Polacy są za zwiększeniem wydatków na zdrowie, ale stawiają warunki
Polacy byliby gotowi płacić wyższe składki zdrowotne pod warunkiem poprawy sytuacji w ochronie zdrowia. Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Pracodawców RP wynika, że 39 proc. respondentów zaakceptowałoby zmniejszenie osobistych dochodów w celu zwiększenia składki. Rządzący proponują inne rozwiązanie.

Aż czterech na dziesięciu ankietowanych zgodziłoby się płacić wyższe ubezpieczenie zdrowotne, a jedna piąta - wyższe podatki - wskazano w sondażu Kantar Public, który zaprezentowano 3 lipca tego roku przedstawicielom organizacji pacjentów, ekonomistom i świadczeniodawcom.
W komentarzach podkreślano, że to zaskakująco duża grupa spośród tych, którzy uznali, że finansowanie służby zdrowia jest obecnie niewystarczające (takiego zdania było 77 proc. wszystkich respondentów). Jednocześnie 43 proc. opowiedziało się za przesunięciem kwot wewnątrz budżetu państwa w celu dofinansowania sektora zdrowia.
Rządzący wybrali właśnie ten ostatni wariant. Obecnie mówią o stopniowym wzroście nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB do 2025 r. (w 2018 r. ma to być 4,67 proc. PKB). Takie rozwiązanie zarekomendował rządowi 19 października Komitet Stały Rady Ministrów.
Podniesienia składki zdrowotnej nie będzie
W każdym razie na podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne rządzący nie zdecydowali się (mimo że - jak poinformowała 26 października Gazeta Prawna - za takim rozwiązaniem byłby NFZ i Pałac Prezydencki - proponują, żeby składka rosła sukcesywnie w ciągu czterech lat po pół punktu procentowego).
- Wiem, że niektórzy domagają się wzrostu składki zdrowotnej, ale nie zrobimy tego, bo zapowiadaliśmy, że nie będzie zwiększonych obciążeń dla Polaków - oznajmił 17 października marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Natomiast szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapewnił, że w związku z wzrostem finansowania służby zdrowia nie jest planowany żaden wzrost podatków. Zaznaczył, że jest to możliwe tylko dlatego, że ściągalność podatków jest dobra.
Do pomysłu podniesienia składki odniósł się również Konstanty Radziwiłł. Podczas sesji inauguracyjnej XIII Forum Rynku Zdrowia (23 października) w Warszawie minister zdrowia wskazał m.in. na konsekwencje w postaci zwiększenia kosztów pracy.
- Pracodawcy i tak płacą podatki, które nie są niskie, a jeśli zwiększymy je o 1-3 proc., to oznacza o tyle większy podatek - przekonywał szef resortu zdrowia. Dodał, że w propozycji rządowej skoncentrowano się na tym, że obywatelska danina ma się nie zwiększyć.
Mechanizm umożliwiający zwiększenie wydatków na zdrowie będzie polegał na tym, że dotacje budżetowe mają być kierowane do NFZ (teraz w ten sposób finansowane jest Państwowe Ratownictwo Medyczne). Fundusz rozdysponuje je poprzez zamawianie świadczeń w trzech obszarach. Wg ministra Radziwiłła są to: zmniejszenie kolejek, zwiększenie opieki nad dziećmi, kobietami w ciąży, niepełnosprawnymi i osobami w wieku podeszłym, a także zaspokojenie potrzeb wskazanych w mapach zdrowotnych.
Czytaj: XIII Forum Zdrowia: podwyższyć składkę zdrowotną - łatwo powiedzieć, ale jak?
Zgoda obywateli na większe wydatki na zdrowie nie jest bezwarunkowa. Polacy są zdeterminowani, ale nie do tego stopnia, żeby godzić się na zwykłe dosypanie pieniędzy do systemu i pokrycie dokuczliwych niedoborów - chcą coś za coś.
Pominięcie pacjentów - podatników, którzy ostatecznie i tak składają się na wydatki budżetowe w dyskusji na temat tempa wzrostu nakładów na zdrowie byłoby poważnym błędem, i to w sytuacji, gdy obszary wydatkowania dodatkowych pieniędzy zostały już określone przez MZ.
- Rządzący powinni pokazać nie tylko, jak będą rosły wydatki, ale też na co zostaną przeznaczone te dodatkowe środki. Nie wolno też zapominać o efektywności systemu, która powinna być stale monitorowana. Wzrost nakładów zawsze powinien iść w parze z mądrym i efektywnym wydawaniem pieniędzy - przekonywała Anna Rulkiewicz, prezes zarządu LUX MED.
Czego żądają pacjenci
- Z tego, co wiemy na temat oczekiwań pacjentów wynika, że nawet długie kolejki nie przeszkadzają aż tak bardzo. Jeszcze bardziej dokuczliwe są dopłaty z prywatnej kieszeni do leczenia - na leki, na badania, na świadczenia… To jest główny powód niezadowolenia społecznego, bardziej frustrujący niż kolejki - powiedziała Ewa Borek z Fundacji My Pacjenci.
Na marginesie dodajmy, że w Polsce prywatne wydatki na leki wydawane bez recepty (OTC) są są zatrważająco wysokie. Skala tego zjawiska jest niespotykana w żadnym innym kraju OECD. Stanowią one ponad 10 proc. łącznych nakładów na zdrowie. Dla porównania: w Niemczech to 1,5 proc. wszystkich wydatków, w Czechach - 3,5 proc.
- Pamiętajmy, że już dopłacamy miliardy z prywatnej kieszeni. Tylko w ubiegłym roku, jak wynika z danych GUS, Polacy wydali na swoje zdrowie aż 27,7 mld złotych z domowego budżetu. Okazuje się więc, że przeciętny miesięczny wydatek na osobę wyniósł około 60 złotych - podkreślał w czasie prezentacji sondażu wiceprezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala.
Zwracał też uwagę, że tworzy się niebezpieczna sytuacja, bowiem dotychczasowe nakłady na publiczną ochronę zdrowia - zarówno z ubezpieczenia zdrowotnego (składka zdrowotna), jak i z budżetu państwa - są niewystarczające w obliczu zmian demograficznych w naszym społeczeństwie.
Coś za coś
Co jeszcze, oprócz wysokiej i rosnącej skali prywatnych wydatków i długiego czasu oczekiwania na świadczenia, doskwiera pacjentom? Ewa Borek powiedziała nam, że trzeci powód to brak dostępu do informacji, np. o tym, gdzie można się leczyć, jaka jest jakość i skuteczność leczenia w danej placówce, w której aptece kupić deficytowy lek itp.
Przy okazji dodała, że Fundacja My Pacjenci przygotowuje właśnie badania ankietowe dotyczące piramidy oczekiwań pacjentów z pytaniami identyfikującymi najważniejsze potrzeby.
Z kolei Beata Ambroziewicz z zarządu Polskiej Koalicja Pacjentów Onkologicznych uznała, że z punktu widzenia pacjentów zwiększenie finansowania powinno być przeznaczone na poprawę realnego dostępu i jakości opieki zdrowotnej, w tym poprawę skuteczności działania w zakresie edukacji, prewencji, profilaktyki, wprowadzenia narzędzi monitorowania i oceny jakości systemu czy zwiększenia dostępu do innowacji.
- Powyższe zmiany będą miały realny wpływ na system ochrony zdrowia. Jako organizacje pacjenckie pragniemy współtworzyć i wspierać tworzone rozwiązania - zadeklarowała w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl.
- Jako pacjenci cały czas mamy nadzieję, że wkrótce zdrowie stanie się jednym z priorytetów państwa - stwierdziła Monika Zientek, członek zarządu Polskiej Unii Organizacji Pacjentów PUOP, prezes zarządu Stowarzyszenia ”3majmy się razem”.
- Wraz ze wzrostem finansowania ochrony zdrowia oczekujemy od rządzących większego planowania i określenia priorytetów w zdrowiu. Oczekujemy dialogu o planie reform ochrony zdrowia. Obecnie działamy od kryzysu do kryzysu i nie ma to nic wspólnego z planowaniem i długoterminową polityką - oceniła.
Polska przeznacza 4,6 proc. PKB na zdrowie, co stawia nas na przedostatnim miejscu wśród krajów OECD. Wyprzedzają nas nie tylko kraje Europy Zachodniej, ale też sąsiedzi ze Wschodu. Dla porównania, średni poziom wydatków publicznych na ochronę zdrowia w krajach OECD to 6,8 PKB rocznie.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)