Prof. Horban: ocena wpływu otwarcia szkół na rozwój epidemii najwcześniej za tydzień
Ocena wpływu powrotu najmłodszych uczniów od 18 stycznia do szkół na rozwój epidemii możliwa będzie najwcześniej za tydzień - mówi główny doradca ds. walki z epidemią prof. Andrzej Horban. Dodał, że powrót dzieci do szkół jest priorytetem, choć decyzje w tej sprawie należy podejmować ostrożnie.

Horban pytany w poniedziałek w TVN24, kiedy będzie można stwierdzić, czy pomysł powrotu najmłodszych uczniów od 18 stycznia był dobrym ocenił, że za tydzień, 10 dni, bo właśnie tyle "wylęga się wirus".
- Na pewno za tydzień, 10 dni, będziemy bardzo dokładnie na ten temat (powrotu kolejnych uczniów - PAP) dyskutowali - zaznaczył profesor.
Podkreślił też, że najmłodsi uczniowie klas I -III "nie grają dużej roli w transmisji wirusa".
- We wrześniu obserwowaliśmy wzrost zakażeń, ale ten wzrost był bardzo mały w stosunku do tego, co nastąpiło w połowie października, wtedy, gdy wszyscy poszli do szkół i nauki, głównie olbrzymia armia studentów - powiedział.
Horban zauważył, że decyzje o uruchamianiu stacjonarnej nauki należy podejmować bardzo ostrożnie.
- Bardzo byśmy chcieli otworzyć te szkoły z 1001 powodu, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ile można, ale te wyniki badań nauczycieli powodują, że należy podejść do tego ostrożnie - podkreślił.
Nauczyciele klas I-III i pracownicy szkół, którzy wrócili do pracy stacjonarnej od poniedziałku mieli możliwość poddania się w ubiegłym tygodniu testowi na wykrycie wirusa SARS-CoV-2. Z informacji PAP przekazanej przez rzeczniczkę prasową Ministerstwa Edukacji i Nauki Annę Ostrowską wynika, że wymazy pobrano od blisko 134 tys. osób. Wyniki otrzymało ponad 122 tys., a koronawirusa wykryto u 2422 z nich, czyli u 2 proc.
Prof. Horban zwrócił uwagę, że wyniki badań tej grupy nie są jeszcze pełne, ale 2 proc. zakażonych nauczycieli to jest dużo.
- Jeszcze nie znamy wyników pełnych badań, bo to, że 2 proc. ma dodatni wynik wykonywany testem PCR, czyli bardzo czułym, nie znaczy to, że te osoby są chore, ale w zdecydowanej większości przypadków mogą transmitować tego wirusa - podkreślił.
Profesor pytany, kiedy dojdzie do znoszenia obostrzeń gospodarczych np. otwierania hoteli, stoków zauważył, że dyskusja w tej sprawie rozpocznie się w tym tygodniu, a decyzja możliwa będzie nie wcześniej niż za tydzień.
- Musimy zobaczyć jak wpłynie na epidemię właśnie to otwarcie (klas) I-III - zaznaczył. Jak dodał, w pierwszej kolejności otwierane jednak będą szkoły, bo to priorytet, a "dalej hotele i możliwość odpoczynku".
Profesor zaznaczył też, że cały czas odbywa się "wyścig" pomiędzy nowymi zakażeniami a możliwościami szczepień. Wyraził nadzieję, że zmniejszenie liczby dostarczanych dawek szczepionek do Polski będzie krótkie i przejściowe. W zeszłym tygodniu Pfizer poinformował o tymczasowym ograniczeniu dostaw na rynki unijne. W poniedziałek do Polski trafiło ich o połowę mniej. Średnio miało to być ok. 360 tysięcy dawek tygodniowo. Od 27 grudnia w Polsce rozpoczęto szczepienia w grupie zero m.in. medyków, a od 25 stycznia powinny rozpocząć się szczepienia osób powyżej 70 lat.
Prof. Horban podkreślił, że kluczowe teraz jest to, by zaszczepić jak najwięcej seniorów. Jeżeli to się uda, to "możemy odetchnąć z ulgą", bo to oni najbardziej zagrożeni są śmiercią w wyniku zakażenia SARS-CoV-2.
- Dlatego też wszystkie kraje idą w kierunku szczepienia tej grupy - dodał.
Według profesora utrzymywanie się wysokiej śmiertelności, czyli 300-400 zgonów dziennie to wynik świątecznych spotkań.
- Umierają głównie ludzie starsi. Od zachorowania, pojawienia się objawów klinicznych mija tydzień, do niepomyślnego zakończenia też mija kilka dni. To jest efekt zakażeń okołoświątecznych, okołonoworocznych. Chorują ludzie starsi - to efekt spotkań rodzinnych - podkreślił. Zaznaczył, że śmiertelność seniorów to 20-25 proc.
- Średnia wieku naszych pacjentów na naszych oddziałach jest bardzo zaawansowana - powiedział.
Dodał, że przeciętny czterdziestolatek, w scenariuszu optymistycznym, będzie mógł zaszczepić się na początku lata.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)