Pyrć: aby większość Polaków nabyła odporności, ponad 200 tys. osób musiało umrzeć
- Na naszą odporność przeciwko SARS-CoV-2 składa się już nie tylko szczepienie przeciwko wirusowi, ale również niestety i przechowywanie choroby, którą wywołuje. „Niestety”, ponieważ, aby większość Polaków nabyła odporności, ponad 200 tys. osób musiało umrzeć - ocenia na łamach euractiv.pl prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Zdaniem prof. Krzysztofa Pyrcia Polska jest bardzo daleko od poziomu wyszczepienia, na którym moglibyśmy stwierdzić, że zatrzymaliśmy pandemię
- Nie sądzi jednak, aby tej wiosny dramatycznie wzrosła liczba zakażeń
- - Już po samych liczbach zakażeń Omikronem widać, że odporność - czy to w formie zaszczepienia czy przechorowania COVID-19 - działa - przyznaje wirusolog
- Studzi też obawy związane z wpływem ukraińskich uchodźców na sytuację epidemiczną w naszym kraju
- - Wydaje się, że migracje ludności przy tym wariancie, który obecnie panuje, nie stwarzają aż tak dużego zagrożenia, jakby się mogło wydawać - zaznacza
Pandemia odeszła na drugi plan. Na odporność składają się nie tylko szczepienia
Wojna w Ukrainie przyćmiła pandemię COVID-19. Od 28 marca noszenie maseczek w miejscach publicznych przestało być obowiązkowe, a zakażeni pacjenci nie są kierowani na izolację i kwarantannę.
Zmieniły się także zasady testowania pod kątem koronawirusa. Nie zrobimy sobie za darmo wymazu w aptece, ani w punktach wymazowych, a o zleceniu badania decyduje lekarz.
Prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w rozmowie z portalem euractiv.pl przyznaje, że pandemia COVID-19, którą znaliśmy do tej pory, odchodzi na drugi plan. Wirus jednak z nami zostaje.
- Polska jest bardzo daleko od poziomu wyszczepienia, na którym moglibyśmy stwierdzić, że zatrzymaliśmy pandemię - tłumaczy wirusolog.
Jak podkreśla jednak, na naszą odporność składa się już nie tylko szczepienie przeciwko wirusowi, ale również niestety i przechowywanie choroby, którą wywołuje.
- „Niestety”, ponieważ, aby większość Polaków nabyła odporności, ponad dwieście tysięcy osób w naszym kraju musiało umrzeć. To liczba absolutnie przerażająca i nie akceptowalna oraz znacznie wyższa, niż w innych państwach o podobnym poziome rozwoju - ocenia profesor.
Nie sądzi jednak, aby tej wiosny dramatycznie wzrosła liczba zakażeń
- Już po samych liczbach zakażeń Omikronem widać, że odporność - czy to w formie zaszczepienia czy przechorowania COVID-19 - działa - przyznaje.
Podkreśla jednak, że "koronawirus z nami zostaje i w najbliższych latach wciąż będzie stanowił zagrożenie dla osób wrażliwych na ciężki przebieg wywoływanej przez niego choroby".
Koniec standardów opieki nad pacjentem covidowym
Epidemia a uchodźcy. "To, czego powinniśmy się obawiać w Polsce to spoczęcia na laurach"
Studzi natomiast obawy związane z wpływem przybywających do Polski ukraińskich uchodźców na sytuację epidemiczną w naszym kraju.
Przypomina, że choć w Polsce poziom wyszczepienia wynosi ok. 60 proc, a na Ukrainie tylko ok. 35, to "w obu krajach widzieliśmy bardzo duże fale dziennych zakażeń oraz dużą liczbę ofiar, która jest obiektywnym wyznacznikiem tego, ile przypadków realnie odnotowano".
- Można zakładać więc, że poziom immunizacji, nabytej w dowolny sposób, w obu krajach nie będzie się aż tak bardzo różnił, jakby się wydawało - prognozuje.
Jak podkreśla, "migracje ludności przy tym wariancie, który obecnie panuje, nie stwarzają aż tak dużego zagrożenia, jakby się mogło wydawać".
- Mówię tutaj o zagrożeniu związanym z COVID-19. To, czego powinniśmy się obawiać w Polsce to spoczęcie na laurach po ogłoszeniu, że pandemia się już skończyła - przestrzega prof. Pyrć.
Perspektywy na przyszłość. "Grupy ryzyka znowu będą zagrożone"
Jakie będą następne fale koronawirusa, zależy od kolejnych wariantów SARS-CoV-2. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przygotowała już potencjalne ich scenariusze. W optymistycznym są stosunkowo łagodne, w najbardziej negatywnym pojawiają się nowe, bardziej agresywne.
- Co w połączeniu ze spadającą odpornością może doprowadzić, że grupy ryzyka będą znowu zagrożone i trzeba będzie podjąć jakieś działania już w czasie wakacji, żeby zapobiec niepotrzebnym śmierciom. Na tym chyba najbardziej bym się skupił, jeżeli mówimy o bezpieczeństwie czy o perspektywach na przyszłość - mówi wirusolog.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (3)