×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Medycyna już dawno przekroczyła granice państw. Czy potrafimy na tym skorzystać?

Autor: Ryszard Rotaub, KL/Rynek Zdrowia29 października 2013 06:14

Z raportu OECD z 2012 r. na temat turystyki medycznej wynika, że Europejczycy przeznaczają na nią mniej niż 1 proc. ogólnych wydatków na leczenie. - Wprowadzenie dyrektywy transgranicznej spowoduje, że w ciągu 5-7 lat odsetek ten wzrośnie do 5 proc. - przekonuje Artur Gosk, prezes zarządu Izby Gospodarczej Turystyki Medycznej.

Medycyna już dawno przekroczyła granice państw. Czy potrafimy na tym skorzystać?
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Jednak jak dotąd pacjenci wolą leczyć się jak najbliżej miejsca zamieszkania. Na zagraniczny wyjazd w ramach tzw. turystyki medycznej decydują się dopiero, gdy korzyści finansowe rekompensują uciążliwości związane z pokonaniem trudów podróży, brakiem kontaktu z najbliższymi po leczeniu, barierą kulturową i językową.

Prezes Gosk jest optymistą i sądzi, że to nastawienie się zmieni. Na sesji poświęconej "medycynie bez granic" podczas IX Forum Rynku Zdrowia (23 października 2013 r.) mówił, że w Europie trwa właśnie wyścig o to, kto będzie liderem na rynku turystyki medycznej.

- Turcja, która zainwestowała w turystykę medyczną olbrzymie pieniądze, czuje na plecach oddech Polski - powiedział i dodał, że jako państwo pozostające poza UE nie będzie ona korzystała z profitów, jakie niesie dyrektywa transgraniczna. - Wyścig o pozycję lidera wygra ten kraj, który będzie miał najlepszą infrastrukturę, najlepszych specjalistów, najlepsze połączenia komunikacyjne.

Indywidualnie czy instytucjonalnie?
Zdaniem Goska, po wejściu w życie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/24/UE z dnia 9 marca 2011 r. w sprawie stosowania praw pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej (w Polsce ma to nastąpić pod koniec tego roku lub na początku przyszłego, powinno natomiast 25 października br. - przyp. red.) w turystyce medycznej dominować będą pacjenci indywidualni, którzy nie będą szukać kontaktu z kasami chorych, tylko bezpośrednio z zagranicznymi lecznicami.

- Tak jak teraz w przypadku stomatologii i chirurgii plastycznej, gdzie najlepszych usług wyszukują w internecie - zauważył. Inni uczestnicy dyskusji nie do końca podzielali ten punkt widzenia i wskazywali na znaczenie zinstytucjonalizowanych kanałów docierania do zagranicznych pacjentów.

Interesujące doświadczenia ma w tym zakresie EMC Instytut Medyczny SA. Dyrektor generalny EMC Józef Tomasz Juros mówił, że jego firma podpisała umowy dwustronne z ubezpieczycielami z Niemiec, Belgii i Holandii w ramach systemu Euro Serwis.

- Rozmowy na ten temat podjęliśmy trzy lata temu z inicjatywy dominującej w Niemczech firmy ubezpieczeniowej AOK. Same negocjacje trwały zaledwie kilka tygodni, ale proces dochodzenia do decyzji zajął prawie rok. Przeprowadzili wnikliwy audyt naszych szpitali. Sprawdzali jakość, standard pobytu pacjenta, a dopiero potem standard leczenia. Konsekwencją umowy z AOK było to, że kolejni ubezpieczyciele sami zgłaszali się do nas - opowiadał dyrektor Juros.

Dla każdego coś odpowiedniego
W podobnym tonie wypowiadał się Grzegorz Goryszewski, prezes zarządu Grupy Allenort. Podkreślił, że turystyka medyczna to normalny produkt biznesowy, który trzeba sprzedać. - Mamy kompetencje, powstaje nowoczesna infrastruktura, brakuje nam jednak odpowiedniego produktu, a kluczem jest właśnie jego posiadanie - stwierdził.

- Z doświadczeń Europy Zachodniej i naszych wynika, że trzeba rozmawiać z instytucjami ubezpieczeniowymi - polemizował z tezą Artura Goska. - Samotny pacjent, nawet najbogatszy, do nas nie przyjedzie - chyba że zostanie skierowany przez ubezpieczyciela. Grupą docelową jest dla nas świadczeniodawców firma ubezpieczeniowa - podkreślił.

