Węgierscy lekarze spontanicznie pomagają uchodźcom
Polskie Radio wyemitowało w sobotę (26 września) reportaż Marcina Nowaka ”Proszę pomóżcie. Jestem bardzo zmęczona” o węgierskich lekarzach, którzy spontanicznie pomagają uchodźcom w punkcie medycznym na budapesztańskim dworcu Keleti.

Pomieszczenie, w którym przyjmują chorych ma około 15 metrów kwadratowych. W niczym nie przypomina sterylnych warunków, panujących w klinikach lekarskich. Przyjmuje się tu naraz od 5 do 10 osób.
Co chwila pojawia się ktoś nowy. Średni czas wizyty - 5 minut. Wizyty, która kończy się tu zwykle stwierdzeniem: "Mogę Ci dać tabletkę przeciwbólową. Ale tylko jedną, bo nie zostało nam ich zbyt wiele".
- Staramy się działać poprzez zmianowy grafik, ale czasem ktoś nie daje rady. Na co dzień leczymy pacjentów w przychodniach, szpitalach. Tu przychodzimy zwykle zaraz po naszej normalnej pracy. Akurat trafiłeś na dyżur, gdzie są sami pediatrzy - wyjaśnia reporterowi doktor Norbert Varga.
Mówi, że jest sporo rannych, którzy przekraczali granicę serbsko-węgierską. Ucierpieli od drutu kolczastego. To drobniejsze zadrapania, bądź poważniejsze cięcia - wyjaśnia. - Szerzy się też grypa, niektórzy mają wysypkę, są także niestety wszy. To wszystko wina warunków sanitarnych, jakie tu panują - kontynuuje.
Fatalne warunki higieniczne to nie jedyny problem dla tutejszych lekarzy. Norbert Varga wylicza brakujące lekarstwa. - Nie mamy prawie żadnych antybiotyków, kończą się nam bandaże, a nawet tabletki przeciwbólowe, a każdego dnia mamy tu coraz więcej ludzi.
Nikogo to jednak nie interesuje, nie mamy żadnego wsparcia rządu. Wszyscy jesteśmy tu na własną rękę i próbujemy pomagać, na ile potrafimy - opowiada zrezygnowany.
Czytaj: www.polskieradio.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)