Polski Ład to paraliż intensywnej terapii. Szef Związku Zawodowego Anestezjologów ostrzega: Koszty poniosą pacjenci
Gdyby proponowane rozwiązania Polskiego Ładu rzeczywiście weszły w życie, anestezjolodzy sobie z tym poradzą, w taki, czy inny sposób. Pytanie, czy poradzą sobie pacjenci - mówi dr Jerzy Wyszumirski.

- Propozycje Polskiego Ładu mogą zachwiać aktualnie istniejącą strukturą, w ramach której pracują anestezjolodzy. A w świetle złej kondycji ochrony zdrowia w Polsce, takie ruchy są co najmniej lekkomyślne - uważa dr Jerzy Wyszumirski
- Młodsi lekarze anestezjolodzy mogą wybrać pracę za granicą, starsi - zrezygnować z niej w ogóle lub ograniczyć z 4-5 dni w tygodniu do 1-2, oczywiście za wyższą stawkę - zaznacza
- Ponieważ lekarzy anestezjologów jest w ogóle w Polsce za mało, i już teraz są problemy z obsadzeniem wszystkich planowanych operacji, oznacza to odpowiednio mniej zabiegów operacyjnych. Koszty poniosą zatem pacjenci - wskazuje
- Nasze stanowisko jest po to, aby decyzje były podejmowane z pełną świadomością ich konsekwencji - dodaje
Z dr. Jerzym Wyszumirskim, przewodniczącym Związku Zawodowego Anestezjologów, rozmawiamy na temat stanowiska ZZA ws. projektu zmian podatkowych proponowanych w Polskim Ładzie. Związek zaopiniował je negatywnie wskazując, że skutkiem będzie spadek realnych wynagrodzeń anestezjologów. Związek Zawodowy Anestezjologów ocenia, że Polski Ład doprowadzi do paraliżu anestezjologii i intensywnej terapii, co narazi wielu Polaków na utratę zdrowia i życia.
Rynek Zdrowia: Z jakim przyjęciem spotkało się stanowisko Związku Zawodowego Anestezjologów?
Jerzy Wyszumirski: - Zostało przez niektórych odebrane jako promocja pracy kontraktowej, co nie jest zgodne z prawdą. Związek Zawodowy Anestezjologów reprezentuje po prostu interesy swojego środowiska.
Kiedy go zakładaliśmy, zdecydowana większość z nas miała umowy o pracę, na umowach cywilno-prawnych pracowali nieliczni. Od tego czasu zmieniła się rzeczywistość i proporcje się odwróciły - teraz większość anestezjologów pracuje poprzez umowy cywilno-prawne. Najczęściej oczywiście z powodów ekonomicznych.
Czy to dobrze? Jako szef oddziału, a byłem nim dość długo, wolałbym mieć lekarzy na umowie o pracę. I nie tyle chodzi tu o dyspozycyjność, ile m.in. o możliwość pilnowania standardów, w tym kształcenia ustawicznego. Niemniej realia są jakie są, dlatego nasze stanowisko podjęliśmy występując w imieniu lekarzy anestezjologów przeważających liczebnie w naszym środowisku.
Rynek Zdrowia: - Co się stanie, jeśli proponowane rozwiązania podatkowe opisane w Polskim Ładzie faktycznie wejdą w życie?
Jerzy Wyszumirski: - Kiedy ogłoszone zostały propozycje Polskiego Ładu uznaliśmy, że mogą one zachwiać aktualnie istniejącą strukturą, w ramach której pracują anestezjolodzy. A w świetle złej kondycji ochrony zdrowia w Polsce, takie ruchy są co najmniej lekkomyślne.
Być może ktoś przeprowadził dokładne badania, wszystko przeliczył, oszacował skutki planowanych zmian i uznał, że wszystko zostało uwzględnione. Tego nie wiemy. Dlatego chcieliśmy pokazać potencjalne efekty - żeby nikt nie mógł potem powiedzieć, że były one nie do przewidzenia. Nasze stanowisko jest po to, aby decyzje były podejmowane z pełną świadomością ich konsekwencji.
Gdyby proponowane rozwiązania Polskiego Ładu rzeczywiście weszły w życie, anestezjolodzy sobie z tym poradzą, w taki, czy inny sposób. Młodsi mogą wybrać pracę za granicą, starsi - zrezygnować z niej w ogóle lub ograniczyć z 4-5 dni w tygodniu do 1-2, oczywiście za wyższą stawkę. Pytanie, czy poradzą sobie pacjenci.
Pamiętajmy, że potężna grupa anestezjologów pracuje w prywatnej ochronie zdrowia. Jest zupełnie oczywiste, że efekty zmian Polskiego Ładu zostaną tam wliczone w cenę dla pacjenta.
I wielkim błędem będzie ocena, że jeśli kogoś stać na prywatne leczenie, to może bez problemu zapłacić więcej. Ludzie najczęściej trafiają do placówek prywatnych nie dlatego, że ich na to stać i nie wiedzą co mają robić z pieniędzmi, ale dlatego, że nie są w stanie uzyskać pomocy w placówkach publicznych. Owszem, muszą zapłacić, ale tę pomoc otrzymują, odciążając przy okazji publiczne lecznice. Warto zresztą dodać, że także w tych ostatnich pojawi się presja finansowa.
Rynek Zdrowia: - W swoim stanowisku ZZA pisze o lekarzach anestezjologach, którzy już nabyli uprawnienia emerytalne.
Jerzy Wyszumirski: - Średnia wieku polskich anestezjologów to kolejna kwestia. Wprawdzie w ostatnich latach środowisko się nieco odmłodziło, ale i tak szacujemy, że nawet ok.20- 25 proc. lekarzy aktywnych zawodowo nabyło już prawa emerytalne.
Pracują nadal z różnych powodów: przyczyną bywa sytuacja finansowa, czy chęć utrzymania się w zawodzie. Teraz mogą za tę pracę podziękować. Składki zdrowotne wypracowali już przez lata, bo większość swojej kariery zawodowej funkcjonowali na umowach o pracę w publicznych placówkach ochrony zdrowia. Dlatego jest głęboko niemoralne, że teraz, gdy dorabiają do emerytury, mają płacić tak samo jak inni. Efektem może być ograniczenie działalności zawodowej przez wielu z nich bądź całkowite wycofanie się z niej.
Rynek Zdrowia: - Co to będzie oznaczało dla systemu ochrony zdrowia?
Jerzy Wyszumirski: - Ponieważ lekarzy anestezjologów jest w ogóle w Polsce za mało, i już teraz są problemy z obsadzeniem wszystkich planowanych operacji, oznacza to odpowiednio mniej zabiegów operacyjnych. Taki jest koszt dla społeczeństwa. Celem naszego stanowiska było, aby nikt nie twierdził, że o tym nie wiedział. Jest decyzja, jest odpowiedzialność.
Należy dodać, że rozmawiamy o tym wszystkim w okresie pandemii, gdzie jeszcze niedawno gorączkowo poszukiwano obsady na oddziały intensywnej terapii dla pacjentów covidowych i ściągano tam lekarzy anestezjologów. W przypadku czwartej fali na jesieni jaka będzie możliwość oddelegowania na OIT emeryta?
Czytaj też: Polski Ład. Anestezjolodzy ostrzegają: sparaliżuje anestezjologię i intensywną terapię
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (3)