Ministerstwo Zdrowia: przepisy dot. żywienia w szkołach będą bardziej przyjazne
Rozporządzenie dotyczące zasad żywienia w szkołach i przedszkolach zostanie zmienione - zapowiedział w czwartek (3 grudnia) minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Zapewnił przy tym, że promocja zdrowego żywienia pozostaje wśród priorytetów resortu.

- Są naciski, by złagodzić rozrządzenie o tzw. drożdżówkach. Myślę, że doprowadzimy do tego, by przepisy były bardziej przyjazne - powiedział na konferencji prasowej.
Dodał, że jako lekarz patrzy na treści zawarte w rozporządzeniu z dużą życzliwością, bo "proponowanie jedzenia tego, co jest zdrowe i unikania tego, co jest niezdrowe, jest ok".
Niestety, jak wskazał, przy wprowadzaniu przepisów zabrakło przekazu edukacyjnego i informacyjnego. - Zdrowie publiczne to nie tylko przepisy, ale przed wszystkim to jest przekaz, przekonywanie ludzi i edukacja. Z tego zupełnie nie skorzystano - ocenił.
Minister wyraził obawę, że w zamieszaniu wokół rozporządzenia utracony może zostać przekaz dotyczący znaczenia zdrowego odżywiania, tego, że dzieci nie powinny być karmione batonami i nie powinno się im proponować słodkich napojów jako jedynego rozwiązania.
Minister powiedział, że czytając rozporządzenie, po raz pierwszy zdziwił się, że ktoś wpadł na pomysł, by zapisać w nim dzienny jadłospis. - To chyba przesada - stwierdził.
Od 1 września obowiązuje znowelizowana ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia, która miała ograniczyć dzieciom w szkołach i przedszkolach dostęp do niezdrowego jedzenia. Chodzi o produkty o takiej zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną przewlekłych chorób dietozależnych. Dotyczy to np. chipsów, niektórych ciastek i napojów, w tym energetyzujących, jedzenia typu fast food i instant.
Przepisy te obowiązują we wszystkich typach szkół z wyjątkiem szkół dla dorosłych, a także w przedszkolach. Za nieprzestrzeganie przepisów grożą kary; kontrole prowadzi inspekcja sanitarna.
Produkty spożywcze, które można sprzedawać w sklepikach szkolnych oraz podawać w stołówkach, określiło rozporządzenie ministra zdrowia. Stanowi ono m.in., że nie wolno podawać ani sprzedawać kanapek z białego pieczywa, do ich przygotowania nie powinno się używać serów topionych ani tłustych wędlin, herbatę słodzić można tylko miodem.
Po wprowadzeniu nowych przepisów pojawiały się głosy, że są one zbyt restrykcyjne. Protestowali przeciwko niemu m.in. właściciele sklepików szkolnych, a rodzice dzieci uczęszczających do szkół i przedszkoli wskazywali, że dzieci nie chcą jeść posiłków przygotowanych według nowych zasad. Poprzednia minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiadała, że będzie negocjować z resortem zdrowia powrót drożdżówek do szkół.
Pod koniec listopada do MZ w tej sprawie wystąpił rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, w którego opinii niektóre zapisy tzw. rozporządzenia sklepikowego budzą wątpliwości z punktu widzenia ochrony praw obywatelskich.
Wskazywał m.in., że część uczniów szkół ponadgimnazjalnych ma ukończone 18 lat, w związku z tym sami mogą podejmować decyzje we wszystkich dotyczących ich kwestiach, również żywienia, a także na fakt, że często uczniowie spędzają w szkołach dużo czasu, a posiłki powinny zapewniać im odpowiednio dużo energii.
Zwracał też uwagę, że bardzo krótki termin pomiędzy wydaniem rozporządzenia a jego wejściem w życie, spowodował szereg negatywnych skutków dla przedsiębiorców.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)