×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Prof. Gielerak: ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem. To koło zamachowe gospodarki

Autor: • Źródło: PAP30 maja 2022 09:57Aktualizacja: 30 maja 2022 11:01

Profilaktyka to fundament bezpieczeństwa zdrowotnego. Czas na nowe otwarcie, właściwie ukierunkowane, dopasowane do grup wiekowych, odpowiednio sfinansowane, działania profilaktyczne obejmujące możliwie największą liczbę Polaków – podkreśla szef WIM prof. gen. Grzegorz Gielerak.

Prof. Gielerak: ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem. To koło zamachowe gospodarki
Profilaktyka stanowi niezwykle istotną cześć systemu ochrony zdrowia. Fot. Shutterstock
  • "+Lepiej zapobiegać niż leczyć+ - to jedna z najbardziej znanych współcześnie maksym promujących prawidłowe wzorce zdrowego stylu życia
  • Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM)  akcentuje, że z punktu widzenia interesów społeczeństwa i państwa, mądrzej, taniej oraz skuteczniej jest zarządzać zdrowiem na etapie działań chroniących przed wystąpieniem choroby niż ograniczających wtórne powikłania
  • Ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem, ale także kołem zamachowym gospodarki. Do tego, aby efektywnie wykorzystać jej potencjał należy uporządkować aktywa, procesy i umiejętności, zbudować model zabezpieczający potrzeby medyczne lokalnego rynku - podkreślił profesor.

Prof. Gielerak: blisko połowa osób nie wie, czym są czynniki ryzyka

"+Lepiej zapobiegać niż leczyć+ - to jedna z najbardziej znanych współcześnie maksym promujących prawidłowe wzorce zdrowego stylu życia. Niestety, spora część społeczeństwa nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak właściwie dbać o swoje zdrowie i na ile jest to istotne z osobistego, ale także społecznego punktu widzenia - wyjaśnił szef WIM.

Zwrócił uwagę, że raport opublikowany w 2018 roku przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny pokazał, że blisko połowa osób nie wie, czym są czynniki ryzyka, lub nie potrafi ich wymienić; nie widzi również związku przyczynowo-skutkowego między swoim stylem życia a chorobami cywilizacyjnymi.

- Z tego też powodu profilaktyka zdrowotna winna być szeroko promowana i praktycznie stosowana, i to zarówno jako element dobrostanu, poczucia indywidualnego zdrowia i szczęścia, ale także zespół czynników i zachowań, które pośrednio wpływają na bezpieczeństwo społeczeństwa i państwa - powiedział prof. Gielerak.

Ekspert wyjaśnił, że dzięki postępowi nauki udało się w ostatnich dekadach dobrze rozpoznać najważniejsze czynniki ryzyka i protekcji determinujące ogólne ryzyko zgonu.

- Dzięki koncepcji ogłoszonej w 1974 roku przez ówczesnego Ministra Zdrowia Kanady Marca Lalonde'a wiemy, że aktywność fizyczna, sposób odżywiania się, umiejętności radzenia sobie ze stresem, stosowanie używek - nikotyna, alkohol, środki psychoaktywne - to elementy składające się na pole zdrowotne określane terminem stylu życia, które w ponad 50 proc. decydują o naszym zdrowiu - wskazał.

Co więcej, jak dodał, wpływ żadnego z pozostałych trzech czynników, czyli środowisko fizyczne - 21 proc., genetyka - 16 proc. i opieka zdrowotna - 10 proc. nie osiągnął nawet połowy siły oddziaływania stylu życia, co jednoznacznie przesądza, że promocja zdrowych nawyków jest kluczowym elementem mającym wpływ na poprawę stanu zdrowia i ograniczenie zapotrzebowania na opiekę medyczną.

Działania w zakresie profilaktyki niedoceniane

Profesor ocenił, że działania w zakresie profilaktyki zdrowotnej, podobnie jak promocji zdrowia są przez władzę publiczną niedoceniane, a tym samym pozostają niedoinwestowane, pomimo ich ogromnego znaczenia dla poprawy zdrowia społeczeństwa i zmniejszenia potrzeb stosowania instrumentów medycyny naprawczej.

- Brak precyzyjnego określenia odpowiedzialności poszczególnych władz publicznych za promocję zdrowia powoduje, że nie można w tym zakresie uzyskać oczekiwanych pozytywnych efektów prozdrowotnych. Istotnym brakiem jest również niedocenienie potencjalnej aktywności samego społeczeństwa w zakresie promocji i profilaktyki zdrowia - stwierdził.

- Laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Milton Friedman twierdził, że +tylko kryzys może przyczynić się do prawdziwej zmiany+, a +podejmowane działania uzależnione są od idei, do których w danym momencie można sięgnąć+. Wydaje się, że nic tak trafnie i precyzyjnie jak przytoczona teza nie opisuje istoty refleksji jaka dziś powinna być udziałem gremiów uczestniczących w reformowaniu systemu ochrony zdrowia w Polsce - dodał szef WIM.

Zwrócił uwagę, że zgodnie z danymi zamieszczonymi w Indeksie Zrównoważonego Rozwoju Systemów Ochrony Zdrowia OECD z 2018 roku Polska znajduje się na 25. miejscu spośród 28 notowanych w rankingu krajów.

- Już choćby ten przykład pokazuje, że coś czego najbardziej aktualnie potrzebujemy, to precyzyjnie określona strategia zawierająca spójny zespół celów służących jej realizacji - powiedział.

- Niestety, żadna z dotychczasowych inicjatyw podążających w stronę zmiany rzeczywistości rynku zdrowia w Polsce nie wychodziła od tak kompleksowego ujęcia wizji, celów i zamierzeń - ocenił profesor.

Jego zdaniem, "dążenia kolejnych twórców reform osiągały poziom kompleksowości odpowiadający co najwyżej programowi naprawczemu w miejsce oczekiwanej ambitnej zmiany mającej zdolność wpływania na wiele obszarów życia społecznego, dostarczającej państwu i gospodarce efektów o charakterze mnożnikowym".

Wyjaśnił, że uwagę poświęcano m.in. ograniczaniu kosztów działalności szpitali w drodze ich restrukturyzacji, czy też poszukiwaniu sposobów uzyskania przez podmioty lecznicze dodatkowych przychodów ze sprzedaży usług zdrowotnych na wolnym rynku.

Zapominano przy tym - jak zaznaczył - o fundamentalnej prawdzie, że ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem, ale także kołem zamachowym gospodarki. "Do tego, aby efektywnie wykorzystać jej potencjał należy uporządkować aktywa, procesy i umiejętności w zrozumiały łańcuch wartości rynku ochrony zdrowia" - powiedział.

Podkreślił, że wszystkie te prawdy zyskują dodatkowo na znaczeniu w warunkach popandemicznego długu zdrowotnego będącego w perspektywie najbliższych lat nadmiarowym obciążeniem organizacyjnym oraz finansowym krajowego systemu ochrony zdrowia. Zjawiska - jak dodał - ściśle powiązanego z tragicznym doświadczeniem jakim okazała się niebywale wysoka liczba nadmiarowych zgonów zarejestrowanych podczas epidemii.

- Wiele przemawia za tym, że szczególnie ta ostatnia statystyka jest silnie powiązana z ogólnie słabym stanem zdrowia naszego społeczeństwa. Wysoki odsetek osób chorujących na choroby przewlekłe, do tego w wielu przypadkach pozostających bez leczenia, bądź leczących się niesystematycznie jest probierzem problemów zdrowotnych z jakimi na co dzień mierzą się Polacy - wskazał.

Sytuacja ta - jak stwierdził - pokazuje również jak wielkie znaczenie w długofalowym planowaniu organizacji systemu ochrony zdrowia w Polsce mają zagadnienia związane ze zdrowiem publicznym. "Jak dalece powszechna i ukierunkowana działalność profilaktyczna może wydatnie przyczynić się do poprawy jakości i długości życia Polaków, także w drodze wsparcia działań ograniczających przewlekłe skutki zdrowotne związane z epidemią" - dodał.

Gen. Gielerak przypomniał, że w XXI wieku za umieralność przedwczesną w ponad 50 proc. przypadków odpowiadają w Polsce choroby układu krążenia. Notowana w związku z tym liczba zgonów jest wyższa niż średnia dla wszystkich krajów Unii Europejskiej.

- Przywołane dane jednoznacznie wskazują na konieczność podjęcia bardziej efektywnych niż dotąd działań na rzecz redukcji umieralności. To właśnie nakłady na profilaktykę, podobnie jak umiejętne zarządzanie sposobem jej prowadzenia są dziś, w społeczeństwach państw wysokorozwiniętych, najważniejszym czynnikiem decydującym o jakości i długości życia - podkreślił.

- Koszty ekonomiczne i społeczne związane z ratowaniem zdrowia za pomocą metod medycyny naprawczej należy wobec tego traktować jako pośredni skutek ograniczeń, a wręcz nawet zaniedbań w funkcjonowaniu systemu zdrowia publicznego. Nakładów, które w skutecznie i efektywnie zarządzanym rynku zdrowia na bieżąco winny być zastępowane i redukowane za pomocą obejmujących możliwie największą część społeczeństwa profilaktycznych działań prozdrowotnych - zaznaczył szef WIM.

Zauważył, że dzięki postępom w medycynie oraz coraz większym nakładom na ochronę zdrowia żyjemy dziś niemal tak samo długo jak mieszkańcy krajów Europy Zachodniej.

- Jakkolwiek większości z nas umyka fakt, że inny ważny wskaźnik - życie w zdrowiu - plasuje Polaków na pozycji, która według szacunków odbiega aż o 15 lat od jakości życia na jaką mogą liczyć nasi zachodni sąsiedzi. Naturalnym jest więc pytanie: co powinniśmy zrobić, aby przesunąć, oddalić w czasie przypadającą na ok. 61. rok życia u mężczyzn i 67. rok życia u kobiet linię oddzielającą czas, w którym jako populacja statystycznie częściej zaczynamy korzystać z dostępu do zaawansowanych świadczeń opieki zdrowotnej - powiedział.

- Pytanie, jakie zachowania w relacji: obywatel - system ochrony zdrowia, powinniśmy skorygować, ewentualnie na nowo wprowadzić, aby nie tylko długość, ale także jakość naszego życia uległy poprawie - dodał.

- Pewne wyjaśnienia dotyczące pochodzenia wspomnianych wyżej różnic populacyjnych można znaleźć w opublikowanym w 2012 roku wieloośrodkowym badaniu RECENT (Representative Evaluation of the CAD Treatment in the Outpatient Care in Poland), gdzie potwierdzono m.in., że w Polsce rozpoznanie choroby wieńcowej na podstawie objawów klinicznych ma miejsce u 36 proc. pacjentów, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej podobna sytuacja dotyczy jedynie 4 proc. chorych - podał.

Wyjaśnił, że przykład ten pokazuje w jak istotnym stopniu ograniczenia w dostępie do badań diagnostycznych mających potencjał taniej i powszechnej weryfikacji wydolności wieńcowej, np. próby wysiłkowej, mogą zwiększać ryzyko związane z losem pacjentów, których rokowanie co do przeżycia wprost zależy od wczesnego rozpoznania i planowego leczenia.

- Doświadczenia te pokazują jak bardzo istotne - z punktu widzenia zdrowia publicznego - jest prowadzenie właściwie dobranych, ukierunkowanych na rzeczywiste potrzeby zdrowotne populacji, powszechnie dostępnych oraz atrakcyjnych w formie działań profilaktycznych. W jak wielkim stopniu tego rodzaju podejście ma szansę pozytywnie wpłynąć na poprawę jakości i długości życia społeczeństwa, ale także efektywności funkcjonowania systemu ochrony zdrowia - zaznaczył profesor Gielerak.

- Zatem, przystępując do nowej, odpowiadającej współczesnym potrzebom społecznym organizacji systemu ochrony zdrowia powinniśmy dążyć do rozwiązań, które przywrócą m.in. właściwe relacje pomiędzy medycyną naprawczą a działaniami skupionymi na zapobieganiu występowania chorób i ich skutków oraz ograniczą spowodowaną nieprawidłowym stylem życia wysoką zachorowalność i śmiertelność z powodu chorób cywilizacyjnych oraz związanych z tym rosnących kosztów wysokospecjalistycznego lecznictwa szpitalnego - podkreślił.

Konieczne jest - jak zaznaczył - stopniowe zastąpienie tzw. "profilaktyki kampanijnej" - organizowanej okresowo, kierowanej do wyselekcjonowanych grup, działaniami merytorycznie odnoszącymi się do szerokiego spektrum zagadnień dotyczących stylu życia i związanych z nim czynników ryzyka.

Potrzebne są zamierzenia łączące i wspierających zaangażowanie oraz zasoby podmiotów fizycznych i prawnych - organów administracji rządowej i samorządowej będących na co dzień, zgodnie z zasadą pomocniczości, głównymi publicznymi interesariuszami działań profilaktycznych. Działania, jak kontynuował, oparte na fundamencie rzetelnej wiedzy, powszechnych, dobrowolnych i jednocześnie korzystających ze zgodnych z prawem rozwiązań, w tym z obszaru nowych technologii, wspierających oraz motywujących Polaków do podejmowania zachowań prozdrowotnych.

- Osobiście głęboko wierzę w zasadność wygłoszonego przed ponad 30 laty przez amerykańskiego polityka Jacka Kempa twierdzenia: +tego, co społeczeństwo nagradza, ma coraz więcej - tego, za co karze, ma coraz mniej+. Polskiej ochronie zdrowia brakuje idei, tożsamości skupionej na kompleksowym i skoordynowanym zarządzaniu chorobami i ich ryzykiem oraz świadczenia usług zdrowotnych z nakierowaniem na rzeczywiste potrzeby pacjentów, którzy winni być osią systemu - stwierdził gen. Gielerak.

- Potrzebujemy systemu odpornego, ale także zrównoważonego, którego fundamentem jest powszechna profilaktyka, a w dalszej kolejności kompleksowa i zintegrowana opieka oraz istniejące pomiędzy jego elementami pomosty gwarantujące dostępność do leczenia w wymiarze czasowym, geograficznym i ekonomicznym - dodał.

Zaakcentował, że większa integracja usług zdrowotnych prowadzi do kompleksowej opieki w pełnej skali - od opieki ambulatoryjnej, z silnie zaznaczoną profilaktyką, po szpitalną, a to z kolei skutkuje większym zadowoleniem społecznym i jednocześnie obniżeniem kosztów systemu.

"Z punktu widzenia możliwie najlepiej pojmowanych interesów społeczeństwa i państwa zarówno mądrzej, taniej, jak i skuteczniej jest zarządzać zdrowiem na etapie działań chroniących je przed wystąpieniem choroby niż ograniczających wtórne powikłania. Klucz do sukcesu tej strategii jest tylko jeden - powszechna dbałość o zdrowie wyrażona ukierunkowanymi, swoiście dopasowanymi do grup wiekowych oraz atrakcyjnymi w odbiorze społecznym działaniami profilaktycznymi obejmującymi możliwie największą liczbę Polaków" - wyjaśnił.

- Wybitny badacz procesów organizacji i zarządzania Peter Drucker pisał: +najlepszym sposobem przewidywania przyszłości jest jej tworzenie+, co doskonale odpowiada relacji, jaka powinna zachodzić pomiędzy zdrowiem a systemowymi sposobami jego zachowania - polegającej na rozumnym, opartym na trwałym i racjonalnym fundamencie zdrowia, jakim jest profilaktyka, inwestowaniu w bezpieczną przyszłość obywatela, społeczeństwa i państwa - podkreślił szef WIM prof. gen. Grzegorz Gielerak.

 

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze