Minister Radziwiłł proponuje narodowy program prokreacyjny
Kurs naprotechnologii organizowany w przykościelnych ośrodkach składa się ok. ośmiu płatnych sesji. Uczestnicy w zestawie materiałów dostają tabelę oraz zestaw naklejek: czerwonych, zielonych i białych "dzidziusiów" (na oznaczenie dni płodnych i pozostałych). Tego rodzaju procedury mają, według ministra zdrowia, zastąpić rządowy program in vitro.

Gazeta Wyborcza podkreśla, że metoda oparta jest na precyzyjnym monitorowaniu cyklu miesięcznego i przydaje się tylko w niektórych przypadkach, np. jeśli przyczyną niepłodności są problemy z owulacją. Jest bezskuteczna, kiedy kobieta cierpi np. na niedrożność jajowodów, na endometriozę albo problem z płodnością ma mężczyzna.
Proponowanie naprotechnologii w ramach "programu prokreacyjnego" kompromituje Radziwiłła jako lekarza i ministra zdrowia, jest także kpiną z tysięcy kobiet liczących na pomoc państwa - komentuje Gazeta Wyborcza.
Czytaj: www.wyborcza.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)