Dużo krzyku o nic, czyli przez rok słyszymy o reformie
W grudniu minął rok od zapowiedzi ministra Bartosza Arłukowicza, który poinformował o planowanej reformie systemu ochrony zdrowia, polegającej m.in. na likwidacji Centrali NFZ, powołaniu odrębnej instytucji zajmującej się wyceną świadczeń i oceną ich jakości oraz wprowadzeniu dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.

Zarys reformy przedstawił w styczniu 2013 r. wiceminister Sławomir Neumann. Rozpoczęła się wówczas trwająca do tej pory dyskusja. W porównaniu do innych konsultacji prowadzonych przez MZ - zadziwiająco długa.
Czytaj: Mniej oddziałów NFZ, ale większe kompetencje; dodatkowe ubezpieczenia i karty pacjenta
Resort zaznacza jednakże, iż zasadnicze zmiany muszą być wprowadzone przy jak największej akceptacji społecznej i pozostawać wynikiem konsensusu. Stąd tak niespieszne tempo.Nie ma pieniędzy na reformę
Czy to wyjaśnienie brzmi przekonująco? Inne projekty, gdy zachodzi taka potrzeba, wprowadzane są ekspresowo. Sławomir Neumann (w rozmowie z PAP z 16 października) przyznał w końcu, że "każda zmiana wymaga znacznych środków, a z prognoz wynika, że w 2014 r. nie będzie ich więcej w ochronie zdrowia - daje się odczuć spowolnienie gospodarcze. Nie chcemy wprowadzać reformy bez pieniędzy, to jeden z powodów, dla których przedłużamy prace".
Zapewnił jednocześnie, że resort nie wycofuje się z reformy NFZ, dalej prowadzi analizy i rozmowy. Z tym że ”ze względu na sytuację finansową w ochronie zdrowia nie jest to dobry moment na radykalne działania”. Wiceminister zaznaczył też, że w związku z tym ”MZ dokonuje pewnych modyfikacji”.
Wydaje się, że ostateczny kształt sztandarowej reformy ochrony zdrowia będzie zatem zależał nie tyle od przyjętych w wyniku konsultacji rozwiązań koncepcyjnych, ile od finansowych możliwości. A te są obecnie mocno ograniczone, o czym świadczy choćby bezprecedensowa sprawa pozwu, jaki prezes NFZ złożyła w sądzie administracyjnym przeciwko ministrowi zdrowia w związku z koniecznością ustalenia wysokość dotacji budżetowej na leczenie osób nieubezpieczonych.
Co ostatecznie zostanie z ogłoszonych przed rokiem pomysłów? Wkrótce się przekonamy: na początku 2014 r. resort zdrowia ma przedstawić konkretny plan wdrażania reformy. Czy znajdzie się w nim na przykład punkt o likwidacji Centrali NFZ? Potrzebę tej zmiany minister Arłukowicz uzasadniał małą efektywnością centralnego zarządzania.
Zlikwidują, nie zlikwidują?
”Z informacji PAP wynika jednak, że ta kwestia nie jest jeszcze przesądzona” - można było przeczytać w depeszy z 29 listopada, w której Sławomir Neumann zapowiedział, że niebawem ujawni szczegóły planu wdrażania reformy Narodowego Funduszu Zdrowia.
Na to, że Centrala może się ostać, wskazują pośrednio również takie sygnały, jak inwestycje w jej siedzibie, które zapewne nie miałyby miejsca, gdyby perspektywa wyprowadzki była bliska i realna. Tymczasem 25 listopada br. Centrala Funduszu ogłosiła, że poszukuje wykonawcy, który w 2014 r. podejmie się rozbudowy systemu BMS, czyli zarządzania systemami automatycznego sterowania w budynku.
Nie wiadomo też, jaki będzie los innych instytucji - Agencji Oceny Technologii Medycznych i Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia - w sytuacji ewentualnego pozostawienia Centrali NFZ. Czy i one przetrwają? Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że obecnie minister nie jest skłonny likwidować CMJ.
W każdym razie ciągnący się miesiącami stan niepewności nie sprzyja dobrej pracy tych urzędów i zapewnienia o wykorzystaniu w instytucjach, które mają powstać, kwalifikacji i doświadczeń pracowników na niewiele się zdają.
Jeszcze nie teraz?
Przypomnijmy, że planowane jest powołanie nowego urzędu, którego zadaniem będzie wycena procedur medycznych dla potrzeb obdarzonych większą samodzielnością oddziałów NFZ, a także dla innych płatników (według Neumanna po wprowadzeniu ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych na rynku będzie mogło ich funkcjonować około 4-5, przy czym każdy powinien obsługiwać co najmniej 5-7 milionów klientów; projekt ustawy ma być zaprezentowany w styczniu).
Wspomniany urząd dbałby o jakość i bezpieczeństwo świadczeń i określałby wymogi, w oparciu o które wydawałby wytyczne dotyczące zawierania kontraktów ze świadczeniodawcami. - Urząd przejmie również kompetencje Agencji Oceny Technologii Medycznych. Nowa instytucja będzie działała podobnie jak Komisja Nadzoru Finansowego w sektorze bankowym - zapowiedział wiceminister.
O ile Centrum Monitorowania Jakości jest centralną jednostką resortu zdrowia (powołaną przez ministra w 1994 r.) i w jej przypadku wystarczy jeden podpis, o tyle AOTM ma umocowanie w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zatem ewentualna likwidacja Agencji wymagałaby nowelizacji ustawy.
W zdominowanym przez koalicję parlamencie nie byłoby z tym kłopotu, bowiem - jak przypomniał Neumann - ”to, o czym mówimy (o całej reformie - red.), to elementy programu Platformy Obywatelskiej”.
Tyle tylko, że mówimy już od roku, a mamy dyskutować jeszcze w przyszłym.
Może pora zatem odłożyć reformę i poczekać na bardziej sprzyjające okoliczności, które pomogą w osiągnięciu oczekiwanych efektów? Decentralizacja płatnika - akurat w okresie poważnego deficytu finansów - wydaje bardzo ryzykowna - może się skończyć chaosem i jeszcze większym ograniczeniem dostępności świadczeń. Kwestię rozładowania kolejek (z ich długości muszą tłumaczyć się rządzący) należałoby ponadto potraktować nie tylko w sensie doraźnych działań, lecz jako problem strukturalny, którego rozwiązanie wymaga np. wykształcenia znaczącej liczby lekarzy, co byłoby zadaniem nie mniej ambitnym, niż obecnie lansowane plany.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)