Polski ratownik w Norwegii: lekarze są tam bardziej "frontem do pacjenta"
Lekarze rodzinni posiadają szerokie kompetencje nie tylko w diagnozowaniu czy leczeniu podstawowych chorób, ale też np. wykonują drobne zabiegi chirurgiczne czy mniej zaawansowaną diagnostykę laboratoryjną. Dzięki temu zmniejszają się kolejki do specjalistów - wskazuje Jacek Borowiak, ratownik medyczny od 2013 r. pracujący w Norwegii.

Zauważa, że nie ma doskonałego systemu świadczenia usług medycznych, nawet w tak zamożnym kraju jak Norwegia. Ale poziom zamożności to nie wszystko. Różni nas m.in. podejście po pacjenta - informuje mojanorwegia.pl
W ocenie Jacka Borowiaka, podkreślenie szacunku dla pacjenta przez przywitanie się z nim przed gabinetem, zaproszenie na wizytę oraz otwartość i partnerstwo w trakcie spotkania to dobre cechy, które należy naśladować.
Ratownik zwraca też uwagę, że w Norwegii (dodajmy, że także w innych krajach Zachodniej Europy - red.) lekarze nie wstydzą korzystać się w obecności pacjenta z notatek i internetu.
Borowiak zaznacza, że częstym widokiem jest posiadanie przez norweskiego lekarza wielu przydatnych ściągawek i notatek, które nie wymagają wkuwania wszystkiego na pamięć. W Polsce nie jest to jeszcze tak mocno akceptowane. Pacjent podejrzewa, że skoro lekarz musi posiłkować się materiałami, to zapewne jest niedouczony.
Ratownik wyjaśnia jednak, że dzięki korzystaniu z ”pomocy naukowych” lekarz nie traci czasu na zapamiętywanie wielu danych, a zamiast tego poświęca go pacjentom.
Czytaj: www.mojanorwegia.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)