektórych miejscach pediatrycznych, które nie do końca wykorzystują swój potencjał i trzeba pomyśleć o konsolidacji tej pracy i to nie tylko pod kątem wydatków - zapowiedział.
- Gdy mówię o racjonalizacji, uszczelnianiu, to nie mam na myśli oszczędności, tylko mądrzejsze, bardziej efektywne wydatkowanie środków. Pewne zmiany będą konieczne, to nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale także jakości opieki nad pacjentem - dodał. Wskazał, że zmiany obejmą m.in. organizację opieki onkologicznej tak, by w poszczególnych województwach działały centra koordynujące opiekę onkologiczną na danym terenie.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)