Beskidzkie GOPR otrzymało nowoczesne mobilne centrum dowodzenia
Samochód naszpikowany technologiami i urządzeniami pomocnymi w dowodzeniu akcją poszukiwawczą w górach otrzymała Grupa Beskidzka GOPR. Jak powiedział we wtorek jej naczelnik Jerzy Siodłak, to jedyny tak nowoczesny pojazd tego typu w polskich górach.

- GOPR, zgodnie z ustawą, podczas poszukiwań osób zaginionych w górach dowodzi działaniami uczestników akcji, także policjantami i strażakami. Teraz będziemy to mogli robić z nowego stanowiska. Stwarza ono komfort pracy i znacząco rozszerza możliwości techniczne. Można przez wiele godzin pracować w terenie, niezależnie od pogody, temperatury. To bardzo ważne - wyjaśnił Siodłak.
Mobilne stanowisko dowodzenia zostało skonstruowane w dużym samochodzie dostawczym Volkswagen Crafter. Ma napęd na cztery koła. - Jesteśmy w stanie wjechać praktycznie w każdą dolinę. Oczywiście, ten samochód nie jest przeznaczony do jazdy na szczyty górskie. Chodzi o to, by pośredniczył w łączności. W górach jest wiele miejsc, gdzie łączność jest fatalna - mówił naczelnik.
Samochód został wyposażony w liczne udogodnienia przydatne w akcji. - Jest w nim przede wszystkim stanowisko do pracy na komputerach z oprogramowaniem stosowanym w poszukiwaniach ludzi w terenie, nasza wewnętrzna łączność radiowa, dodatkowe oświetlenie oraz agregaty, abyśmy dysponowali niezależnym zasilaniem. W samochodzie mogą pracować trzy osoby - wymieniał Jerzy Siodłak.
Ratownicy z Beskidów pieniądze na samochód otrzymali z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Wyposażenie zostało sfinansowane m.in. z akcji przekazywania 1 proc. podatku. Te pieniądze gromadzi dla GOPR Fundacja Wspierania Ratownictwa Górskiego, Sportu oraz Działalności Charytatywnej Radan z Gliwic.
Grupa Beskidzka jest największą spośród działających w ramach GOPR. Korzeniami sięga Beskidzkiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które powstało w listopadzie 1952 r. Działa w Beskidzie Śląskim, Żywieckim, Małym i zachodniej części Makowskiego. - Grupa liczy ok. 500 osób, z czego prawie 200 to nasi seniorzy, którzy nie uczestniczą już w akcjach ratunkowych. Pozostała część to czynni ratownicy, których można na co dzień spotkać w górach - zaznaczył Siodłak.
Beskidzcy goprowcy każdego roku wyruszają z pomocą ponad 1 tysiąc razy. Najczęściej pomagają narciarzom przy drobnych kontuzjach i turystom, którzy zgubili drogę. Zdarzają się też akcje trudniejsze. Kilka lat temu, w skrajnie trudnych zimowych warunkach, sprowadzili z Babiej Góry blisko 30 turystów, którzy chcieli przenocować na szczycie, ale przeliczyli się z siłami. W ub.r. uratowali życie m.in. biegaczowi, który zaginął w rejonie Pilska. Gdy go odnaleziono, miał objawy czwartego stopnia hipotermii. Otarł się o śmierć.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)