Medycy dyżurują już przy granicy. "Zobaczyliśmy to, co do tej pory wiedzieliśmy tylko w mediach"
Medycy Na Granicy poinformowali na Twitterze o nagłej akcji pomocowej, która miała miejsce w nocy z 7 na 8 października. Poinformowano ich o osobach przebywających w lesie - w tym trójce dzieci, z których jedno, jak się okazało, wymagało pomocy.

- Medycy Na Granicy to "grupa medyków, która chce pomagać imigrantom i uchodźcom w strefie stanu wyjątkowego", jak piszą o sobie na Twitterze
- Minionej nocy otrzymali zgłoszenie o znajdujących się w lesie osobach, wśród których były również dzieci: 2-, 4- i 14-letnie
- Jedno z dzieci - 14-latek - wymagało pomocy. Potrzebna była również dwudziestoletniemu mężczyźnie
Jak poinformowali za pośrednictwem Twittera Medycy Na Granicy, w nocy z czwartku (7 października) na piątek (8 października) po godzinie 1 otrzymali zgłoszenie od członkini organizacji pomocowej. Dotyczyło ono kilkunastu osób przebywających w lesie. W grupie znajdowały się również dzieci.
Mogli wymagać pomocy medycznej
Zgodnie z informacją część grupy mogła wymagać pomocy medycznej, w związku z czym do znalezionych w lesie osób pojechał zespół medyków: Mikołaj Łaski, Anna Borkowska i Jakub Borkowski.
Poszkodowani mieli znajdować się poza obszarem strefy stanu wyjątkowego. Medycy poinformowali, że znalezieni przebywali w lasach od około piętnastu dni.
Ocenie medycznej została poddana trójka dzieci: 2-, 4- i 14-letnie oraz "dwudziestokilkuletni mężczyzna". Spośród dzieci pomocy wymagał 14-latek, któremu następnie podano leki. Z kolei mężczyzna cierpiał z powodu zaostrzenia choroby przewlekłej, na którą zapadł jeszcze w kraju swojego pochodzenia.
- Otrzymał od nas leczenie doraźne, przynoszące ulgę w zgłaszanych dolegliwościach - piszą Medycy Na Granicy, którzy również przekazali mężczyźnie zalecenia dotyczące dalszego postępowania: jeden z leków przyjmowanych przez niego na stałe powodował działania uboczne, w związku z czym lekarka zaleciła odstawienie medykamentu.
Obyło się bez hospitalizacji
- Żaden z pacjentów nie wymagał pilnej hospitalizacji. Pozostawiliśmy na miejscu żywność i napoje - piszą Medycy Na Granicy.
Zgodnie z informacjami medyków przekazanymi za pośrednictwem Twittera, patrol: żandarm wojskowy i policjant, który zatrzymał do kontroli ambulans, nie utrudniał lekarzom pracy.
- Do bazy nasz zespół wrócił ok. 7:00. Pierwszy raz zobaczyliśmy na własne oczy to, o czym do tej pory wiedzieliśmy tylko z mediów. Nie był to łatwy widok - podsumowują Medycy Na Granicy.
Czytaj też: Medycy od jutra zaczynają dyżur przy granicy. Zostają tam 40 dni
ZOBACZ KOMENTARZE (0)