×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Powrót do medycyny szkolnej: trudne, ale możliwe?

Autor: Katarzyna Lisowska/Rynek Zdrowia23 listopada 2015 05:23

W kampanii wyborczej PiS wielokrotnie wskazywało, że rezygnacja z medycyny szkolnej i szkolnych gabinetów stomatologicznych była poważnym błędem systemowym. W swoim expose premier Beata Szydło podkreślała, że jednym z priorytetów nowego rządu będzie zatem jej reaktywacja. Czy ten plan uda się zrealizować?

Powrót do medycyny szkolnej: trudne, ale możliwe?
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Po dwóch dekadach, które minęły od zlikwidowania gabinetów lekarskich w szkołach, informacje na temat stanu zdrowia polskich uczniów są coraz bardziej niepokojące.

Nie brakuje jednak opinii, że sporo w tym winy rodziców. Padają pytania, czy czuli się odpowiedzialni za swoje dzieci, dbali o szczepienia i profilaktykę, korzystali z pomocy lekarzy rodzinnych? Czy rodzice nie zdali egzaminu i obecnie państwo musi samo zatroszczyć się o najmłodszych obywateli?

- Nie chodzi o to, aby państwo przejmowało kuratelę nad zdrowiem dzieci. Musi jednak reagować na potrzeby, a mamy taką sytuację, że rodzice oczekują wsparcia w dbałości o zdrowie dzieci - wyjaśnia Tomasz Latos, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Zdrowia.

- Należy pamiętać, że mamy wiele rodzin, gdzie jeden lub dwoje rodziców pracuje za granicą lub w innym mieście. Nie zawsze pracujący opiekunowie mają możliwość regularnej kontroli stanu zdrowia dziecka. I na tej płaszczyźnie wsparcie medycyny szkolnej wydaje się być nie do przecenienia - zaznacza poseł.

Jak podkreśla, medycyna szkolna nie ma być czymś w zamian, a jedynie ważnym uzupełnieniem opieki lekarza rodzinnego.

- Rzecz w tym, aby poza pomocą w nagłych przypadkach, w placówkach oświatowych do których uczęszczają przecież wszystkie dzieci, odbywały się regularne badania okresowe, aby pilnowano realizacji szczepień ochronnych i realizowano programy profilaktyczne - wyjaśnia Latos.

Statystyki potwierdzają: jest źle
Opinie te znajdują odzwierciedlenie w wynikach raportu przygotowanego w ramach projektu "Rodzice dla Zdrowia". Okazuje się, że ponad dwie trzecie polskich dzieci nie korzysta z porady bilansowej w ramach kontroli profilaktycznej, a aż 10 proc. najmłodszych dzieci znajduje się poza zasięgiem nadzoru publicznej służby zdrowia.

Są to głównie dzieci osób niekorzystających z opieki zdrowotnej w publicznych placówkach (6 proc.), dzieci rodziców mieszkających za granicą (3 proc.), ale także dzieci, które nigdy nie zostały zgłoszone do poradni POZ i nie korzystają z żadnych form opieki pediatrycznej (ok. 1 proc).

73 proc. poradni POZ nie przypomina ponadto opiekunom dziecka o zbliżającym się terminie, w którym powinni przyjść na wizytę lub szczepienie. Badania przesiewowe, pozwalające wychwycić nieprawidłowości rozwojowe, są wykonywane wybiórczo - dotyczy to w szczególności pomiaru ciśnienia tętniczego oraz badania wzroku i słuchu a także rozwoju emocjonalnego dziecka.

Jak mówi nam Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, szkoła jest miejscem w którym można i należy kształtować postawy prozdrowotne, co jednocześnie jest metodą wyrównywania szans dzieci ze środowisk, które z różnych powodów tego zakresu nie realizują.

RPD przypomina, że zdrowie dzieci powinno zawsze być priorytetem w systemie opieki medycznej, niezależnie od tego kto jest jej organizatorem. Dobry poziom opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą jest m.in. skutecznym sposobem zapobiegania chorobom ludzi dorosłych, a siłą medycyny szkolnej powinny być pielęgniarki.

Kto zapewni opiekę medyczną w szkole?
- W zmagającym się z brakami kadrowymi środowisku pielęgniarek tych posiadających odpowiednie przygotowanie do opieki nad uczniami jest jeszcze mniej - nie ukrywa Małgorzata Wojciechowska, prezes Krajowego Stowarzyszenia Pielęgniarek Medycyny Szkolnej.

- Nie ma zaplecza kadrowego, które byłoby w stanie zajmować się wszystkimi uczniami w Polsce. I w najbliższych latach sytuacja może się jeszcze pogorszyć, bo już obecnie zdecydowany odsetek pielęgniarek szkolnych jest w wieku emerytalnym lub się do niego zbliża. Nie widać natomiast aby młode pokolenie było zainteresowane tą profesją - podkreśla.

Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że aby zdobyć uprawnienia w zakresie medycyny szkolnej potrzebne jest szkolenie, za które musi zapłacić sama pielęgniarka. - Jego koszt może sięgać ponad 2 tys. zł. W perspektywie jest kiepsko płatna praca, obarczona dużą odpowiedzialnością za zdrowie setek dzieci. A to nie wpływa na atrakcyjność tego zawodu - wyjaśnia Małgorzata Wojciechowska.

Za opiekę nad każdym dzieckiem pielęgniarki szkolne dostają cztery złote. Jednak z tych środków muszą opłacać składki na ubezpieczenia i kupić wszystko, co jest potrzebne do pracy. Po odliczeniu tych kosztów zarobki pielęgniarek są niewielkie. - I dopóki to się nie zmieni, nie można liczyć na wzrost zainteresowania profesją - dodaje.

- To NFZ rozlicza świadczenia i to z Funduszem pielęgniarki podpisują kontrakty na działalność w placówkach oświatowych. Normy NFZ dotyczące liczby uczniów, którymi pielęgniarka musi się opiekować, by w ogóle móc wykonywać ten zawód, to 1000 osób. Gros szkół w kraju to placówki liczące zdecydowanie mniejszą liczbę uczniów. Z tego powodu pielęgniarka szkolna, aby sprostać normom płatnika, musi mieć podpisane umowy na świadczenia dla kilku szkół, w których bywa w efekcie 1-2 razy w tygodniu. To rozwiązanie nie jest optymalne ani dla bezpieczeństwa dzieci ani dla komfortu pracy pielęgniarki - komentuje prezes Wojciechowska.

Powoli do celu
Również Marek Michalak zwraca uwagę, że obecne regulacje prawne nie zapewniają możliwości sprawowania rzeczywistej opieki pielęgniarskiej, gdyż liczba godzin pracy pielęgniarek w szkole (szczególnie w szkołach o małej liczbie uczniów) jest zbyt niska w stosunku do potrzeb. Zmiana przepisów prawa w tym zakresie jest wyzwaniem, które ze względu na przewidywane społeczne korzyści z ich przyjęcia, zdaniem Rzecznika, warta jest podjęcia.

Na przykład w województwie lubelskim działa 465 gabinetów medycyny szkolnej. Jak wynika z informacji Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Lublinie, pracą w nich jest zainteresowanych niewiele osób. Dlatego jedna pielęgniarka ma pod opieką kilka szkół. Nie jest w stanie być w nich wszystkich jednocześnie. Opieka nad dziećmi odbywa się więc rotacyjnie.

- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, z ograniczeń, jakie mamy w zakresie braków kadrowych. I nikt nie mówi, że medycyna szkolna zostanie odbudowana od zaraz. Trzeba na to czasu, co nie oznacza, że nie należy określić celu, do jakiego dążymy. Konieczne jest podejmowanie odpowiednich kroków, by za jakiś czas w każdej szkole dzieci były pod stałym, fachowym nadzorem medycznym - zaznacza Tomasz Latos.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze