Studia pielęgniarskie dla ratowników? Jeśli tak, to trochę pod przymusem
Ministerstwo Zdrowia konsultuje projekt zmian w prawie, które umożliwiłyby ratownikom medycznym zdobycie drugiego zawodu - pielęgniarki - na studiach niestacjonarnych. Przedstawiciele organizacji ratowników oczekują jednak raczej nie tyle propozycji takich studiów, co wskazania drogi rozwoju we własnym zawodzie.

Projekt nowelizacji ustawy z dnia 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położnej (Dz. U. z 2018 r. poz. 123 i 650) wprowadzana zmianę, która ma umożliwić kształcenie na studiach pierwszego stopnia na kierunku pielęgniarstwo i położnictwo również w formie niestacjonarnej. Taką naukę będą mogły podejmować przede wszystkim osoby pracujące, które chcą uzyskać nowe kwalifikacje.
Propozycja to jeszcze jedna z prób zmniejszenia skali braków kadrowych pielęgniarek. W 2015 r. wskaźnik liczby pielęgniarek zatrudnionych na 1 tys. mieszkańców w Polsce wynosił 5,2, podczas gdy w krajach OECD 9,0.
Studia czy rozwój w ramach zawodu?
A pomysł m.in. stąd, że - jak wyjaśnia Ministerstwo Zdrowia w uzasadnieniu do projektu - odnotowuje się zainteresowanie kształceniem na kierunku pielęgniarstwo, w tym również przez osoby wykonujące inne zawody medyczne, np. ratowników medycznych, opiekunów medycznych.
Czy tą drogą dostrzegalnie zwiększymy liczbę pielęgniarek?
- Obecne zainteresowanie studiami pielęgniarskimi wśród ratowników, o którym wspomina ministerstwo, wynika raczej z wypłacania pielęgniarkom dodatków do wynagrodzeń, tzw. zembalówki. Wątpliwe, że ten trend się utrzyma. Wynagrodzenie dla wykształconego mężczyzny pielęgniarza i ratownika, które wraz z tym dodatkiem nie osiąga średniej krajowej, to nic szczególnie atrakcyjnego - uważa Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego (KZZPRM), uważa, że propozycja ministerstwa może zainteresować tych ratowników medycznych, którzy - ze względu na wiek - już z trudem radzą sobie w ambulansach "na pierwszej linii frontu". - Z drugiej strony rozporządzenie o medycznych czynnościach ratunkowych i świadczeniach zdrowotnych udzielanych przez ratownika medycznego i tak daje mu możliwość pracy na niektórych oddziałach. Po co w takim razie robić kolejne studia? - pyta przewodniczący KZZPRM.
Przekonuje też, że ratownicy medyczni są dobrze wykształceni i mogą z powodzeniem wykonywać więcej czynności przypisanych pielęgniarkom. - Zamiast studiów pielęgniarskich chcemy mieć możliwość rozwoju zawodowego w ratownictwie medycznym, ale inne zawody nas blokują - mówi wprost.
Wystarczą trzy semestry?
Ministerialny projekt studiów niestacjonarnych I stopnia z pielęgniarstwa zakłada, że miałyby one trwać 6 semestrów. Zdaniem Romana Badacha-Rogowskiego oczywiście różnice w programach kształcenia pielęgniarek i ratowników są, ale studia z pielęgniarstwa dla ratowników z licencjatem powinny odbyć się na zasadzie szybkiej ścieżki.
- Myślę, że jeśli dobrze ułożyć program studiów dla tych ratowników, którzy mają licencjat z ratownictwa, to wyrównanie różnic w wykształceniu, głównie dotyczących umiejętności pielęgnowania pacjenta pacjenta, zajęłoby im może nawet nie więcej niż pół roku - rozważa.
Podobny pogląd, w niedawnej rozmowie z "Rzeczpospolitą", prezentował prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej i członek zarządu Światowej Federacji Medycyny Ratunkowej. - Program studiów na pierwszym i drugim roku jest identyczny. Dopiero na trzecim pielęgniarki mają więcej zajęć klinicznych przy łóżku pacjenta, a ratownicy z czynności ratunkowych i kwalifikowanej pierwszej pomocy. Trzy semestry by wystarczyły, żeby wyrównać te różnice - mówił profesor.
Ministerstwo Zdrowia nie pozostawia wątpliwości jak miałyby wyglądać studia pielęgniarskie dla ratowników.
"Uczelnia będzie zobowiązana zapewnić realizację studiów w formie niestacjonarnej, przy zachowaniu liczby godzin i minimalnego czasu trwania studiów wymaganego przepisami ustawy z dnia 15 lipca 2018 r. o zawodach pielęgniarki i położnej tj. kształcenie musi trwać co najmniej 3 lata i obejmować co najmniej 4600 godzin kształcenia zawodowego, w tym kształcenie kliniczne musi stanowić co najmniej 1/2, a kształcenie teoretyczne co najmniej 1/3 wymiaru kształcenia" - przedstawia stanowisko resortu Krzysztof Jakubiak, dyrektor Biura Prasy i Promocji w Ministerstwie Zdrowia.
Żadna szybka ścieżka...