- Trzeba wiedzieć, co, gdzie i komu się sprzedaje - zgodziła się z przedmówcą Magdalena Rutkowska, która jako prezes Medical Travel Europe uczestniczy w projekcie realizowanym obecnie przez 40 podmiotów pod auspicjami Ministerstwa Gospodarki. Ma na celu promocję polskiej turystyki medycznej (można uzyskać 75 proc. zwrotu kosztów promocji).

Jej zdaniem odmienne i specyficzne oczekiwania pacjentów z różnych regionów świata musi uwzględniać strategia promująca polskie usługi medyczne. - Mamy jej zalążek - zapewniła Magdalena Rutkowska. - 50 krajów wpisało turystykę medyczną do swoich strategii narodowych. Wszyscy wiedzą, że to rynek z perspektywami, rośnie co roku w świecie o 30% i przynosi kolosalne dochody - oceniła Rutkowska.

Zaapelowała o połączenie wysiłków na rzecz wspólnego tworzenia produktów. - Zwracaliśmy się do resortu zdrowia, NFZ oraz do stowarzyszeń szpitali, żeby wspólnie pracować nad produktami - poinformowała, ale przyznała, że efektów współpracy jeszcze nie ma.

Z krytyką spotkała się opieszałość rządu we wdrażaniu unijnej dyrektywy transgranicznej i pomijanie kwestii wpływów, jakie Polska może osiągnąć z leczenia obcokrajowców. Józef Tomasz Juros stwierdził, że wypowiedzi przedstawicieli MZ i NFZ na IX Forum Rynku Zdrowia były nasycone strachem przed tym, co ma nastąpić (obawą przed wypływem pieniędzy z NFZ za leczenie Polaków w innych krajach - red.).

Adam Rozwadowski, prezes Centrum Medycznego Enel-Med SA, zwrócił uwagę na konsekwencje prawne i ekonomiczne wynikające z braku implementacji dla podmiotów medycznych. Przypomniał, że Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych wystąpiło do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z pytaniem, co się będzie działo po implementacji dyrektywy - czy szpitale, które uzyskały pomoc publiczną, a także dotacje unijne będą mogły przyjmować pacjentów komercyjnych?

Czekając na przepisy
- Czekamy na ustawy związane z implementacją, bo informacje z UOKiK są niepokojące i wskazują, że uzyskana pomoc publiczna może blokować możliwość świadczeń dla pacjentów zagranicznych i to zarówno w podmiotach publicznych, jak i prywatnych, które uzyskały pomoc unijną. Dopóki nie będzie polskiej wykładni, to tego nie rozstrzygniemy - zaznaczył prezes Rozwadowski.

- Parlament powinien w grudniu zająć się unijną dyrektywą o transgranicznej opiece medycznej - zapowiadał podczas IX Forum Rynku Zdrowia Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia.

Przestrzega przed hurraoptymizmem: - Złudne jest mówienie pacjentom, że skończą się kolejki, bo teraz będą mogli jeździć za granicę i wszystko wyleczyć. Ale każda złotówka, która pojedzie za granicę jest złotówką z naszego budżetu, a pula pieniędzy jest ograniczona. Jeżeli więc popłyną one do lekarzy w UE, to mniej ich będzie dla naszych placówek - zaznaczał.

- Wiem, że teraz prawnicy namawiają, by - niezależnie od przyjęcia dyrektywy transgranicznej w kraju - udawać się na leczenie za granicą i deklarują, że będą walczyli o odzyskanie pieniędzy za takie świadczenia. Ja jednak namawiam, by do takiego  leczenia podchodzić z dużą ostrożnością, bo może się okazać, że chory jednak zwrotu pieniędzy nie otrzyma - dodał Sławomir Neumann. 

Wyjaśniał, że NFZ zwróci pieniądze jedynie za to, za co płaci w Polsce. Nie będzie więc można dostać zwrotu kosztów leków, których nie ma na polskiej liście refundacyjnej, czy zabiegu, którego nie wykonuje się w polskich szpitalach. Ministerstwo Zdrowia ma w rozporządzeniu wyliczyć świadczenia wymagające osobnej zgody NFZ oraz przypadki, w których Fundusz będzie mógł odmówić zgody na opłacenie leczenia za granicą.

Obszerna relacja z sesji "Nie jesteśmy samotną wyspą. Medycyna bez granic" - już w najbliższym, listopadowym wydaniu miesięcznika Rynek Zdrowia (nr 11/2013).

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze