Prof. Kuna: przy takich liczbach zakażeń nie da się utrzymać powszechnego obowiązku kwarantanny
Obowiązek kwarantanny powinien dotyczyć wyłącznie osób 65+, pacjentów onkologicznych i ludzi z niedoborami odporności. Całą resztę należy z niego zwolnić, bo będziemy zakażali się wielokrotnie - mówi prof. Piotr Kuna.

- Obowiązek kwarantanny powinien dotyczyć wyłącznie osób 65+, pacjentów onkologicznych i ludzi z niedoborami odporności. Całą resztę należy z niego zwolnić, bo będziemy zakażali się wielokrotnie - mówi prof. Piotr Kuna
- Powinno się izolować osoby realnie chore, z objawami oraz po badaniu określającym dany stan kliniczny. Czyli chorych, a nie zakażonych - wyjaśnia
- Trzeba wprowadzić kategorię nosicielstwa jak np. w przypadku gronkowca - wskazuje
- Nie mamy sił i środków, aby ogarnąć wszystkie osoby, które uzyskają pozytywny wynik testu w kierunku SARS-CoV-2 - zauważa
- Trzeba wymagać od lekarzy POZ, aby leczyli pacjentów, aby przyjeżdżali do nich do domów i badali ich. W ten sposób możemy zmniejszyć śmiertelność z powodu COVID-19 pięciokrotnie - przekonuje
Prof. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, od dawna apeluje o zmianę sposobu walki z epidemią COVID-19 m.in. w zakresie postawienia na opiekę domową nad pacjentami przez lekarzy POZ.
Dla kogo kwarantanna?
- Nie mamy sił i środków, aby ogarnąć wszystkie osoby, które uzyskają pozytywny wynik testu w kierunku SARS-CoV-2. Należy się skupić na grupach szczególnie wrażliwych, czyli osobach po 65. roku życia, a także z chorobami nowotworowymi i niedoborami odporności. Te osoby powinny nadal podlegać obowiązkom kwarantanny i izolacji - dla ich dobra. Natomiast całą resztę, w obliczu tego, że każdy z nas będzie zakażał się tym wirusem wielokrotnie, należy z tego obowiązku zwolnić - przekonuje prof. Kuna.
- Trzeba wprowadzić kategorię nosicielstwa jak np. w przypadku gronkowca. Powinniśmy wrócić do standardu znanego w medycynie od lat, czyli diagnostyki plus obrazu klinicznego. Dopiero wówczas można mówić o chorobie - dodaje.
"Polityka lockdownów jest przeciwskuteczna"
Przypomina, że klasyczna definicja choroby mówi o objawach, a nie jedynie wyniku badania.
- Jeżeli w przypadku ekspansji wariantu omikron mielibyśmy umieszczać na kwarantannach i w izolacji miliony ludzi, to sami siebie, jako społeczeństwo zabijemy. To nierealne i bardzo szkodliwe dla zdrowia całej populacji - zauważa ekspert.
- Bardzo rzadko się mówi o kwestii - obecnie wdrażanej m.in. w Wielkiej Brytanii - eksponowania osób na niewielkie ilości wirusa. Wówczas taka osoba nabywa szybko odporności - bez choroby. To tzw. wariolizacja. Dotyczy wszystkich wirusów i bakterii. Musimy być na nie eksponowani, aby nasz układ odpornościowy pracował. Dlatego polityka lockdownów, co widzimy już wyraźnie, jest zła i przeciwskuteczna - wskazuje prof. Kuna.
"Trzeba wymagać od lekarzy POZ aby leczyli pacjentów w ich domach"
Przyznaje, że bardzo ucieszył się ze środowego przekazu ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i konsultant krajowej w dziedzinie medycyny rodzinnej prof. Agnieszki Mastalerz-Migas.
- Mówię o tym od miesięcy. Trzeba wymagać od lekarzy POZ, aby leczyli pacjentów, aby przyjeżdżali do nich do domów i badali ich. Taka opieka powinna być podstawą walki z epidemią. Badając pacjentów od samego początku choroby możemy zmniejszyć śmiertelność z powodu COVID-19 pięciokrotnie. To są fakty - argumentuje prof. Kuna.
Dodaje, że przy jego klinice w Łodzi również działa POZ i pracujący w nim lekarze od początku epidemii badają stacjonarnie pacjentów z pozytywnymi wynikami testów.
- I ci ludzie nie umierają na COVID-19. Nie rozumiem, czemu inni lekarze z POZ mieliby tego nie robić. Część robi i chwała im za to, a na resztę musi wpłynąć NFZ. To konieczność. Tak jak i wytłumaczenie lekarzom rodzinnym, że nie powinno się podawać - co do zasady, bo są wyjątki - antybiotyków od początku terapii na COVID-19. To błąd w sztuce - ocenia prof. Kuna.
Jego zdaniem sprawna opieka domowa zdecydowanie ograniczyłaby nie tylko zgony na COVID-19, ale i liczbę hospitalizacji.
"Do pandemii trzeba podejść pragmatycznie"
- Nie fetyszyzujmy liczby wykonywanych testów. Te miliony badań dziennie robione w wielu państwach to masochizm. One niczego nie mówią, bo zdecydowania większość tych osób nie jest chora. To nosiciele wirusa - wyjaśnia prof. Kuna.
- Nie poradzimy sobie z tą epidemią, jeżeli nie podejdziemy do niej pragmatycznie. Nie da się przy takich liczbach zakażeń utrzymać powszechnego obowiązku izolacji i kwarantanny. Powinno się izolować osoby realnie chore, z objawami oraz po badaniu określającym dany stan kliniczny. Czyli chorych, a nie zakażonych - wyjaśnił.

ZOBACZ KOMENTARZE (2)