Dr Google nie ma kwalifikacji
Mimo ostrzeżeń lekarzy wciąż trzy czwarte Polaków leczy niektóre dolegliwości samodzielnie, bez wizyty u specjalisty. Terapię " zleca im" dr google - donosi Dziennik Polski.

- Internet jest coraz bardziej agresywny, coraz liczniejsze portale subiektywnie informują o lekach i są elementem czarnego PR firm farmaceutycznych, które w ten sposób mogą dyskwalifikować produkty innych firm - mówił dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, podczas konferencji "Sztuka stosowania leków", organizowanej przez URPL.
Lekarze zwracają uwagę na to, że w pacjencie pozostaje też nieodparta chęć do modyfikacji farmakoterapii i zmiany podyktowanych przez lekarza zaleceń, m.in po przeczytaniu informacji zawartych w internecie.
Jak mówił nam wcześniej Adam Czarnecki, socjolog, wiceprezes zarządu ARC Rynek i Opinia popularność internetu w kwestiach zdrowotnych może mieć dwa źródła. Z jednej strony - internet jest pierwszym miejscem, do którego zagląda pacjent w oczekiwaniu na wizytę u lekarza. Sprawdza tam, jaka może być przyczyna dolegliwości i jakie są sposoby złagodzenia jej. Z drugiej - przekaz płynący od lekarza rodzinnego jest niewystarczający i dlatego chory szuka dodatkowych informacji w internecie.
- Rzeczywiście w wielu przypadkach może okazać się, że komunikacja na linii pacjent - lekarz nie jest wystarczająca i satysfakcjonująca, bo albo otrzymaliśmy niepełne informacje, albo zostały one przekazane w taki sposób, że ich do końca nie zrozumieliśmy - dodaje ekspert.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)