×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Interniści i pediatrzy w POZ: czy to koniec medycyny rodzinnej?

Autor: Jacek Janik/Rynek Zdrowia19 listopada 2013 06:20

Propozycje resortu zdrowia otwierające POZ dla pediatrów i internistów wzbudzają wiele kontrowersji. Przeciwni takiemu rozwiązaniu są lekarze rodzinni, którzy uważają, że planowana nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych doprowadzi nie tyle do lepszego funkcjonowania systemu, ile raczej do upadku medycyny rodzinnej.

Interniści i pediatrzy w POZ: czy to koniec medycyny rodzinnej?
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Za nowelizacją (jej projekt został skierowany przez Sejm do dalszych prac w Komisji Zdrowia) w proponowanym przez resort kształcie opowiadają się natomiast pediatrzy i interniści, widząc w niej wzmocnienie pierwszej linii kontaktu pacjenta z systemem ochrony zdrowia.

Dyskusja na ten temat trwa od śmierci 2,5-rocznego dziecka w Skierniewicach pod koniec lutego br. Minister Bartosz Arłukowicz zapowiedział wówczas zmiany, zarówno w nocnej i świątecznej, jak i w podstawowej opiece zdrowotnej, zwiększające dostępność małych pacjentów do pediatrów.

Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zakłada, że zespół składający się z pediatry i internisty będzie mógł samodzielnie otworzyć praktykę podstawowej opieki zdrowotnej i otrzymać kontrakt z NFZ.

Obecnie poradnię podstawowej opieki zdrowotnej mogą prowadzić lekarze rodzinni bądź interniści i pediatrzy, którzy od lat pracują w POZ. Młodzi lekarze pediatrzy po ukończeniu specjalizacji mogą liczyć na zatrudnienie w szpitalu lub być pracownikami placówki POZ. Nie mogą samodzielnie prowadzić takiej jednostki ponieważ warunkiem utworzenia praktyki POZ jest specjalizacja z medycyny rodzinnej.

Potrzebna współpraca
- Polskie Towarzystwo Pediatryczne stoi na stanowisku, że najlepiej byłoby, gdyby małe dzieci pozostawały pod opieką pediatry. Nie znaczy to, że lekarze rodzinni źle sobie radzą.  Powinno ich jednak być 25 tys., a jest zaledwie 12 tys. Dlatego potrzebna jest pomoc innych specjalistów - mówi portalowi rynekzdrowia.pl prof. Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

- Mam nadzieję, że w ślad za ustawową poprawką, zmienią się również zasady finansowania POZ, dzięki czemu lekarz pierwszego kontaktu, obojętnie czy będzie to lekarz rodzinny czy internista lub pediatra, będzie mógł wykonać pacjentowi niezbędne badania dodatkowe - dodaje prof. Chybicka

Zdaniem prezes PTP pediatrów jest w POZ za mało. Potwierdzają to przypadki, które zostały nagłośnione przez media, pokazujące, że podstawowa opieka pozostawia wiele do życzenia. I to nie dlatego, że lekarze rodzinni źle pracują.

- To trzeba zmienić i jest to nasz wspólny interes. W chwili, gdy na pierwszej linii kontaktu z pacjentem znajdą się lekarze rodzinni, interniści i pediatrzy, sytuacja zdecydowanie się poprawi - przekonuje profesor Chybicka.

Powrót do modelu siemaszkowskiego
Dr Artur Jakubiak, szef komisji ds. relacji publicznych w Kolegium Lekarzy Rodzinnych ocenia natomiast, że propozycje zawarte w projekcie nowelizacji ustawy spowodują w Polsce powrót do tzw. modelu siemaszkowskiego z czasów głębokiego PRL-u.

- Lekarze interniści i pediatrzy odbywają szkolenie podyplomowe wyłącznie w szpitalach. W programie ich kształcenia nie ma w ogóle pracy w ambulatorium, a zakres specjalizacji jest stosunkowo wąski. Ich wiedza jest naturalnie przydatna w POZ, ale nie są oni jednak przygotowani, w przeciwieństwie do lekarzy rodzinnych, do świadczenia wszechstronnej, całościowej i skoordynowanej opieki, ukierunkowanej nie tylko na pacjenta, ale także na rodzinę i społeczności lokalne - stwierdza dr Jakubiak.

