Rezydenci wybierają specjalizacje rozwojowe, czyli ... dziedziny stomatologiczne
Lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie. Widać, że zachęta finansowa to nie wszystko, patrzą dalekosiężnie. Bo co z tego, że podczas rezydentury dostaną więcej, jeśli wybiorą dziedzinę, która w przyszłości nie da ani możliwości rozwoju, ani pieniędzy - mówi Łukasz Jankowski, prezes OIL w Warszawie i jeden z liderów Porozumienia Rezydentów OZZL.

Ortodoncja, dermatologia, protetyka, chirurgia stomatologiczna, endokrynologia - to specjalizacje najbardziej oblegane przez młodych lekarzy. Ponad osiem osób na jedno miejsce na ortodoncji - tak było w jesiennym postępowaniu kwalifikacyjnym na miejsca rezydenckie (ostatnim, którego wyniki są już w pełni znane) - przypomina Dziennik Gazeta Prawna.
Jak zaznacza Łukasz Jankowski, liczba chętnych na te specjalizacje jest wręcz szokująca; brakuje miejsc szkoleniowych, robi się je w ramach wolontariatu. Dentysta, który chce się specjalizować, musi to robić za własne pieniądze. Dodaje, że Ministerstwo Zdrowia twierdzi, iż zapotrzebowanie na stomatologów ze specjalizacją jest niewielkie. Jak jednak zaznacza Jankowski "(...) na Mazowszu, zdaniem wojewódzkiego konsultanta, brakuje co najmniej 15 chirurgów".
DGP zauważa, że nikt nie był zainteresowany onkologią i hematologią dziecięcą, chorobami płuc dzieci czy transfuzjologią kliniczną. Niewielka jest także popularność m.in. geriatrii, hematologii, neonatologii czy medycyny ratunkowej - mimo że są to dziedziny priorytetowe.
Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, zwraca uwagę, że żadna z pięciu najbardziej obleganych specjalizacji nie jest przydatna w szpitalu.
Więcej: gazetaprawna.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)