Wyjaśnia dalej: "Dlatego też, zajęcia będą mogły być organizowane na uczelni np. w formie zjazdów 2 i 3 razy w miesiącu,
w taki sposób, aby umożliwić naukę dla osób pracujących. Wówczas czas kształcenia na tych studiach będzie musiał zostać odpowiednio wydłużony, czyli będzie trwał dłużej niż 6 semestrów".
W rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl dr Grażyna Rogala-Pawelczyk, była prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, prorektor ds. rozwoju i nauki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Jana Grodka w Sanoku, zwraca uwagę, że zawód pielęgniarki jest zawodem regulowanym, a kształcenie uwzględnia standardy europejskie, Proces Boloński.
Tłumaczy, że ratownicy medyczni, to oczywiście osoby o wysokim poziomie kwalifikacji, kończące trudne studia, "doskonale przygotowani do ratowania życia człowieka, ale kształcenie ratowników i pielęgniarek jest diametralnie różne". - Nie można mówić zatem o żadnej szybkiej ścieżce kształcenia, czyli studiach pomostowych, które pozwoliłyby ratownikowi uzyskać zawód pielęgniarki. Muszą m.in. odbyć 2800 godzin zajęć praktycznych na stanowisku pielęgniarki, gdyż takich umiejętności nie posiadają, choć z pewnością niektóre z nich można byłoby zaliczyć - mówi prorektor uczelni w Sanoku.
Dodaje: - Ratownicy mogą sądzić, że rola pielęgniarki sprowadza się do zrobienia zastrzyku, reanimowania, podłączenia kroplówki, ale to tylko część czynności, których się trzeba nauczyć. To także np. diagnozowanie potrzeb pielęgnacyjnych, planowanie i realizacja procesu pielęgnowania, który jest istotną częścią procesu terapeutycznego.
Przekonuje, że środowisko pielęgniarskie nie ma nic przeciwko rozszerzaniu kwalifikacji przez ratowników medycznych. - Ale studia niestacjonarne pielęgniarskie, to nie rozszerzanie kwalifikacji, lecz nauka zupełnie innego zawodu medycznego. To trochę tak, jakby pielęgniarka chciała niestacjonarnie uzupełnić swoje wykształcenie do zawodu lekarza - mówi Grażyna Rogala Pawelczyk, odnosząc się do oczekiwań ratowników, że drogą szybkiej ścieżki (studiów pomostowych) uzyskają możliwość wykonywania innego zawodu.
Jak pielęgniarka z ratownikiem
W podobnym tonie wypowiada się Krystyna Ptok. - Jeśli dzisiaj mówi się o tym, że nie jesteśmy zadowolone z faktu, że ratownicy wchodzą na oddziały szpitalne, to m.in. dlatego, że nie są przygotowani do postawienia diagnozy pielęgniarskiej i prowadzenia procesu pielęgnowania pacjentów.
Podkreśla: - Jeśli na oddziale pojawi się kolega z tytułem zawodowym pielęgniarza, nie widzimy problemu. Tym bardziej, że ich obecność na oddziale jest bardzo potrzebna, w szpitalach Europy Zachodniej pracuje wielu pielęgniarzy.
Podpowiada istotny powód, który generuje pewne napięcia między zawodami: - Dla ratowników w szpitalu nie ma dokumentacji medycznej. Jeśli mimo to pracują na oddziale, wpisują się w raporty pielęgniarskie. A jeśli się nie wpisują w te raporty, a wykonują czynności, może dochodzić do sytuacji, że ma się za nich podpisać pielęgniarka, a to jest fałszowanie dokumentacji medycznej. To jest powód, dla którego jesteśmy niezadowolone.
Czy projektowane wprowadzenie licencjackich studiów niestacjonarnych I stopnia dających ratownikom możliwość uzyskania zawodu pielęgniarki przyjmie się?
Tego oczekują ratownicy
- Zrobienie studiów w celu uzyskania drugiego zawodu nie wydaje się być potrzebne. Tak, ratownicy podejmują studia, ale wynika to stąd, że pielęgniarki uzyskały o wiele wyższe wynagrodzenie, robią specjalizację i mogą pracować w każdym miejscu w szpitalu, a ratownik ma pod tym względem ograniczone możliwości. Ratownicy decydują się na studia pielęgniarskie w pewnym sensie jakby z przymusu, po poszerzają ich możliwości zatrudnienia - mówi nam dr n. o zdr. Jarosław Madowicz, prezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych (PTRM).
I prezes PTRM, podobnie jak przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego, uważa, że zawód ratownika wymaga raczej zapewnienia możliwości rozwoju zawodowego i takiego uregulowania, by ratownicy mogli legalnie wykonywać więcej czynności i w większej liczbie miejsc.
Ku takiemu rozwiązaniu zmierza złożony przez PTRM projekt zmian w rozporządzeniach koszykowych w zakresie lecznictwa szpitalnego. - Jeśli świadczeniodawca przedstawia ofertę realizacji świadczeń do NFZ i nie może pozyskać pielęgniarki na rynku pracy, a jest dostępny ratownik, to proponujemy, by mógł wykazać do oferty ratownika, tak by spełnić wymagania płatnika. Oczywiście ratownik pielęgniarki nie zastąpi wprost, ale są obszary, w których może wykonywać czynności w ramach swoich kompetencji - podkreśla prezes Jarosław Madowicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)