Jego zdaniem, rozwiązania proponowane przez resort zdrowia w żaden sposób nie poprawią funkcjonowania POZ. Otwarcie podstawowej opieki zdrowotnej na pediatrów i internistów spowoduje zatarcie granic pomiędzy POZ a poradnią specjalistyczną. Będzie dochodziło do sytuacji, w których internista będzie pracował częściowo w POZ, a częściowo w szpitalu. Czasem też będzie kierował pacjentów sam do siebie.

- Liczba skierowań do specjalistów w wąskich dziedzinach niewątpliwie wzrośnie, bo w programie kształcenia internistów i pediatrów nie ma wielu zakresów, w których kształceni są lekarze rodzinni, np. laryngologii, psychiatrii, neurologii - dodaje dr Jakubiak.

Wskazuje ponadto na aspekty prawne - niezgodność z dyrektywą Unii Europejskiej 2005/36/WE określającą, kto może pracować w podstawowej opiece zdrowotnej. - W Polsce takie uprawnienia daje specjalizacja z medycyny rodzinnej. Ministerstwo chce obejść te przepisy wprowadzając do POZ pediatrów i internistów. Równie dobrze mogliby to np. być kardiolodzy i geriatrzy - stwierdza dr Jakubiak.

Specjalizacja z medycyny rodzinnej: co dalej?
Zdaniem dr. Jacka Krajewskiego, prezesa Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie, proponowane przez resort zdrowia zmiany przyczynią się do upadku medycyny rodzinnej.

- Dojdzie do sytuacji, w której młodzi lekarze nie będą wybierać medycyny rodzinnej, tylko pediatrię i internę, bo da im to nie tylko możliwość pracy w POZ, ale zarazem szerokie pole manewru poza nią. Wybór medycyny rodzinnej pozbawia natomiast takich możliwości - stwierdza dr Krajewski.

- Zasadniczą wartością w medycynie rodzinnej jest znajomość populacji: często leczymy pacjentów, których znamy od dziecka, dzięki czemu rozpoznanie może być znacznie szybsze. Interniści i pediatrzy będą pozbawieni tego atutu. Są szkoleni do pracy głównie w szpitalach, nie w otwartym systemie ochrony zdrowia - dodaje prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Dr Krajewski nie ukrywa, że - w jego ocenie - wprowadzenie pediatrów i internistów do POZ jest nieporozumieniem. Zamiast osłabiać, należy raczej wzmocnić medycynę rodzinną powodując, że większa liczba młodych lekarzy zdecyduje się na pracę w otwartej opiece zdrowotnej. To ważne także dlatego, że można będzie w ten sposób odciążyć szpitale.

Po pierwsze: analiza

Zdaniem Tomasza Latosa, przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia, resort zajął się funkcjonowaniem podstawowej opieki zdrowotnej, proponując nowelizację ustawy, która ma leczyć skutki, bez postawienia diagnozy.

- Jestem za tym, aby moimi dziećmi opiekował się w POZ pediatra. Bądźmy jednak precyzyjni. W dużych miastach dziećmi zajmuje się właśnie pediatra. Natomiast w małej gminie może w ogóle nie być pediatry. Wprowadzanie więc takiej nowelizacji będzie udawaniem, że coś się zmieniło, a tak naprawdę problemy pozostaną - uważa poseł.

Zaznacza, że cała debata o potrzebie zmian w podstawowej opiece  zdrowotnej powinna się zacząć od analizy: jak ten system funkcjonuje, z podziałem na duże miasta, małe gminy i wsie. - Czy podtrzymujemy ideę, aby lekarz rodzinny był lekarzem pierwszego kontaktu, który zna całą rodzinę i jej problemy? A jeśli nie zawsze tak jest, to zastanówmy się dlaczego - stwierdza Latos.

W jego opinii należy zadać sobie także pytanie: co dalej ze specjalizacją z medycyny rodzinnej? - Lekarze potrafią kalkulować i jeśli zrobienie specjalizacji z medycyny rodzinnej oznacza, że można pracować wyłącznie w POZ, a odwrotnie - robiąc specjalizację z pediatrii czy interny - ma się do wyboru pracę w szpitalu albo w POZ - to w takich okolicznościach kto i po co będzie chciał być lekarzem rodzinnym? - pyta retorycznie poseł.

Przypomina, że w najbliższy czwartek (21 listopada) prace nad projektem nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zostaną skierowane do pracy w podkomisji.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze