Prof. Grodzki ostro: w ochronie zdrowia powrót do PRL-u
Kolejki do lekarzy zamiast maleć - rosną, proponowane obecnie kierunki zmian systemu, to powrót do PRL - ocenił prof. Tomasz Grodzki (PO).

Prof. Tomasz Grodzki krytykował m.in. plany MZ zmian w ustawie o ratownictwie medycznym; wskazywał na rosnące ceny leków i wciąż zbyt małe nakłady na ochronę zdrowia.
W czwartek (19 stycznia) przed południem plany swego resortu na ten rok przedstawił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Do konferencji szefa MZ odniósł się "minister zdrowia" w gabinecie cieni Platformy senator Tomasz Grodzki.
- To jest powrót do Centralnej Komisji Planowania, do systemu budżetowego, do wyeliminowania podmiotów prywatnych, które wnosiły swój wkład w działanie systemu ochrony zdrowia. Jest to powrót do czasów PRL - mówił Grodzki.
Polityk Platformy krytykował m.in. przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy o sieci szpitali, plany resortu dotyczące zmian w ustawie o ratownictwie medycznym oraz program darmowych leków dla seniorów "75+".
- Jak popatrzymy na listę leków refundowanych, zmodyfikowaną ostatnio, to nieco ponad 200 preparatów potaniało średnio o 3 złote, ale ponad 500 preparatów podrożało średnio o 8 złotych, a niektóre ponad 100 złotych - wskazywał senator PO.
Odnosząc się do planów zmian w ustawie o ratownictwie medycznym, polityk podkreślił, że zmierzają one do usunięcia z systemu prywatnych firm.
- To jest kolejny krok kierunku PRL - będziemy na karetkę czekać po prostu dłużej - przekonywał Grodzki.
Ocenił, że nakłady na ochronę zdrowia są wciąż zbyt niskie. - Służba zdrowia w Polsce czeka na kroplówkę finansową i jej się nie możemy doczekać- mówił.
- Ten rok miał być rokiem zwiększania tych nakładów, ale nie jest. Padły mgliste zapowiedzi, że będzie to rok przyszły, ale bez jakichkolwiek konkretów - stwierdził senator Platformy.
Jego zdaniem, średnia europejska nakładów na ochronę zdrowia to ok. 7 proc. PKB. - Zakreślanie perspektywy 2025 roku jako terminu dojścia do poziomu, skromnego poziomu, 6 proc. PKB na zdrowie, to jest handlowanie Inflantami, bo wówczas rząd pewnie będzie inny i parlamentarzyści będą inni - ocenił Grodzki.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)