Musiałkiewicz o proteście PZM: aż do skutku
- PZM zdecydowało się przejąć rolę wiodącą w dotychczasowym proteście rezydentów, a na dniach zapadnie decyzja, jak te protesty będą w regionach wyglądać - powiedziała w poniedziałek (16 października) Rynkowi Zdrowia Grażyna Musiałkiewicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii.

Grażyna Musiałkiewicz podkreśliła, że główne postulaty Porozumienia Zawodów Medycznych są takie same jak rezydentów. Zasadniczy to 6,8 proc. PKB na ochronę zdrowia w ciągu 3 lat.
- Najważniejszy jest jak wszyscy podkreślamy wzrost nakładów, mamy bowiem dość tego, że pacjenci czekają w kolejkach na wszystko: na rehabilitację, na rezonans, na tomograf, na badania specjalistyczne. My postanowiliśmy nie pozwolić na to, żeby tak dalej było, dlatego zdecydowaliśmy, że musimy się czynnie włączyć w ten protest - powiedziała Musiałkiewicz.
Jak mówiła, wszystkie organizacje związkowe zaakceptowały decyzję PZM o włączeniu się w protest głodowy, "bo nie możemy sobie pozwolić na to, aby rząd traktował w taki sposób, jak dotychczas nas wszystkich - pracowników i pacjentów".
Potwierdziła, wcześniejsze informacje, że najprawdopodobniej oprócz Warszawy protest obejmie trzy duże ośrodki: Wrocław, Kraków i Szczecin.
- Te ośrodki włączą się w głodówkę i to prawdopodobnie będzie eskalowało na cały kraj. W naszym regionie będziemy walczyć o naszych pacjentów, bo wiemy najlepiej jakie są u nas problemy, braki - zaznaczyła Musiałkiewicz.
Wyjaśniła też, że PZM jest w trakcie organizacji protestów, a na dniach zapadnie decyzja, jak te protesty będą w regionach wyglądać, gdzie faktycznie będą miały miejsce. Powiedziała również, że "rezydenci bardzo ucieszyli się z tej decyzji, ponieważ oczekiwali takiego wsparcia".
Musiałkiewicz powiedziała też, że PZM "będzie protestować do oporu, aż uda się zrealizować zakładane cele i doprowadzić do tego, że rząd będzie rozmawiać z protestującymi, a nie tak jak dzieje obecnie".
Jej zdaniem Zespół do spraw systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania, który utworzył minister zdrowia Konstanty Radziwiłł niczego nowego nie wniesie, gdyż "w tym zespole jest mnóstwo ludzi nie ma jednak nikogo z decydentów".
- W jego skład nie wchodzi ani premier ani minister zdrowia, nie ma więc ludzi władnych do podejmowania systemowych decyzji. Jak nauczyło nas doświadczenie, takie rozwiązanie do niczego nie prowadzi. Mieliśmy już bowiem takie zespoły np. przy okazji Białego Szczytu, nic z tego nie zostało. Przez te kilkadziesiąt lat walki cały czas o to samo, zawsze był problem pieniędzy i decyzyjności i dotąd tak pozostaje - podsumowała Musiałkiewicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)