×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Chirurg w Polsce ma dziś średnio 60 lat. Prof. Matyja: prestiż zawodu przestał istnieć

Autor: Mariusz Polak • Źródło: Rynek Zdrowia28 lutego 2023 06:00

- Jeżeli nie zmienimy myślenia, dotyczącego odpowiedzialności karnej, nie zmodyfikujemy programów nauczania, nie polepszymy warunków pracy, to bardzo czarno widzę przyszłość chirurgii w naszym kraju - mówi prof. Andrzej Matyja, były prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, konsultant wojewódzki w dziedzinie chirurgii ogólnej w Małopolsce.

Chirurg w Polsce ma dziś średnio 60 lat. Prof. Matyja: prestiż zawodu przestał istnieć
Prof. Andrzej Matyja w rozmowie z Rynkiem Zdrowia ocenia kondycję polskiej chirurgii Fot. PTWP
  • - Średnia wieku chirurga ciągle rośnie i wynosi obecnie ok. 60 lat. Są oddziały w Polsce, gdzie ordynatorem jest lekarz po 70. roku życia, a jego asystenci po 60. A niestety coraz mniej młodych osób chce być chirurgami - mówi prof. Andrzej Matyja, były prezes Naczelnej Rady Lekarskiej
  • W rozmowie z Rynkiem Zdrowia wojewódzki konsultant w dziedzinie chirurgii ogólnej wylicza, że w Małopolsce jedynie 40 proc. chirurgów pracuje w oddziałach szpitalnych
  • Jak wskazuje, młodzi szukają specjalizacji, która nie będzie ich wystawiać na ciągły stres, presję, strach, że w każdej chwili mogą być pociągnięci do odpowiedzialności zawodowej czy karnej
  • - Najwyższy czas, aby przestać oskarżać środowisko lekarskie, że chce być bezkarne, a w końcu je wysłuchać i zacząć z nim współtworzyć m.in. prawo, które go dotyczy. Odsuwanie tej dyskusji tylko pogłębia problem i za moment dojdzie do zapaści - mówi Matyja
  • Rewolucja czy ewolucja? Którą drogą powinna pójść ochrona zdrowia w Polsce - o tym będziemy rozmawiać podczas VIII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, który 9-10 marca 2023 zaplanowano w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. REJESTRACJA

Chirurgia ogólna. "Są oddziały, gdzie ordynator jest po 70. a asystenci po 60. roku życia"

Mariusz Polak: Jaka jest obecna kondycja chirurgii w Polsce?

Andrzej Matyja: Od wielu lat obserwujemy spadek liczby chirurgów w Polsce. Patrząc na dane z Centralnego Rejestru Lekarzy, który prowadzi Naczelna Izba Lekarska, wydawałoby się, że jest ich prawie 10 tysięcy. Jeżeli jednak zaczniemy analizować tę liczbę, to sytuacja nie jest już tak optymistyczna.

Jako konsultant wojewódzki sprawdziłem, co do jednego nazwiska, liczbę chirurgów pracujących bezpośrednio z pacjentem w oddziale szpitalnym. Okazało się, że w całej Małopolsce tylko 40 proc. chirurgów pracuje w oddziałach, czyli tam, gdzie operuje się pacjentów.

A jest to przecież region, gdzie od lat zabiega się o to, by nie brakowało lekarzy tej specjalizacji. Mamy ośrodek akademicki oraz oddziały kliniczne, które szkolą najwięcej przyszłych chirurgów.

Średnia wieku chirurga ciągle rośnie i wynosi obecnie ok. 60 lat. Są oddziały w Polsce, gdzie ordynatorem jest lekarz po 70. roku życia, a jego asystenci po 60. A niestety coraz mniej młodych osób chce być chirurgami.

Kiedyś ten zawód, ta specjalizacja, cieszyła się wielkim prestiżem. Dlaczego młodzi lekarze dziś nie chcą wybierać chirurgii?

Przez lata studenci medycyny marzyli, by zostać chirurgami. W tej chwili jest to specjalizacja niestety wymierająca. Prestiż bycia chirurgiem przestał istnieć.

Wciąż zaostrza się prawo karne, a chirurg jest najbardziej narażony na konsekwencje podejmowanych decyzji w leczeniu pacjenta. Ta dziedzina stała się "pozwogenna". A przecież żaden lekarz czy lekarz chirurg celowo nie doprowadza do pogorszenia stanu zdrowia pacjenta - my jesteśmy od jego ratowania.

Trzeba jasno sobie powiedzieć, edukować społeczeństwo, że istnieją czynniki, na które chirurdzy nie mają wpływu. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to, jak obecnie funkcjonuje polski system ochrony zdrowia, jakie są warunki, w których pracujemy.

Zaniedbana profilaktyka w naszym kraju powoduje, że do chirurga trafiają pacjenci, szczególnie onkologiczni, w bardzo zaawansowanym stanie. Operacja jest często jedyną czy ostatnią szansą na próbę wyleczenia i wówczas ryzyko niepowodzenia jest znacznie częstsze i większe.

Nie dziwi więc, że młodzi szukają innej pracy, która nie będzie ich wystawiać na ciągły stres, ciągłą presję, ciągły strach, że w każdej chwili mogą być pociągnięci do odpowiedzialności zawodowej czy karnej. Skupiliśmy się tutaj na chirurgii ogólnej, ale te problemy dotyczą praktycznie wszystkich specjalizacji o charakterze zabiegowym.

"No-fault nie wyklucza odpowiedzialności, nie stawia lekarzy w uprzywilejowanej pozycji"

Obecnie procedowana jest ustawa o jakości i trwa spór o system no-fault. Ministerstwo Zdrowia stoi na stanowisku, że lekarze nie mogą być uprzywilejowani i nie mogą uciekać od odpowiedzialności. Medycy odpowiadają, że no-fault nie jest ucieczką, a karanie wszystkich przypadków zdarzeń niepożądanych pogłębi tylko kryzys kadrowy.

Niedobrze się stało, że połączono dwa zagadnienia o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta oraz odpowiedzialności lekarzy w jedną ustawę.

Zasada no-fault absolutnie nie wyklucza odpowiedzialności, nie stawia lekarzy w uprzywilejowanej pozycji. Nie chcemy być ponad prawem, nie uważamy, że prawo nas nie obowiązuje.

Już wspominałem, że nie wyobrażam sobie, że któryś z lekarzy celowo chce zrobić krzywdę choremu. Czasami są jednak sytuacje wynikające np. z wad funkcjonowania systemu, z miejsca pracy, które powodują, że dochodzi do powikłań. Nie ma praktycznie takiego chirurga, który w swoim życiu by tego nie przeżył.

Zasadniczą ideą no-fault powinna być właściwa ocena sytuacji, analiza, czyli element kształcący, by w innych przypadkach do powikłań czy zdarzeń niepożądanych nie dochodziło. I nikt ze środowiska lekarskiego nigdy nie stwierdził, że gdy doszło do zdarzenia niepożądanego, czy co gorsza śmierci pacjenta, spowodowanej rażącym niedbalstwem, to wówczas powinniśmy uniknąć odpowiedzialności.

W 2018 roku chirurgia ogólna została uznana za dziedzinę priorytetową, co oznacza dodatkowe miejsca na rezydentury oraz dodatkowe wynagrodzenie w trakcie specjalizacji, a jak widzimy, z roku na rok spada zainteresowanie chirurgią.

Samo uznanie chirurgii za dziedzinę priorytetową nic nie daje. Bo to, że rezydent otrzyma wyższe wynagrodzenie z racji dziedziny priorytetowej - nie oszukujmy się - nic nie zmieni. Nie tędy droga. Te zachęty muszą wyglądać inaczej, pieniądze nie są w tym zawodzie najważniejsze.

Rezydenci apelują przede wszystkim o poprawę komfortu pracy. Jak ich zachęcić do chirurgii?

Tym komfortem jest m.in. wspomniane już przeze mnie bezpieczeństwo pracy, na które głównie zwracana jest uwaga przy wybieraniu ścieżki zawodowej. Dlatego najwyższy czas, aby przestać oskarżać środowisko lekarskie, że chce być bezkarne, że chce być inaczej traktowane, a w końcu je wysłuchać i zacząć z nim współtworzyć m.in. prawo, które tego środowiska bezpośrednio dotyczy. Odsuwanie tej dyskusji tylko pogłębia problem i za moment dojdzie do zapaści.

"Chirurgiczna asysta lekarza? Nieporozumienie"

Czy lekiem na problemy kadrowe może być wprowadzana chirurgiczna asysta lekarza?

Jest to jakieś nieporozumienie. Może i ta forma funkcjonuje dobrze, ale w innych systemach ochrony zdrowia. W Polsce brakuje chirurgów i nikt ich nie zastąpi. Jesteśmy mocno obciążeni biurokratycznymi sprawami, a nawet w tym asysta nie może odciążyć chirurga, gdyż nie ma w swoim zakresie obowiązków pomocy w rozwiązywaniu problemów biurokratyczno-administracyjnych. Na końcu i tak wszystko spada na chirurga.

A uczenie asystenta pewnych procedur ograniczy kształcenie rezydentów, które jest wieloetapowe. Przez asystę automatycznie eliminujemy ze szkolenia rezydenta. A przecież nigdy chirurgiczna asysta nie zastąpi chirurga.

Dlatego powinniśmy się skupić na szkoleniu chirurgów, a nie asystentów. Trwa pilotaż i mam nadzieję, że po jego "efektach" Ministerstwo Zdrowia zmieni zdanie, bo asystent absolutnie nie rozwiąże problemów chirurgii w naszym kraju.

To co w takim razie może je rozwiązać i uchronić przed jak to pan nazwał zapaścią?

Jeżeli nie zmienimy myślenia dotyczącego odpowiedzialności karnej, nie zmodyfikujemy programów nauczania, nie polepszymy warunków pracy, to bardzo czarno widzę przyszłość chirurgii w naszym kraju.

Potrzebne jest podjęcie jak najszybszych i zdecydowanych kroków naprawczych. Doprowadziliśmy do sytuacji, kiedy brakuje nam kadr, a będzie ich brakować jeszcze bardziej. Aby to zatrzymać, wprowadzono różne pomysły na zwiększenie liczby studentów medycyny. Oby tylko nie zamieniono jakości jedynie w ilość…

 

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNERZY SERWISU
    partner serwisu
    partner serwisu
    partner serwisu

    Najnowsze