
Ustawa ułatwiająca zatrudnianie w Polsce medyków spoza UE miała poprawić kadrową sytuację w naszej ochronie zdrowia podczas pandemii. Nic takiego nie nastąpiło.
- Pod koniec lutego prawo wykonywania zawodu lekarza w Polsce miało 1673 obcokrajowców. 542 to lekarze specjaliści
- Do Ministra Zdrowia trafiło dotychczas 199 wniosków lekarzy spoza UE o zgodę na wykonywanie zawodu w naszym kraju
- MZ wydało 43 pozytywne decyzje. 85 proc. wniosków wpłynęło z Ukrainy i Białorusi jako krajów uzyskania kwalifikacji zawodowych
Przepisy mające otworzyć drzwi specjalistom m.in. z Ukrainy i Białorusi niewiele zmieniły, choć liczbę chętnych w tych krajach do pracy w Polsce szacuje się już na na kilka tysięcy.
Wydano niewiele decyzji
Według danych, przekazanych portalowi rynekzdrowia.pl przez Ministerstwo Zdrowia, do 15 marca br. do resortu wpłynęło łącznie zaledwie 199 wniosków o zgodę na wykonywanie zawodu lekarza i lekarza dentysty w Polsce przez osoby spoza Unii.
Do tej pory ministerstwo wydało 43 decyzje w tej sprawie (6 decyzji na określony, czas i miejsce, 24 decyzje w procedurze warunkowego pozwolenia bez specjalizacji i 13 wniosków w procedurze warunkowej ze specjalizacją). 85 proc. wniosków pochodzi z Ukrainy i Białorusi.
Jak informuje Biuro Komunikacji MZ, „osoby chcące pracować w Polsce w swoim zawodzie powinny zwrócić się do Okręgowych Rad Lekarskich w celu wydania Prawa Wykonywania Zawodu. W przypadku, gdy OIL nie przyzna takiego prawa w terminie 14 dni lub gdy go odmówi, do dnia prawomocnego zakończenia postępowania w sprawie jego przyznania lekarz może wykonywać zawód na podstawie i w zakresie określonym w decyzji wydanej przez Ministra Zdrowia i jest w tym okresie uznawany za lekarza/lekarza dentystę posiadającego odpowiednie prawo wykonywania zawodu”.
Chętnych nie brakuje
Po wprowadzeniu ustawy mającej otworzyć szeroko drzwi dla medyków zza naszej wschodniej granicy spodziewano się, że choć w niewielkim stopniu, ale poprawi to sytuację kadrową w niektórych szpitalach. Tak jak w przypadku Szpitala Powiatowego w Starachowicach, który zasiliło 9 lekarzy z Ukrainy i Białorusi. Posiadają już decyzje MZ (starania o pozyskanie lekarzy trwały półtora roku), ale pracować będą dopiero, kiedy zdobędą uprawnienia wykonywania zawodu.
Na razie poprawy sytuacji kadrowej szpitali, co zakładała ustawa, nie widać. Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej (na 28 lutego) prawo wykonywania zawodu w Polsce ma 1673 lekarzy (w tym 601 z Ukrainy) oraz w tej liczbie 542 lekarzy specjalistów (105 z Ukrainy).
- Rekrutacją lekarzy z Ukrainy zajmujemy się od trzech lat. Początkowo w starym trybie, po uzyskaniu przez nich nostryfikacji dyplomu. Szukaliśmy dla nich miejsca do odbycia 13 miesięcznego stażu. Staraliśmy się im pomagać w znalezieniu wśród naszych klientów płatnej pracy, bo często nie było ich po prostu stać na staż w trybie nieodpłatnym - mówi Magdalena Waliszewska, założycielka i współwłaścicielka agencji pracy specjalizującej się w rekrutacji pracowników dla branży medycznej Portal-Medica.
Przyznaje, że z wejściem w życie w ubiegłym roku ustawy ułatwiającej lekarzom spoza UE zatrudnienie w Polsce, w jej firmie rozpoczął się „Armagedon”.
- Obecnie, po niecałych trzech miesiącach od wejścia w życie nowych przepisów mamy około tysiąca lekarzy chętnych do pracy w Polsce. Znają język polski albo są na kursach, które prowadzimy. Jest też ogromne zainteresowanie lekarzami z Ukrainy i Białorusi ze strony szpitali, z którymi współpracujemy od lat.
