×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Minister zdrowia: wszystko jest pod kontrolą, nie ma żadnego kryzysu

Autor: DK, KG/Rynek Zdrowia03 stycznia 2018 20:17

Nie ma żadnego chaosu ani kryzysu w służbie zdrowia, sytuacja jest zdecydowanie pod kontrolą, nikt nie jest zagrożony, wszyscy mają dostęp do opieki - mówił Konstanty Radziwiłł w środę (3 stycznia) podczas nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Zdrowia, na którym przedstawiał informacje w sprawie skali i skutków wypowiedzianych klauzul opt-out.

Minister zdrowia: wszystko jest pod kontrolą, nie ma żadnego kryzysu
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz wspomniał, że minister zdrowia wysłał pismo przed rozpoczęciem Komisji Zdrowia, w którym poinformował o utrudnieniach w oddziałach tylko w sześciu szpitalach związanych w wypowiadaniem klauzul opt-out przez lekarzy.

Ogólnopolskie problemy kadrowe
W odpowiedzi Arłukowicz wymienił problemy zgłaszane od tygodni, m.in. Podlaskiem - w Uniwersyteckim Klinicznym Szpitalu Dziecięcym w Białymstoku, gdzie 90 proc. lekarzy wypowiedziało klauzulę opt-out i wstrzymano zabiegi planowe.

- Mówimy o kłopotach w szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy, gdzie tylko jedna osoba zgłosiła się do tego, by pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo. W województwie śląskim problem opt-out dotyka zamkniętej izby przyjęć w BCO w Bielsku-Białej - wyliczał Arłukowicz.

Wymienił też szpitale w Bytomiu, Piekarach Śląskich, Sosnowcu, Olesnie i Kluczborku.

- Problemy pojawiły się także w województwie małopolskim, gdzie w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym 104 na 170 lekarzy wypowiedziało klauzulę opt-out i gdzie przesuwane są zabiegi. Mówimy o szpitalu, w którym przeprowadza się leczenie najciężej chorych małych pacjentów, m.in. z chorób nowotworowych - podkreślił Bartosz Arłukowicz.

Kolejno wymienił też szpitale w Łodzi, Wrocławiu, Giżycku, Jędrzejowie, Skarżysku Kamiennej. W wymienionych placówkach tych zawieszono pracę oddziałów lub odkłada się planowe zabiegi z powodu braku lekarzy.

Dodał, że lekarze skarżą się, że pojedynczo pełnią dyżury. - Jesteśmy w sytuacji krytycznej - stwierdził Bartosz Arłukowicz.

Minister: to nieistotne zaburzenia
- Sytuacja jest zdecydowanie pod kontrolą, nikt nie jest zagrożony - ripostował minister Radziwiłł. - Prowadzimy nieprzerwany dialog ze stroną lekarzy rezydentów i związkowców OZZL, znamy ich postulaty i staramy się realizować.

Minister przedstawił aktualną sytuację związaną z klauzulami opt-out. Wypowiedziało je obecnie 3546 lekarzy, z czego 1889 to rezydenci. Przypomniał jednak, że w polskich szpitalach pracuje ponad 88 tys. lekarzy, w tym ok. 16 tys. rezydentów. Oznacza, że klauzule opt-out wypowiedziało ok.  4 proc. lekarzy i ok. 11 proc. lekarzy rezydentów.

- Monitorujemy sytuację, do tej pory skala komplikacji w działaniu szpitali dotyczy zaledwie tylko kilku podmiotów i nie są to istotne zaburzenia - stwierdził Konstanty Radziwiłł.

Analizował większość przypadków problemów w szpitalach podanych przez Bartosza Arłukowicza, stwierdzając, że część  z nich nie ma związku protestem, a w innych doszło już do porozumienia i rozwiązania.

- Podsumowując, nie mamy do czynienia z żadną sytuacją krytyczną, a używanie słowa chaos to kreowanie wirtualnego świata - oceniał.

Co jest wirtualne, a co realne
Zdaniem ministra ostatnie miesiące to naprawdę dobry czas dla polskiej służby zdrowia.

- Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o naprawdę fundamentalnej zmianie, jaką jest regulacja, która weszła w życie 1 stycznia 2018 r., nowelizująca ustawę o świadczeniach, zwiększająca nakłady na świadczenia do 6 proc. PKB. W ciągu 10 lat będzie to ponad 540 mld zł –  mówił minister.

Jak przypominał, to to najważniejszy postulat zgłaszany przez lekarzy rezydentów. Druga kwestia podniesiona przez nich to podwyższenie ich wynagrodzeń.

- W lipcu 2017 ta grupa zawodowa dostała pierwsze od 8 lat podwyżki, które wyniosły od 400 do prawie 1600 zł miesięcznie Od przedwczoraj pensje rezydentów podniosły się o kolejne środki. To nie koniec. Bo kolejne podwyżki są planowane na i nie ma mowy, żebyśmy mogli się z tego wycofać – zapewniał minister.

Postulaty protestujących są więc według niego realizowane. Oprócz tego minister zapowiedział, że zaprosi w najbliższym czasie przedstawicieli rezydentów na rozmowy, które mają toczyć się przy udziale Rzecznika Praw Pacjenta.

