Niedzielski o tym, dlaczego nie można otworzyć siłowni, restauracji i szkół
To nadużycie dziennikarskie, bazujemy na wynikach badań - mówił w poniedziałek (1 lutego) na antenie RMF FM szef resortu zdrowia Adam Niedzielski w odpowiedzi na stwierdzenie, że Polacy nie rozumieją logiki znoszenia jednych obostrzeń, a utrzymywania innych i mają poczucie, że "nie leci z nami pilot".

Dlaczego od poniedziałku można chodzić do centrów handlowych, czyli w weekend dzieci będą mogły spędzić tam cały dzień, ale w ciągu tygodnia nie będą mogły pójść do szkoły? - Decyzje, które podejmowaliśmy, są bardzo trudne. Muszą uwzględniać wiele perspektyw, są podejmowane po bardzo długich dyskusjach - odpowiedział minister zdrowia.
- Kiedy patrzymy na naszą sytuację epidemiczną, jest ona ustabilizowana. W poniedziałek będziemy mieli raptem 2,5 tys. nowych przypadków (nowo wykrytych zakażeń koronawirusem - red.). Biorąc pod uwagę wiele poprzednich niedziel, to bardzo dobry wynik - poinformował tuż po godzinie 8 rano Niedzielski (te dane potwierdził później resort zdrowia - 2503 nowo wykryte przypadki).
Jak tłumaczył, starszych dzieci do szkół nie można posłać, bo "mówimy o pewnym ryzyku, związanym z sytuacją w całej Europie". Niedzielski podkreślał, że kilka krajów, które w święta podjęły decyzje mniej konserwatywne niż Polska i dokonały "szybkich, dynamicznych luzowań", teraz odczuwa fatalne konsekwencje. - Chociażby przypadek Portugalii, gdzie rząd wzywa wszystkie kraje Europy do udzielenia pomocy, bo system opieki zdrowotnej przechodzi tam załamanie - wskazał Niedzielski.
- Szkoły dla klas wyższych niż I-III otworzymy najwcześniej w marcu - dodał.
Jak stwierdził minister, w kwestii otwierania szkół, restauracji, czy siłowni "kroki muszą być bardzo ostrożne". - Bazujemy na wynikach badań, które były robione w USA i które pokazują, w jakich miejscach dokonuje się transmisja wirusa. Te badania były opublikowane przez pismo "Nature", ich wyniki można znaleźć w internecie. Wynika z nich, że najmniejsze prawdopodobieństwo zakażenia się, jeśli chodzi o obiekty publiczne, jest w sklepach, a restauracje i siłownie są niestety wysoko na liście miejsc, w których można łatwo się zarazić. To więc kwestia dowodów naukowych - tłumaczył minister zdrowia.
Wskazał ponadto na "pewne intuicyjne spojrzenie", kiedy ryzyko zakażenia jest największe. - W sklepie nasze interakcje trwają 30 sekund, przechodzimy koło innej osoby, jesteśmy zabezpieczeni maseczkami, jest ciągły ruch. W restauracji sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Po pierwsze jesteśmy bez maseczki, po drugie jesteśmy tam w interakcji godzinę, półtorej, rozmawiamy ze sobą, dochodzi do wydalania aerozolu. To samo można powiedzieć o siłowniach, gdzie się przebieramy, pocimy, gdzie jest przyspieszony oddech - wyjaśnił.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)