Lekarze nie mogą być paraliżowani przez strach. Ale pacjentom trzeba zapewnić szybką rekompensatę
Medycy nie mogą być paraliżowani przez strach, że do drzwi ich gabinetu może w każdej chwili zapukać prokurator. W cywilizowanym systemie za zdarzenia niepożądane powinno przysługiwać szybkie odszkodowanie.

- Sprawy sądowe dotyczące błędów medycznych potrafią ciągnąć się latami. Wiele z nich mogłaby ocenić komisja składająca się z ekspertów
- Zdarzenia niepożądane się zdarzają i nie można ich zamiatać pod dywan. Pacjenci muszą mieć możliwość szybkiego dochodzenia roszczeń
- Jeżeli zostanie wprowadzony fundusz kompensacyjny zdarzeń niepożądanych, to polscy pacjenci będą mieli najlepszy system rekompensat na świecie - przekonuje Rzecznik Praw Pacjenta
- Trzeba budować kulturę, w której lekarze nie boją się prokuratora, a pacjenci mogą liczyć na odszkodowanie w przypadku wystąpienia nieprawidłowości - uważa prezes Naczelnej Izby Lekarskiej
Sprawy sądowe o błędy medyczne ciągną się latami. Trzeba stworzyć szybką ścieżkę
Błędna diagnoza, nieprawidłowo dobrany lek, zakażenia szpitalne, źle przeprowadzony zabieg – to tylko niektóre ze zdarzeń niepożądanych, których mogą doświadczyć pacjenci.
Trudno udawać, że nieprawidłowości w placówkach medycznych się nie zdarzają. Czasem błędy nie prowadzą do poważnych skutków, innym razem kończą się nawet zgonem pacjenta. Dochodzenie roszczeń przez pacjenta lub jego rodzinę bywa problematyczne, bo sądy rozpatrują sprawy latami. Tak być jednak nie musi.
Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec podczas niedawnej debaty w Jachrance opowiadał, że niektóre kraje skandynawskie, a także np. Belgia i Francja, już wiele lat temu wdrożyły u siebie tzw. fundusz kompensacyjny.
Przewiduje on, że w przypadku wystąpienia niepożądanego zdarzenia medycznego, pacjent składa wniosek o rozpoznanie swojej sprawy do wyznaczonego organu. Ten powołuje grono ekspertów, które ocenia okoliczności zdarzenia. Następnie wydaje decyzję o odrzuceniu sprawy lub zaproponowaniu wypłaty rekompensaty w określonej kwocie.
Nie wzywa się przy tym personelu medycznego na przesłuchanie i cała procedura trwa kilka miesięcy, a nie lata. Nie orzeka się też o niczyjej winie, tylko stwierdza wystąpienie niepożądanego zdarzenia. Jeżeli pacjent bądź jego bliscy przyjmą propozycję rekompensaty, to sprawa zostaje zamknięta. W przeciwnym razie wciąż mają oni otwartą drogę do walki o wyższe odszkodowanie przed sądem.
- W Danii taki fundusz zadebiutował w 1992 r. i grono ekspertów z początku dostawało raptem 50 wniosków do rozpatrzenia. Dziś, gdy system się upowszechnił, takich wniosków wpływa już 20 tys. – przekonywał Bartłomiej Chmielowiec. Jego zdaniem podobny system może sprawdzić się w Polsce.
Zdarzenia niepożądane się zdarzają i nie można ich zamiatać pod dywan
Fundusz kompensacyjny ma być wprowadzony procedowaną obecnie zgłoszonym przez grupę posłów projektem nowelizacji ustawy o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym.
Bartłomiej Chmielowiec przekonywał, że dzięki takiemu funduszowi każdy byłby wygrany. Pacjent miałby bowiem wybór pomiędzy szybką ścieżką odszkodowania bez ponoszenia wysokich kosztów, bo złożenie wniosków dla większości osób będzie kosztowało 300 zł. I nie musiałby zatrudniać pełnomocnika, bo sprawę prowadziłoby biuro RPP.