Piętrzą się przeszkody biurokratyczne
Niestety, mimo nowych przepisów mających ułatwić procedury zatrudnienia ich w Polsce, cały czas piętrzą się przeszkody biurokratyczne. W przypadku stu osób, które prowadzimy, cały czas jesteśmy na etapie kompletowania ich dokumentów - mówi Waliszewska.
Przyznaje, że osobom, które chcą pracować przy pacjentach z COVID-19, rzeczywiście zatrudnić jest w Polsce jest łatwiej. Takim, które na przykład przebywają od dłuższego czasu w Polsce i przez trzy lata nie pracowały w zawodzie.
- Inaczej jest w przypadku specjalistów czynnych zawodowo, którzy spełniają wszystkie kryteria i mogą pracować także na oddziałach pozacovidowych. Nawet dzisiaj miałam informację od jednej z lekarek, która złożyła apostille swojego dyplomu, że będzie musiała czekać na dalsze postępowanie w swojej sprawie dwa miesiące. Mamy więc ustawę, która ma to wszystko upraszczać, ale zawiera ona mnóstwo nieścisłości i nadal piętrzą się problemy- zaznacza Magdalena Waliszewska.
Jako przykład podaje anestezjologów, na których jest ogromne zapotrzebowanie w polskich szpitalach. Już po wejściu w życie ustawy mającej ułatwiać ich zatrudnienie opublikowano zarządzenie nakazujące, aby anestezjolodzy z Ukrainy przez dwa lata pracowali pod okiem „opiekunów”, których roli i ich obowiązków nie sprecyzowano. Specjalistów w tej dziedzinie jest bardzo mało i nie ma chętnych do „opiekowania się” przez dwa lata nad dotychczasowymi przykład ordynatorami, doświadczonymi anestezjologami zza wschodniej granicy.
Jak przekonuje Waliszewska, sytuacja w przypadku pielęgniarek jest jeszcze gorsza. Tylko dla samej Warszawy jej firma ma zamówienie na 300 pielęgniarek. Są chętne do pracy, bardzo często mieszkają też w Polsce, ale nie mogą nostryfikować dyplomu, bo go nie mają ze względu na inny proces kształcenie.
- Nie chodzi o to, by ściągnąć do Polski pielęgniarki zza wschodniej granicy na 5 lat i po tym czasie się z nimi pożegnać. By jednak pracowały u nas dłużej i zostały w Polsce musiałyby w ciągu pierwszych dwóch latach rozpocząć studia - podkreśla. Jak szacuje, zainteresowanych pielęgniarek z Ukrainy i Białorusi pracą w Polsce, podobne jest jak lekarzy, jest około 2-3 tysiące.
Nieprecyzyjne przepisy
Ogromne zainteresowanie pracą w Polsce lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych potwierdza Kacper Gąsienica-Byrcyn, właściciel stołecznej firmy Optimus Work, zajmującej się między innymi rekrutacją medyków z Białorusi i Ukrainy.
- Zgłosiło się już do nas, po nowelizacji przepisów, ponad 600 lekarzy, około 100 pielęgniarek i 150 ratowników medycznych. Problemem jest to, i takie sygnały płyną za wschodnią granicę, że takich zgód na pracę w Polsce otrzymało niewielu lekarzy. Do tego, nawet jeśli po przyjeździe otrzymają zgodę ministra, nie mają jeszcze samej pracy - tłumaczy Gąsienica-Byrcyn.
Podkreśla, że nie wszystkie kwestie związane z zatrudnieniem medyków zza wschodniej granicy w Polsce są precyzyjnie uregulowane. Ilu chętnych znajdzie w naszym kraju pracę będzie zależało od tego, czy Ministerstwo Zdrowia wystąpi z inicjatywą ustawodawczą, aby poprawić przepisy.
- Naszymi klientami przede wszystkim placówki medyczne. Mamy już podpisanych z nimi kilkadziesiąt umów na usługi rekrutacyjne. Doprowadzamy do bezpośredniego dialogu między przyszłym pracodawcą a lekarzem. Lekarzom zapewniamy przysięgłe tłumaczenie dokumentów i pomoc radcy prawnego - mówi właściciel Optimus Work.
Szansa dla małych szpitali
Jak wyjaśnia, stroną postępowania przed ministrem musi być bezpośrednio lekarz ubiegający się o zgodę lub występujący w jego imieniu pełnomocnik. Złożonych wniosków do ministra w imieniu lekarzy z zagranicy, zrekrutowanych przez Optimus Work jest 18, ale co tydzień dochodzą kolejne wystąpienia do MZ o zgodę.
Jak dodaje Kacper Gąsienica-Byrcyn, jego agencja zajmuje się rekrutacją lekarzy specjalistów z co najmniej trzyletnim doświadczeniem. W tym gronie są nie tylko ci z tytułami doktora, ale także profesorowie.
Są to więc lekarze z dużym doświadczeniem, nierzadko ordynatorzy, najlepsi specjaliści w swoim fachu. - Lekarze z zagranicy też szansą dla mniejszych szpitali, które nie są atrakcyjne dla naszych absolwentów medycyny. W wielu takich placówkach zamyka się odziały z powodu braku specjalistów - dodaje właściciel Optimus Work.
- Posłużę się przykładem - jeśli dwóch z lekarzy, których prowadzimy, otrzyma zgodę na pracę w Polsce, to zamknięty już szpitalny odział pediatryczny w jednej z małych miejscowości zostanie otwarty na nowo - podkreśla Kacper Gąsienica-Byrcyn.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
CZYTAJ TAKŻE
POLECAMY
- 09:54 UMB: na kierunku zdrowie publiczne rusza nowy moduł - epidemiologia. Rejestracja już od maja
- 09:30 Czy ciężarne mogą być szczepione przeciwko Covid-19 szczepionkami mRNA?
- 08:44 Dworczyk o odporności populacyjnej: ilu naukowców, tyle opinii
- 08:28 Lekarze wolą pracować w prywatnej ochronie zdrowia
- 08:00 Będą szczepić również rodziny pracowników dużych firm?
- 07:30 Rozporządzenie uwalniające pracę fryzjerów i branży beauty w 11 województwach
- 05:58 Zamiast szumnie zapowiadanej sieci kardiologicznej na razie będzie siateczka
- CZ, 21:25 Minister zdrowia o III fali pandemii: z całą pewnością można już powiedzieć, że słabnie
- CZ, 20:50 Prof. Simon o nowym zjawisku w epidemii: skąd to się wylęgło?
- CZ, 20:15 Prof. Simon za otwarciem gastronomii na powietrzu w maju, ale przeciw weselom
- CZ, 19:15 Mapy potrzeb zdrowotnych będą 5-letnie. Posłowie w komisji zdrowia przyjęli poprawki
- CZ, 18:55 Pandemia zmienia benefity pracownicze. Zamiast owoców - porady psychologa
- 1 Koronawirus w Polsce: 2 731 256 potwierdzonych zakażeń, zmarło 64 168 pacjentów
- 2 Zdaniem "Die Welt" w Polsce załamał się już cały system służby zdrowia
- 3 Szczepionka a tabletki antykoncepcyjne. Ekspert zaleca, by rozważyć odstawienie
- 4 Premier zarejestrował się na szczepienia. Podał, jaką szczepionkę wybrał
- 5 Zmiana terminu podania drugiej dawki szczepionki niemożliwa?
- 6 Skuteczność szczepień według ministra jest wyższa niż podają eksperci
- 7 Szczepienie przeciw Covid-19: czy można przyśpieszyć termin drugiej dawki?
- 8 Ministerstwo Zdrowia każe malować karetki na żółto i zmieni mundury ratownikom
- 9 W tych pięciu województwach zostają obostrzenia bez zmian
- 10 Nauczyciele ocenili jakość szczepień. Pierwsze takie badanie w Polsce
- 11 Program lekowy w łuszczycy: pacjenci oczekują na kolejne zmiany poprawiające dostępność
- 12 Lekarze „na dywanikach” u rzeczników odpowiedzialności zawodowej. Wiele hałasu o nic?
Newsletter
Rynekzdrowia.pl: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Zdrowia na Twitterze
Follow @rynekzdrowiaRSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych