×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Co drugi przewlekle chory pacjent kłamie, jeśli zapewnia, że regularnie przyjmuje leki?

Autor: Marzena Sygut/Rynek ZdrowiaOpublikowano: 03 maja 2012 08:26

- Leki przestają przyjmować chorzy na AIDS, choroby nowotworowe, a nawet osoby po przeszczepach - mówi prof. Przemysław Kardas kierownik I Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że aż 50 proc. chorych przewlekłe lekceważy zalecenia lekarskie i rezygnuje z terapii. W Polsce jest podobnie.

Co drugi przewlekle chory pacjent kłamie, jeśli zapewnia, że regularnie przyjmuje leki?
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Tymczasem, to przecież prawidłowa współpraca pacjenta z lekarzem, wypełnianie zaleceń dotyczących przyjmowania leków ma decydujące znaczenie dla uzyskania sukcesu terapeutycznego.

Prof. Przemysław Kardas, kierownik I Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi szacuje, że budżet NFZ z powodu nieprzestrzegania lekarskich zaleceń przez pacjentów traci rocznie ok. 6 mld zł, czyli dokładnie tyle ile wynoszą wydatki na wizyty pacjentów u lekarzy rodzinnych.

- Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że tańszy dla budżetu jest ten chory, który nie przyjmuje leków. Jednak w efekcie chory ten kosztuje społeczeństwo, które łoży na jego leki, badania, wizyty kontrolne u lekarza, kilka razy drożej niż pacjent zdyscyplinowany - tłumaczy prof. Kardas, dla którego temat współpracy pacjenta z lekarzem jest od dawna tematem badań naukowych.

Na całkowity koszt leczenia osoby nie przestrzegającej zaleceń lekarskich składają się dodatkowe hospitalizacje, diagnostyka, wizyty u lekarza, leki wspomagające leczenia, a także wypłaty z ZUS-u z tytułu zwolnienia chorobowego oraz straty poniesione przez przedsiębiorstwa z powodu niższej produktywności tego chorego i dłuższej absencji w pracy.

Słuchasz lekarza - dłużej żyjesz
Pacjenci, którzy leczą się niesystematycznie lub całkowicie przerywają leczenie narażają się na pogorszenie stanu zdrowia, dodatkowe koszty a czasem nawet śmierć.

- Z badań wynika, że długość życia pacjentów po zawale jest ściśle związana z jego stosunkiem do przestrzegania zaleceń lekarskich i przyjmowania leków. Chorzy, którzy ściśle trzymają się zaleconej terapii żyją najdłużej - tłumaczy nam prof. Kardas.

Zdumiewające dane przyniosło badanie prowadzone przez dwa lata w Klinice Kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy. Lekarze, analizując dane dotyczące wykupywania refundowanych recept, sprawdzali czy dwustu pacjentów po zawale regularnie przyjmuje przepisane im leki. Podczas wizyt pytali, czy pacjenci stosują się do zaleceń. 95 proc. z nich zapewniało, że tak.

- Okazało się, że połowa z nich nie realizowała recept. A skoro nie kupili leków, to nie mogli ich zażywać, choć tak deklarowali - mówi Gazecie Wyborczej prof. Jacek Kubica, kierownik Kliniki.

Dodajmy, że podstawowa terapia po zawale kosztuje pacjenta około 35 zł miesięcznie.

- Niepokoi mnie, że aż tyle osób skłamało. To może oznaczać, że chorzy nie ufają lekarzom. Niestety, lekarz nie ma czasu pójść z każdym chorym na herbatę, żeby się zaprzyjaźnić - stwierdza sarkastycznie profesor.

Nawet pacjenci onkologiczni...
Wydawać by się mogło, że z terapii rezygnuję tylko ci chorzy, którzy nie odczuwają od razu skutków zdrowotnych przerwania leczenia. To, co jednak zadziwia, to fakt, że z systematycznego leczenia rezygnują również chorzy, dla których odstawienie leku jest równoznaczne z pogorszeniem stanu zdrowia, a nawet zagrożeniem życia.

- Leki przestają przyjmować chorzy na AIDS, choroby nowotworowe, a nawet osoby po przeszczepach. Z obserwacji prowadzonych przez szpitale wynika, że właśnie zaniechanie przyjmowania leków immunosupresyjnych jest najczęstszym powodem odrzucenia przeszczepu - podkreśla prof. Kardas.

Dr Tomasz Socha z Katedry i Kliniki Hematologii CM UJ w Krakowie, powołując się na międzynarodowe badania u chorych leczonych inhibitorem kinazy tyrozynowej (IKT - lek stosowany w terapii przewlekłej białaczki szpikowej), przypomina, że nie przyjęcie trzech dawek preparatu w ciągu miesiąca sprawia, że szansa na osiągnięcie odpowiedzi molekularnej spada z 90 proc. do ok. 17 proc.

- Wykazano, że ryzyko utraty całkowitej odpowiedzi cytogenetycznej jest duże wśród chorych, którzy pominęli cztery dawki leku w ciągu miesiąca i wynosi blisko 30 proc. W grupie osób, które brały leki systematycznie to ryzyko w ogóle nie istniało - dodaje.

Nasz rozmówca przywołuje przykład sprzed dziesięciu lat, 30-letniej pacjentki, która rozpoczęła terapię IKT jeszcze w Niemczech, gdyż nie była ona dostępna w Polsce.

- W czasie kolejnych kontrolnych badań prowadzonych już w kraju zauważyłem nagle, że wzrosła u niej liczba komórek białaczkowych. Kiedy zacząłem tłumaczyć pacjentce jakie badania należy wykonać aby ustalić przyczynę wznowy choroby, nagle chora przyznała, że nie bierze leków zgodnie z zaleceniami. Ta informacja była dla mnie szokiem, zwłaszcza w kontekście walki, jaką trzeba było stoczyć aby uzyskać efekt terapeutyczny - podsumowuje dr Socha.

Bo łykanie tabletek nie jest proste
Nieprzestrzeganie zaleceń lekarskich jest regułą, a nie wyjątkiem. Wyniki uzyskane w Polsce wskazują na jeszcze częstsze niestosowanie się pacjentów do zaleceń terapeutów niż chorych w Europie Zachodniej czy USA. Odsetek ten dotyczy, aż 83 proc. chorych.

Prof. Kardas podkreśla, że przyczyny nieprzestrzegania zaleceń lekarskich są bardzo złożone. Światowa Organizacja Zdrowia wymienia ich ponad 200.

Pacjenci nie stosują się do zaleceń lekarza prowadzącego, zarówno nieświadomie, np. zapominając przyjąć lek, jak i zupełnie celowo, z powodu braku wiary w powodzenie terapii, braku zaufania do lekarza, pojawienia się uciążliwych objawów ubocznych, braku przekonania w konieczność leczenia, przyczyn finansowych.

Dodaje, że lekarze często skupiają się na pierwszej części terapii pacjenta.

- Wydaje nam się, że kiedy przyjmiemy pacjenta w gabinecie, zbadamy go, postawimy diagnozę i zapiszemy leki, to niejako z automatu pacjenci te leki zacznie przyjmować. Tymczasem okazuje się, że kiedy terapia odbywa się w warunkach domowych, a pacjent skazany jest sam na siebie, swoją organizację i motywację, leczenie przestaje być proste - podkreśla prof. Kardas.

Okazuje się, że aż jedna czwarta przepisanych przez lekarzy leków nigdy nie jest zażywana, a spośród tych pacjentów, którzy już wejdą w posiadanie leku połowa przestaje je przyjmować zgodnie z ordynacją lekarską. Tacy pacjenci, ponieważ się nie leczą albo leczą się niesystematycznie, nie mają szans na wyjście z choroby.

Co może lekarz
Zdaniem dr. Tomasza Sochy bardzo ważna jest umiejętna rozmowa z pacjentem podczas wizyt kontrolnych, na temat tego czy bierze leki, czy wystąpiły jakieś problemy z ich przyjmowaniem, czy coś można poprawić żeby terapia była łatwiejsza.

- Stwarzając taką atmosferę zaufania otwieramy pacjentowi furtkę do szczerej rozmowy, i czasami dowiadujemy się, że omija dawki, i z jakich powodów. Gdy pacjent mówi otwarcie co mu najbardziej przeszkadza możemy coś zaradzić. Mamy kilka leków, które możemy stosować, tak by terapia była dla pacjenta jak najbardziej przyjazna - podsumowuje.

Prof. Kardas dodaje, że podstawą skuteczności leczenia jest edukacja pacjenta. Chory musi wiedzieć, jak się ma leczyć i po co. 

- Jeżeli lekarz szybko poinformuje, że lek A należy brać trzy razy dziennie co osiem godzin, a lek B - dwa razy na dobę, ale zawsze przed posiłkiem, a lek C koniecznie wieczorem, ale po godzinie od przyjęcia leku A... Pacjent zapewne zaraz po wyjściu z gabinetu nic nie będzie z tego pamiętał. Tymczasem, gdy tą samą ordynację rozpisze choremu na kartce, jest wielce prawdopodobne, że chory rozpocznie leczenie - podsumowuje prof. Kardas.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum