Mówią o nich "papier toaletowy, albo odpady medyczne". Szary personel też protestuje i domaga się uwagi
Salowe, sanitariusze, rejestratorki, sekretarki, kuchenkowe, niemedyczni kierowcy karetek – to tak zwany szary personel. Oni również protestowali w sobotę, 11 września, w Warszawie. To personel pomocniczy w ochronie zdrowia, jedna z najbardziej pomijanych grup zawodowych w Polsce. Przez rządzących, ale nie tylko. Zapytaliśmy, o co walczą.
- Protest 11 września w Warszawie był manifestacją zarówno zawodów medycznych jak i niemedycznych w ochronie zdrowia
- Obok lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, diagnostów czy fizjoterapeutów protestował również personel pomocniczy
- To salowe, sanitariusze, rejestratorki, sekretarki, kuchenkowe, niemedyczni kierowcy karetek - jedna z najbardziej pomijanych grup zawodowych w Polsce
- Zapytaliśmy, o co walczą. Usłyszeliśmy, że o szacunek, uwagę i godziwe wynagrodzenie
Mówi się o nich szary personel, a czasem też "papier toaletowy" lub "odpady medyczne"
Personel pomocniczy to jedna z najmniej zauważalnych grup zawodowych w ochronie zdrowia, bez której jednak system nie mógłby – tak jak i bez lekarzy i pielęgniarek – działać.
To salowe, sanitariusze, rejestratorki, sekretarki, kuchenkowe, niemedyczni kierowcy karetek – tak zwany szary personel. W proteście 11 września w Warszawie szli pod banderą projektu Personel Pomocniczy w Ochronie Zdrowia, który tworzy Krystian Krasowski. Lada moment planują sformalizować struktury i stworzyć związek zawodowy, tymczasem działają jako grupa nieformalna.
Walczą o uwagę, szacunek i lepsze wynagrodzenia.
- Mówi się na nas szary personel, ale często też i to również w kręgach medycznych: papier toaletowy lub odpady medyczne. To boli, bo jesteśmy wsparciem dla medyków. Wozimy chorych na diagnostykę, czy pomagamy przy toalecie pacjenta – mówi Krasowski.
Zobacz koniecznie: Protest 11 września. Medycy i zawody niemedyczne kontra rząd NA ŻYWO
Zaglądamy do Białego Miasteczka 2.0. i przypomnimy jak wyglądało to w 2007 roku
Szary personel został pominięty w siatce płac. Tu podwyżki to tylko teoria
Jak dodaje praca jest trudna, wymagająca, bardzo odpowiedzialna, ale przy tym niedoceniana i fatalnie wynagradzana. Niemedyczni to najgorzej opłacana grupa zawodowa w ochronie zdrowia. Tu podwyżki po 1 lipca są jedynie w teorii.
- Nowa siatka płac pomija personel pomocniczy. Mówiło się, że pracownicy będą mieli 3049 zł brutto. W teorii, bo w praktyce otrzymują 2800 zł brutto, tyle że podstawy jest 2100 zł, a reszta - 700 zł - jest wyrównywana dodatkami. To zgodne z prawem, a pracodawcy korzystają z tej możliwości – tłumaczy Krasowski, który choć jest z wykształcenia opiekunem medycznym, pracuje jako sanitariusz.
- Lepsze wynagrodzenia, w tym dodatki za pracę w szczególnych warunkach czy święta, których nie otrzymujemy, to jeden z naszych postulatów. Gdy walczyliśmy o dodatek covidowy, rzecznik Ministerstwa Zdrowia mówił, że nie mamy kontaktu z pacjentem tylko z miejscem po pacjencie. Czyli zredukował nas do ekipy sprzątającej, ale tak nie jest. To przecież sanitariusze, noszowi, salowe są przy pacjencie na przykład, gdy trzeba go zawieźć na diagnostykę – opowiada.
Postulat płacowy to jednak nie wszystko. – Poza tym wśród personelu pomocniczego są ogromne braki kadrowe. O tym się nie mówi: jedna salowa sprząta trzy oddziały, nie może zrobić tego dokładnie, to natomiast zagraża bezpieczeństwu pacjenta i medyków.
Sprawdź: 6500 zł miesięcznie dla pielęgniarki? Szefowa OZZPIP pokazała pasek z wypłaty
Krasowski: tej pracy nie da się wykonywać z przypadku
Dlatego – jak wskazuje sanitariusz – pensje w tym wymagającym zawodzie powinny być motywacją. – Na przykład wzrost wynagrodzenia w zależności od stażu. Tego w nowej siatce płac nie ma – komentuje.
I wyjaśnia, co trzyma ludzi w tej kiepsko opłacanej, a tak odpowiedzialnej pracy.
– Sam jestem sanitariuszem, wiem po sobie, że ludzie kochają tę pracę, kochają kontakt z pacjentami, lubią to robić. Z drugiej strony w małych miejscowościach szpital, to jedyny stabilny pracodawca. Ale, proszę mi wierzyć, personel pomocniczy, to nie są ludzie z przypadku, a z powołania. Inaczej tego się nie da wytrzymać – małe pieniądze, niewdzięczna praca, a do tego codzienność, o której się nie wspomina: agresja chorych, śmierć. Do tego trzeba po prostu mieć predyspozycje.
Polecamy: Ile zarabiają pielęgniarki, lekarze i salowe? Pensje niższe niż w ustawie być nie mogą
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (2)