- Dla szpitali to też byłoby korzystne, gdyż ewentualne rekompensaty byłyby wypłacane w ramach odpisu ze składki zdrowotnej, bez obciążania budżetu placówki. Stratni mogą być co najwyżej niektórzy prawnicy zarabiający na tego typu sprawach – ironizował Bartłomiej Chmielowiec.
Czy jednak fundusz zdarzeń niepożądanych jest potrzebny? Rzecznik Praw Pacjenta nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Opowiadał, że od ubiegłego roku, jego biuro zbiera dane dotyczące takich zdarzeń. I pacjenci sygnalizują do instytucji przeróżne problemy – łącznie 717 w 2022 r.
Najwięcej było zgłaszanych przypadków błędnej diagnozy lub leczenia, ale zdarzały się także chociażby:
- uszkodzenie ciała lub zgon w wyniku zabiegu (148 zgłoszeń),
- zakażenia szpitalne (67),
- pozostawienie ciała obcego podczas operacji (35),
- błędnie podany lek (27),
- napaść na tle seksualnym lub napaść fizyczna w placówce ochrony zdrowia (11),
- obrażenia lub porażenie prądem (5),
- upadki (2).
Bartłomiej Chmielowiec opowiadał też o innych kłopotach pacjentów, przykładowo: odmowach przyjęcia do szpitala z powodu braku wykonania szczepień ochronnych (co – jak podkreślał RPP, jest niezgodne z prawem). Albo długim czasem oczekiwania na SOR-ach, czy łóżkach stojących na korytarzach (co zdarza się nawet w oddziałach zajmujących się psychiatrią dziecięcą).
RPP: Fundusz szczepień ochronnych się sprawdził, jesteśmy gotowi na więcej zadań
Rzecznik Praw Pacjenta przekonywał, że jego biuro ma już pewne doświadczenie w prowadzeniu funduszu – a konkretniej funduszu szczepień ochronnych. Minister opowiadał, że jego instytucja przyjęła 1500 wniosków od pacjentów i rozpatrzyła wszystkie z nich. W 200 sprawach zadecydowano o wypłacie rekompensaty poszkodowanym – łącznie w kwocie 4,5 mln zł.
- Sądy do dziś nie zdążyłyby rozpatrzeć choćby połowy spraw, które nam udało się przeanalizować przez nieco ponad rok. Tak samo sprawnie rozpatrywać będziemy wszystkie wnioski dotyczące zdarzeń medycznych, jeżeli projekt ustawy zostanie uchwalony - podkreślał Chmielowiec.
Minister dodawał, że od 14 kwietnia 2023 r. funkcjonuje też fundusz badań klinicznych. Zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta, jeżeli zostanie wprowadzony fundusz zdarzeń niepożądanych, to polscy pacjenci będą mieli do dyspozycji najbardziej kompleksowy na świecie system rekompensat od wszelkiego rodzaju świadczeń zdrowotnych.
Zgromadzeni na debacie menedżerowie placówek medycznych wyrażali jednak pewne wątpliwości, czy faktycznie Rzecznik Praw Pacjenta zdoła poradzić sobie z dużą liczbą wniosków związanych ze zdarzeniami niepożądanymi – tym bardziej że rządzący nie przewidują dla niego zbyt dużego budżetu na działalność.
Bartłomiej Chmielowiec odpowiedział, że przykłady innych krajów pokazują, że zainteresowanie funduszem rośnie stopniowo, nie lawinowo. I że jego biuro będzie się wzmacniać wraz ze wzrostem zapotrzebowania na obsługę wniosków pacjentów.
Studenci medycyny są przyzwyczajani do atmosfery braku zaufania
Głos w dyskusji zabrał lek. Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Przypomniał, że reprezentował medyków w walce o tzw. system no-fault.
– Zaryzykuję stwierdzenie, że w dobrym systemie z kulturą zaufania oraz sprawnie działającym funduszem kompensacyjnym, system no-fault w ogóle nie byłby potrzebny – powiedział Jankowski, wyrażając tym samym aprobatę dla rozwiązania lobbowanego przez Rzecznika Praw Pacjenta.
Jankowski dodał, że w Polsce prawie nikt nie korzysta z mediacji, a komisje wojewódzkie ds. orzekania o zdarzeniach medycznych się nie sprawdziły.
Lekarz przyznał, że wokół pomysłu o funduszu kompensacyjnym są pewne kontrowersje związane z tym, czy powinien go prowadzić Rzecznik Praw Pacjenta - ponieważ może nie brać pod uwagę interesu szpitali.
- Moim zdaniem, to akurat bardzo dobrze. Bo obecnie pacjenci mają „pod górkę”. Deklaruję, że jako lekarze będziemy współpracować z RPP i przekierowywać do niego pacjentów, a nie do prawników. To będzie pierwszy krok do stworzenia kultury płacenia za błędy – podkreślił Łukasz Jankowski.
Prezes NIL mówił, że taka kultura jest potrzebna, bo nie może być tak, żeby lekarze byli paraliżowani przez strach, że do drzwi ich gabinetu może w każdej chwili zapukać prokurator.
- Studenci medycyny przyznają mi, że ciągle słyszą o tego typu historiach. Są przyzwyczajani do atmosfery nieufności i podważania relacji lekarz-pacjent. A przecież są raptem pojedyncze przypadki skazań lekarzy za błędy medyczne – przypomniał Jankowski.
Zdarzeniom niepożądanym można zapobiegać dzięki procedurom i tworzeniu analiz
Co jednak zrobić, żeby ograniczać przypadki występowania zdarzeń niepożądanych? O tym opowiadał z kolei Dariusz Szplit, kierownik działu innowacji, analityki i wdrożeń technologii medycznych z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Podawał przykład zdarzenia, gdy pacjentka uciekła z badania rezonansem magnetycznym ze względu na zadeklarowaną przez siebie klaustrofobię. Zdarzenie to zostało zanotowane w wewnętrznym systemie przez przeprowadzającego badanie zespołu radiologii.
Wpis ten przejrzał i skomentował członek specjalnie powołanego zespołu. Sprawa trafiła do zespołu psychologów, który dostrzegł, że nie było do tej pory procedury na wypadek ataku paniki pacjenta z klaustrofobią. Wszystkie opracowane następnie wnioski i rekomendacje wróciły do zespołu radiologii.
- Wydaje się to czasochłonne, ale wcale nie jest. Bo system jest prosty i przejrzysty, a komentarze oraz rekomendacje rzeczowe i pomocne – przekonywał Dariusz Szplit.
Ekspert podkreślił, że w jego szpitalu każde zdarzenie lub nieprawidłowość organizacyjna jest wprowadzana i klasyfikowana w systemie. Szplit tłumaczył, że każdy tego typu „kamyczek w bucie” zostaje tym samym dostrzeżony i może stanowić podstawę do przeprowadzenia szerszej analizy.
W szpitalu w gdańskim UCK powołano też zespół wczesnego reagowania, który podejmuje decyzje dotyczące pacjentów na podstawie badań przeprowadzonych przez pielęgniarkę przy użyciu specjalnej maszyny.
Po wybuchu pandemii COVID-19, szpital wdrożył też analizę podstawowych badań krwi pacjentów, wspomaganą algorytmami Sztucznej Inteligencji. Dariusz Szplit informował, że taka analiza pozwoliła z 98-proc. skutecznością ocenić, że dana osoba będzie ciężko przechodzić zakażenie.
Teraz szpital próbuje też przy użyciu nowoczesnej technologii oceniać ryzyko pęknięcia tętniaków – skuteczność jest jednak na razie niezadowalająca (ok. 80 proc., gdzie akceptowalny wynik powinien być na poziomie co najmniej 96 proc.).
- Algorytmy pozwalają nam na predykcję czasu hospitalizacji, a połączenie z internetem urządzeń do dezynfekcji - lepszy podgląd wykonywanych procedur dbania o czystość. Wszelkie elektroniczne dane mogą zwiększać bezpieczeństwo pacjentów i dlatego warto poświęcić czas na ich zbieranie – konkludował Dariusz Szplit.
* Wypowiedzi zostały zanotowane podczas debaty pt. "Jakość w ochronie zdrowia z perspektywy Pacjenta, Lekarza, Szpitala i Organu Tworzącego", zorganizowanej 30 maja 2023 r. w Jachrance przez EIB SA.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (4)