Podsumowując swoją wypowiedź minister Radziwiłł stwierdził, że żadne czynności o charakterze antykryzysowym nie są potrzebne, gdyż jest raptem kilka szpitali, które dokonały ograniczeń, więc żadne nadzwyczajne działania nie są uzasadnione.

Opozycja: niech minister zejdzie na ziemię
- Gratuluję panu dobrego samopoczucia. Byłam przekonana, że przyjdzie pan na komisję z jakimiś konkretnymi rozwiązaniami. Natomiast z pana wypowiedzi wynika jedno, że przestał pan być lekarzem i jest tylko i wyłącznie politykiem - ostro oceniła wystąpienie ministra Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia.

Przedstawicielka PO pytała retorycznie ministra, czy wie, dlaczego teraz lekarze wypowiadają te klauzule. - Bo jest wzrost gospodarczy. Przecież to wy ciągle mówicie, że są świetne wskaźniki ekonomiczne, że są pieniądze. Nic dziwnego, że lekarze oczekują wzrostu nakładów - stwierdziła.

Zdaniem lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza sytuacja autentycznie jest bardzo trudna, „ a za chwilę będzie dramatyczna”.

- 3,5 czy 5 tys. wypowiedzeń klauzuli opt-out - tego nie można bagatelizować, powiedzieć cytując piosenkę: jest super, więc o co ci chodzi. Chęć rozmowy, dialogu powinna być na pierwszym miejscu. Mówił pan, że to trochę wirtualny świat, w którym te protesty się odbywają. Moim zdaniem to pan powinien wyjść z matriksu i zejść na ziemię - nawoływał lider ludowców.

Szef PSL mówił, że np. w szpitalach w Olesnie i Kluczborku nie ma co prawda wypowiedzeń umów opt-out, ale są zamknięte oddziały internistyczne. 160 tys. pacjentów jest pozbawionych lub ma utrudnioną opiekę internistyczną. Apelował, żeby nie zostawiać samorządów samych z tym problemem.

- Mamy kilka propozycji konkretnych, chcemy np. żeby pieniądze z uszczelnienia VAT-u przesunąć na opiekę zdrowotną. Możemy też zaprojektować wspólnie ustawę, która przekazuje dwa proc. składki rentowej, to jest ok. 10 mld rocznie, na fundusz opieki nad osobami starszymi - wyliczał Kosiniak-Kamysz.

Z kolei była premier i minister zdrowia Ewa Kopacz pytała ministra Radziwiłła, czy taką samą ocenę, że nic złego się nie dzieje, przedstawia premierowi Morawieckiemu.

- Premier nie musi się znać na służbie zdrowia i jeśli słyszy od pana wyłącznie dobre rzeczy, to czuje się uspokojony. A pacjenci w tym samym czasie odbijają się od drzwi szpitali i domagają się od rządu działań.

Poseł Tomasz Latos z PiS apelował z kolei o koncyliacyjne podejście i minimum rzetelności i przyzwoitości w krytyce.

- Można się kłócić, ale nic dobrego dla pacjentów nie wyniknie. Apeluję o zgodę, pamiętajmy, że nawet jeśli nagle przybędzie 100 mld zł w ochronie zdrowia, to nie przybędzie lekarzy. Ten system ma swoje wady, jest niewydolny, wymaga zmian. Te pieniądze dosypywane co roku mają szanse go przemodelować - przekonywał wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.

Rezydenci: dialogu i negocjacji nigdy nie było
Na Komisji Zdrowia głos zabrali też ostatecznie przedstawiciele rezydentów, którzy przedstawili swoją ocenę sytuacji i dialogu z ministerstwem.

Marcin Sobotka z Porozumienia Rezydentów OZZL stwierdził, że wypowiadanie klauzul opt-out "to nie jest protest, to ogólnopolska akcja".

Dodał, że od ostatniego posiedzenia komisji zdrowia w połowie grudnia minister tylko raz spotkał się z rezydentami. - Minister zdrowia spotkał się z nami, żeby przedstawić nam sukcesy MZ, właściwie poinformował nas o tym, że wszystkie sprawy, o które postulujemy, zostały już załatwione i rozwiązane te wszystkie problemy, które trawią służbę zdrowia - powiedział Sobotka.

Dodał, że generalnie to były rozmowy informacyjne, z których nic nie wynikało, bo MZ  udawało prowadzenie dialogu. Wcześniej także, według Sobotki, ministerstwo nie reagowało na apele o dialog, nie reagowało też na zapowiedzi protestu głodowego.

- Negocjacje polegają na tym, że dwie strony mają swoje stanowiska i wypracowują jakiś kompromis w drodze tej dyskusji i takie negocjacje nigdy się nie odbyły - powiedział. - Nam nie zależy na samych rozmowach, nam zależy na wypracowaniu kompromisu, żeby ten kryzys zażegnać, to jest sprawa kluczowa na chwilę obecną - podkreślił.

Zaprzeczył, że problemy wystąpiły tylko w sześciu szpitalach, jal powiedział minister. - Mamy informacje, że akcja wywołała problemy w 150 placówkach. Czeka na zamykanie oddziałów, utrudnienia w realizacji nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej czy działalności w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Nasza akcja jest upominaniem się o normalność w opiece zdrowotnej - podsumowuje Marcin Sobotka.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze